Po ostatnich wyborach do PE, oraz po wyborze nowej Komisji, coraz częściej wskazuje się na możliwość ponownego forsowania projektu dyrektywy antydyskryminacyjnej wprowadzającej istotne ograniczenia dla działalności gospodarczej w interesie ruchu LGBT.
O planach takich świadczy chociażby, zorganizowana 28 października przez Unijną Agencję Praw Podstawowych (FRA), wraz z włoską Prezydencją Rady UE i Sekretariatem Generalnym Rady Unii Europejskiej, konferencja "Zwalczanie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową". Jej celem było wywarcie presji na państwa członkowskie UE aby wprowadzić surowszy sankcje karne za akty, które usiłuje się przedstawić jako "dyskryminację" osób praktykujących homoseksualną aktywność płciową.
Tematyka obrad konferencji bazowała na wynikach badań przeprowadzonych w 2013 r. przez FRA, dotyczących dyskryminacji osób należących do subkultur ruchu LGBT. Metodologia tych badań była wielokrotnie poddana druzgoczącej krytyce dyskredytującej ich wyniki, które miały wskazywać na ogromna skalę fizycznej przemocy oraz dyskryminacji względem homoseksualistów w UE.
Ankieta, której użyto do badania, była teoretycznie skierowana jedynie do osób należących do subkultur LGBT, jednak de facto, formularz na stronie internetowej mógł zostać wypełniony przez każdego i to dowolną ilość razy. Nie zastosowano w badaniu żadnych zabezpieczeń przeciwko wielokrotnemu korzystaniu z formularza. Nie istniała też żadna grupa kontrolna, z którą można by porównać wyniki ankietowanych. Co więcej, badanie nie opierało się na możliwych do zweryfikowania faktach, ale na czysto subiektywnym postrzeganiu dyskryminacji. Cały projekt kosztował europejskich podatników 400 000 euro.
W przemówieniu inaugurującym ustępująca komisarz d.s. sprawiedliwości, praw podstawowych i obywatelstwa Martine Reicherts odniosła się do kwestii unijnej dyrektywy antydyskryminacyjnej, nad którą prace wstrzymano w 2008 r. Reicherts stwierdziła, że wymagana dla przyjęcia dyrektywy jednomyślność jest trudna do osiągnięcia i postulowała zmianę procedury, w ramach której prowadzone są prace nad dyrektywą, by umożliwić przyjecie jej większością głosów. Jednocześnie przemilczano stanowcze weto Niemiec w tej sprawie. Reicherts domagała się również kar dla przedsiębiorców polegających na utracie kontraktów, jeśli działania firmy zostałyby uznane za dyskryminujące dla środowiska LGBT.
Wiceminister Sprawiedliwości Chorwacji Sandra Artukovic zaatakowała w swoim przemówieniu obywateli własnego kraju za to, że w niedawnym referendum ogromną większością głosów poparli zmianę konstytucji poświadczającą naturalny charakter małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Artukovic, przemawiając jako oficjalny przedstawiciel chorwackiego rządu, wyraziła kuriozalna opinię, jakoby referendum było "niesprawiedliwe". Wspomniała również o trudnościach w wykorzenianiu tradycyjnych wartości, do których przywiązani są Chorwaci. Warto przypomnieć, że politycy chorwaccy, wbrew stanowisku społeczeństwa wyrażonemu w referendum, przyjęli ustawę gwarantującą przywileje środowiskom LGBT, m.in. zinstytucjonalizowano związki partnerskie.
Podobne zakłopotanie postawą własnego społeczeństwa wyraził Irlandzki minister Aidan O'Riordan, w związku ze zbliżającym się w Irlandii referendum, w którym oczekuje się od Irlandczyków przyzwolenia na zakwestionowanie natury małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Irlandczyk wyrażał również zakłopotanie niewielkimi szansami na legalizację w jego kraju adopcji dzieci przez homoseksualistów. Jego zdaniem, główną przeszkodę w osiągnięciu tych celów stanowią instytucje religijne. O'Riordan publicznie zobowiązał się do usunięcia istniejących przepisów, chroniących instytucje kościelne przed przymusem akceptowania działań sprzecznych z zasadami religii.
Za pośrednictwem nagrania video głos zabrała jeszcze m.in., nieobecna w Brukseli, europoseł Ulrike Lunacek, autorka niezwykle kontrowersyjnej rezolucji, która została przyjęta przez Parlament Europejski na początku 2014 r. Pomimo protestów kilkuset tysięcy obywateli UE, przegłosowano dokument, który wzywa państwa członkowskie do nadania szczególnych przywilejów członkom subkultur ruchu LGBT, nieznanych innym kategoriom osób. Tematyka LGBT ma stanąć w centrum unijnej polityki praw człowieka, polityki azylowej, zatrudnienia, społecznej i edukacyjnej. Kwestia mniejszości seksualnych ma być również przedmiotem unijnej polityki zagranicznej.
Padające podczas trwania konferencji pytania z sali, dotyczące poważnych wątpliwości co do naukowości badań FRA, na których opierało się całe przedsięwzięcie, pozostawały bez odpowiedzi ze strony prelegentów, natomiast sympatyzująca z subkulturami LGBT publiczność próbowała je pokryć drwinami.
Aby wyrazić brak poparcia dla wykorzystywania struktur unijnych jako narzędzi do forsowania politycznych celów środowisk LGBT, przedstawiciele licznych organizacji pozarządowych rozdawali przed wejściem na konferencję ulotki opisujące nienaukową metodę badań FRA.
Równolegle do panelu w Brukseli, w Meksyku odbywała się 27 międzynarodowa konferencja zorganizowana przez ILGA (International Lesbian, Gay, Bisexual, Trans and Intersex Association). Jak piszą jej organizatorzy, "za symbol konferencji obraliśmy boginię Indian Tlazoltéotl, reprezentującą transformację, pożądanie, grzech i nieczystość; wybraliśmy ją za jej transgresyjność, siłę, która upoważnia nas do zmieniania świata". Kraje takie jak Niemcy, Szwecja, Finlandia, Holandia i Norwegia udzieliły wsparcia konferencji. Jednym z prelegentów był Robert Biedroń, którzy przemawiał jako Sprawozdawca Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ds. praw osób LGBT. Głos zabrał także holenderski polityk Boris Dittrich, słynny aktywista LGBT. Jest on znany ze swoich wypowiedzi w których stwierdza, że legalizacja "małżeństw" grupowych to logiczny i nieunikniony krok po uznaniu "małżeństw" homoseksualnych.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.