Przed opolskim Sądem Rejonowym trwa proces o nieumyślne spowodowanie śmierci jednej z córek znanego sportowca.
Dzisiaj (27 stycznia) w Sądzie Rejonowym w Opolu odbyła się kolejna rozprawa w procesie przeciwko dr Hannie Żwirskiej-Lembrych (która już po jednej z poprzednich rozpraw zgodziła się na publikację nazwiska i wizerunku) oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci Julii Bonk, jednej z córek bliźniaczek Bartłomieja i Barbary Bonków. Dziewczynka urodziła się 20 listopada 2012 r. z ostrym niedotlenieniem mózgu i zmarła niecałe piętnaście miesięcy później.
Bartłomiej Bonk to utytułowany polski sztangista, m.in. brązowy medalista IO w Londynie 2012. Rodzice dziewczynek oskarżają lekarzy, że nie podjęli decyzji o cesarskim cięciu, czym przyczynili się do komplikacji w czasie porodu Julii i tragicznych tego następstw. Nieumyślne spowodowanie śmierci zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Na wcześniejszych rozprawach zeznawali rodzice bliźniaczek - Julii i Mai - oraz oskarżona lekarka, która w czasie ich porodu pełniła funkcję zastępcy ordynatora Oddziału Patologii Ciąży z Blokiem Porodowym w Samodzielnym Specjalistycznym Zespole Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Opolu. Dr Żwirska-Lembrych wówczas nie przyznała się do winy. Zarzuciła także powołanej w szpitalu komisji, która wskazała ją jako jedyną winną, że działała w błyskawicznym tempie, w jej składzie był tylko jeden ginekolog, a ona sama nie miała szansy obrony i przedstawienia swojego punktu widzenia. Na podstawie raportu sporządzonego przez komisję szpital zawiadomił Prokuraturę Okręgową w Opolu o sprawie, a ta wszczęła postępowanie.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawał m.in. lek. Michał Skrzypulec, który przez półtorej godziny odpowiadał na pytania sędziego Huberta Frankowskiego, prokurator Agnieszki Charciarek, obrońcy lekarki mec. Andrzeja Kurkiewicza oraz Barbary Bonk.
Michał Skrzypulec, mający wówczas status lekarza rezydenta szpitala, który wraz z dr Żwirską-Lembrych odbierał poród bliźniaczek, podkreślał kilkakrotnie, że decyzja o tym, iż poród odbędzie się siłami natury - a nie przez cesarskie cięcie, jak domagała się tego Barbara Bonk na podstawie wcześniejszego skierowania lekarskiego (nieobligatoryjnego dla lekarzy przyjmujących poród) - zapadła pod dokonaniu badania USG, które wykazało, że obydwie bliźniaczki mają „położenie główkowe”, co jest wskazaniem do porodu naturalnego. - To była informacja inna niż w skierowaniu - mówił M. Skrzypulec.
Na tej podstawie ówczesny ordynator OPC Bronisław Łabiak podjął decyzję o porodzie bez cesarki. Doktor Skrzypulec nie potrafił określić, jakie parametry badania USG wykonywał jego kolega po fachu, ale podkreślił: „mogę zaręczyć, że widziałem na ekranie główkowe położenie płodów”. Także odnośnie przebiegu porodu M. Skrzypulec potwierdzał zeznania dr Żwirskiej-Lembrych: „Nie było żadnych sygnałów świadczących o konieczności cięcia cesarskiego. Dla wszystkich obecnych na sali zaskoczeniem był zły stan Julii Bonk po porodzie”. Lekarz wskazał także na fakt, że dr Żwirska badając Barbarę Bonk po porodzie Mai, stwierdziła, że wody płodowe są przejrzyste, co świadczyło o tym, że nie ma niedotlenienia drugiej bliźniaczki. Poród Julii trwał ok. 40 minut. Przyszła na świat po Mai, której poród przebiegał prawidłowo.
Obrońca oskarżonej zapytał świadka, czy cokolwiek wzbudzało niepokój kogokolwiek, kto znajdował się na sali porodowej. Odpowiedź brzmiała: Nie.
Barbara Bonk nawiązując do faktu, że dr Żwirska-Lembrych asystowała przy porodzie poproszona o to przed samą akcją porodową przez dyżurującego doktora Wiśniewskiego, zapytała, czy dr Żwirska była w czasie porodu przez przypadek. Doktor Skrzypulec odparł, że tak. - Więc moje dziecko też nie żyje przez przypadek?- zapytała B. Bonk. Sędzia uchylił to pytanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.