Przy ostatnich przygotowaniach do świętowania Bożego Narodzenia zderzyłem się z myślą, że strasznie beztrosko jednak do tych świąt podchodzę.
Czekam na to kolejne narodzenie Pańskie, na wieczerzę wigilijną, spotkanie z najbliższymi i w ogóle nawet przez myśl mi nie przechodzi, że mogłoby tego nie być. Żyję tak, jakby wszystko to mi się z jakiegoś powodu zwyczajnie należało. Ktoś jeszcze ma podobne odczucia?
A tymczasem nic mi się nie należy. Wielkim darem Boga, który przychodzi, jest to, że właśnie w świątecznej atmosferze, w rodzinnym gronie, mogę cieszyć się i świętować. Wypełniony tą radością ganiałem przez ostatnie dni po sklepach, szukając prezentów dla najbliższych, żeby tę wdzięczność za ich obecność wyrazić.
Kiedy dziś rano przeczytałem o wczorajszym pogrzebie urzędniczki z Makowa, która zginęła zamordowana przez podpalacza i osierociła dwóch synów, dreszcz przebiegł mi po plecach. Praktycznie w przeddzień świąt zło uderza w człowieka i prowokuje do pytania, gdzie był Bóg?
A Bóg właśnie po to przychodzi do nas, by z tym złem zmierzyć się osobiście. Pokazuje nam, że można z nim wygrać. Narodzenie Chrystusa ma nas przemieniać już tutaj na ziemi. Życie Boga wśród nas jest zapowiedzią tego, jak my kiedyś będziemy żyli - oczyszczeni i uwolnieni od wszelkiego grzechu. Bezpieczni w Jego ramionach, ocaleni i szczęśliwi.
Dziś jest czas, by dziękować Bogu za to, co już nam dał i za to, że przychodzi nam na ratunek, że jest z nami nawet w najcięższych chwilach i bierze na siebie naszą ludzką nędzę. Życzę wszystkim, by znaleźli dziś chwilę, by się tym autentycznie ucieszyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.