Ponad 200 pątników przeszło z kościoła Wniebowzięcia NMP w Polanowie na Świętą Górę Polanowską podczas pielgrzymki trzeźwości. Modlili się też o nią dla siebie i bliskich.
Stanisław z Czarnego pił prawie 40 lat. Był na pielgrzymce trzeźwości po raz pierwszy. Podzielił się na niej świadectwem o swojej drodze do wolności.
- Ludzie mi mówili wiele razy, że jestem uzależniony od alkoholu, ale ja zawsze twierdziłem, że to oni powinni się leczyć. Były takie momenty, kiedy nie zdążałem nawet odstawić kieliszka. Byłem tak pijany, że leciałem na ziemię razem z nim. Nie miałem już siły ani pić, tym bardziej przestać. Próbowałem zawsze do następnego kieliszka. W pewnym momencie Bóg postawił na mojej drodze człowieka, który podał mi rękę i wyciągnął mnie z tego bagna. Zawiózł mnie na detoks, potem był odwyk. Po odwyku wróciłem do domu, do rodziny, ale oni nie chcieli ze mną rozmawiać. Musiałem odejść i dziś naprawiam relacje z synem i córką - mówił.
- Przepiłem wizytę Jana Pawła II w Koszalinie, przepiłem krzyż, przepiłem Boga. Dziś czuję się lżej, z głową podniesioną przystępuję do Komunii Świętej i chciałbym Wam życzyć trzeźwości umysłu, serca i ducha - zakończył pan Stanisław.
Mszy św. na szczycie przewodniczył bp Edward Dajczak. - Ludzie, którzy wracają do życia, wiedzą doskonale, że jedyną szansą jest pójście za Chrystusem. Wiara to w gruncie rzeczy zaufanie Jezusowi, który mówi, że nie ma takiego życia, w którym można odstawić na bok trud czy ból. Ono zawsze naznaczone jest krzyżem - mówił w homilii biskup. - Kiedy mówi, że trzeba go wziąć na siebie, nie chodzi Mu o to, żebyśmy wyrzekali się dobra, naszych możliwości czy zalet. Mamy wyrzec się tej chorej części nas samych, która jest nieprzyjacielem Boga i nas. Mowa tu o egoizmie, chciwości, pożądliwości - mówił bp Dajczak.
- Wziąć krzyż to nie jest cierpiętnictwo. To jest droga z Jezusem, bo to On go przede wszystkim niesie. Niesie nasze najcięższe słabości, a w najstraszniejsze doświadczenia człowieka idzie z nami, czasem nawet grzech. Nie po to, żeby go pochwalać, ale brać jego ciężar na siebie - dodał pasterz diecezji.
Biskup dziękował też za działalność ruchów trzeźwościowych. - Takie ruchy istnieją dzięki ludziom, którzy nie myślą o sobie. Dla nich ogień miłości do człowieka, który zapala Bóg, jest tak mocny, że nie oglądają się na innych. Dzięki takiej postawie ludzie, których spotykają, podnoszą się - dodał.
Gościem pielgrzymki trzeźwości był też Henryk Krzosek, trzeźwy alkoholik, autor książki „Bóg znalazł mnie na ulicy i co z tego wynikło”. Poniżej świadectwo, którym się podzielił:
Po Mszy św. odbył się otwarty mityng AA oraz spotkanie parafialnych apostolatów trzeźwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.