Separatyści na wschodniej Ukrainie ogłosili w sobotę ciszę w walkach z siłami rządowymi. Premier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandr Zacharczenko oświadczył, że jeśli rozejm się utrzyma, rozpocznie się wycofywanie ciężkiej broni z linii frontu.
"Od dzisiaj powinna zacząć obowiązywać cisza. Jeśli utrzyma się ona przez pięć dni, to rozpocznie się wycofywanie ciężkiej artylerii z obu stron" - powiedział na konferencji prasowej w Doniecku.
W podobnym tonie wyraził się w piątek późnym wieczorem prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko.
"Następny tydzień będzie decydujący. Wygląda na to, że porozumieliśmy się z Rosjanami. Na ile te ustalenia są szczere, pokaże kolejny tydzień: zobaczymy, czy będą oni w stanie opanować bandytów, którzy rozstrzeliwują całe wsie, czy będziemy musieli w tym Rosjanom pomóc" - oświadczył szef państwa podczas wizyty w obwodzie ługańskim, który jest częściowo opanowany przez separatystów.
Zawieszenie broni na wschodniej Ukrainie ogłoszono jeszcze 5 września w stolicy Białorusi, Mińsku, jednak nie było ono przestrzegane.
19 września - również w Mińsku - przedstawiciele Ukrainy, Rosji i OBWE podpisali memorandum, które prócz wstrzymania walk przewiduje także m.in. utworzenie zdemilitaryzowanej, 30-kilometrowej strefy buforowej między ukraińskimi siłami rządowymi a oddziałami separatystów w obwodach donieckim i ługańskim oraz wycofanie z tego regionu ciężkiego uzbrojenia i zagranicznych formacji zbrojnych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.