Hiszpański misjonarz Miguel Pajares, który był zarażony wirusem ebola, zmarł w hiszpańskim szpitalu - poinformowała we wtorek rzeczniczka madryckiej służby zdrowia. To pierwsza w Europie śmiertelna ofiara obecnej epidemii, panującej w Afryce Zachodniej.
Hiszpański misjonarz Miguel Pajares, który był zarażony wirusem ebola, zmarł w Madrycie w szpitalu - poinformowała we wtorek rzeczniczka madryckiej służby zdrowia. To pierwsza w Europie śmiertelna ofiara obecnej epidemii, panującej w Afryce Zachodniej.
75-letni Pajares został przetransportowany 7 sierpnia z Monrowii w Liberii, gdzie zaraził się wirusem, do szpitala Carlosa III w Madrycie. Razem z nim do Hiszpanii przewieziono zakonnicę Julianę Bohi, u której zakażenia nie stwierdzono.
Misjonarz był leczony eksperymentalnym serum ZMapp, zastosowanym również u dwóch pacjentów z gorączką krwotoczną, których poddano kwarantannie w szpitalu w Atlancie w USA - powiedzieli przedstawiciele służby zdrowia.
Stan obu Amerykanów wykazuje oznaki poprawy, odkąd podano im ZMapp, jednak nie wiadomo, czy dzieje się tak ze względu na lek, czy też dlatego, że są oni wśród 40 proc. pacjentów zarażonych wirusem, którzy przeżywają zakażenie.
Tymczasem to samo eksperymentalne lekarstwo na gorączkę krwotoczną ebola, które otrzyma Liberia, zostanie podane tylko dwóm miejscowym lekarzom, zarażonym śmiercionośnym wirusem - poinformował we wtorek liberyjski minister informacji Lewis Brown.
Zarażeni lekarze zgodzili się na leczenie - dodał minister. Wcześniej prezydent USA Barack Obama i amerykański urząd ds. żywności i leków (FDA) wydali zgodę na wysłanie do Liberii próbek leku. Prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf poprosiła o to Obamę 8 sierpnia. W Liberii wirus zabił już 282 osoby.
Według kancelarii prezydenckiej w Monrowii partia leku jeszcze w tym tygodniu dotrze do Afryki Zachodniej. Lek przekaże przedstawiciel władz USA.
W oświadczeniu kancelarii podano także, że również szefowa Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Margaret Chan zgodziła się na wydanie Liberii dodatkowych dawek leku w ramach wsparcia terapii dotkniętych wirusem ebola lekarzy. Partia leku z WHO także dotrze w tym tygodniu. Nie jest jasne, czy chodzi o lek ZMapp.
ZMapp został wyprodukowany w prywatnym laboratorium Mapp Biopharmaceutical w USA i nigdy wcześniej nie był testowany na ludziach. Jest on obecnie podawany dwojgu Amerykanom, zarażonym wirusem ebola, którzy zostali poddani kwarantannie w szpitalu w Atlancie. Z terapii korzysta też przetransportowany do Hiszpanii hiszpański misjonarz. Madryt, podobnie jak Liberia, otrzymał zgodę na import leku.
Stan Amerykanów poprawia się, ale nie wiadomo, czy dzieje się tak ze względu na lek, czy też dlatego, że są oni wśród 40 proc. pacjentów zarażonych wirusem, którzy przeżywają zakażenie.
Producent poinformował w poniedziałek, że odpowiadając na prośbę z pewnego kraju Afryki Zachodniej, wysłała do niego wszystkie dostępne dawki. Nie sprecyzowano, o jaki kraj chodzi. Zapewniono, że lek przekazano bezpłatnie.
Agencja AP pisze, że lek nie jest testowany na większej grupie pacjentów, gdyż na razie jest go za mało. AP dodaje, że produkcja ZMapp trwa od dwóch do trzech miesięcy.
Według ogłoszonego w poniedziałek przez WHO bilansu liczba ofiar śmiertelnych w Afryce Zachodniej wyniosła 1013, zarażonych jest 1848 ludzi. W ostatnim czasie najwięcej osób zmarło w Liberii - 29; 17 zgonów zarejestrowano w Sierra Leone i sześć w Gwinei. WHO ostrzegła, że epidemia wirusa ebola stanowi zagrożenie dla zdrowia na skalę międzynarodową i może w dalszym ciągu rozprzestrzeniać się w nadchodzących miesiącach.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.