Silny cyklon przeszedł z piątku na sobotę przez wyspiarskie Vanuatu na Pacyfiku. Osiągający prędkość do 340 km/h wiatr pozrywał dachy budynków i powalił drzewa. Łączność z większością regionu została odcięta, brak dostaw prądu. Co najmniej osiem osób zginęło, a 20 zostało rannych - poinformował w sobotę dyrektor organizacji pomocowej Save The Children w tym kraju Tom Skirrow. Ofiar może być więcej.
W rozmowie telefonicznej z agencją Reutera Skirrow, przebywający w dotkniętej cyklonem stolicy Vanuatu, Port Vila, powiedział, że informacje otrzymał z krajowego biura ds. zarządzania sytuacjami kryzysowymi w oparciu o doniesienia ze szpitali i od miejscowych ekip ratunkowych.
Do tej pory docierały niepotwierdzone informacje o ofiarach śmiertelnych. Żywioł mógł jednak spowodować, jak się szacuje, kilkadziesiąt ofiar w ludziach. Zdaniem służb ratowniczych minie co najmniej kilka godzin, zanim wiadomo będzie coś więcej o skutkach cyklonu Pam, zakwalifikowanego do najwyższej, piątej kategorii w skali Saffira-Simpsona.
Zdaniem służb ratowniczych minie co najmniej kilka godzin, zanim wiadomo będzie coś więcej o skutkach cyklonu Pam, zakwalifikowanego do najwyższej, piątej kategorii w skali Saffira-Simpsona. Meteorolodzy podają, że wiatr w tym cyklonie sięgał w porywach nawet do 340 km/ godz.
"Domy zostały dosłownie porozrywane na kawałki, nawet prowizoryczne schronienia, w których skryli się ludzie, zostały zalane i zniszczone przez cyklon Pam" - mówił obecny w Port Vila Charlie Damon z międzynarodowej organizacji pomocowej Care International.
W sobotę przedstawiciele ONZ informowali, że starają się zweryfikować napływające informacje o 44 ofiarach śmiertelnych. Reuter podał, że ONZ szykuje się do wysłania na miejsce ekip reagowania kryzysowego. Jednak przy wciąż dużym wietrze i zamkniętym lotnisku nie wiadomo, czy ratownicy będą mogli na Vanuatu wylądować.
"Obawiamy się najgorszego. Vanuatu jest bardzo narażone na niebezpieczeństwo, ponieważ leży po środku oceanu" - powiedział Sune Gudnitz z oenzetowskiego regionalnego biura ds. koordynacji spraw humanitarnych.
Z kolei rzeczniczka World Vision, chrześcijańskiej organizacji zajmującej się pomocą humanitarną i rozwojową Chloe Morrison powiedziała, że cyklon był przerażający, a do wielu z 83 wysp, wchodzących w skład Vanuatu, będzie trudno dotrzeć.
Natomiast Aurelia Balpe odpowiadająca w Czerwonym Krzyżu za region Pacyfiku powiedziała AFP, że mieszkańcy tamtejszych wysp spędzili noc w prowizorycznych schronieniach.
AFP podaje, że cyklon przeszedł nad główną wyspą Vanuatu zamieszaną przez ok 65 tys. ludzi a także wiele innych wysp i wysepek Nowych Hebrydów na południu kraju, gdzie mieszka ok. 33 tys. osób. W ostatniej chwili zmienił kierunek i uderzył w stolicę, Port Vila, z siłą większą niż prognozowano.
"Wyglądało to tak, jakby świat się kończył. To tak, jakby bomba eksplodowała w centrum miasta. Nie ma prądu, nie ma wody" - powiedziała Reuterowi przez telefon komórkowy rzeczniczka UNICEF-u w Port Vila Alice Clements. "Mamy niepotwierdzone przypadki śmiertelne i wielu rannych. Ludzie proszą o pomoc" - dodała.
Australijskie służby meteorologiczne podały, że dotknięta przez żywioł została większa część tego ubogiego kraju liczącego w sumie ok. 260 tys. mieszkańców rozrzuconych po kilkudziesięciu wysepkach ze słabo rozwiniętą infrastrukturą. W sobotę cyklon zaczął przesuwać się na południe.
Przeszedł też przez inne wyspiarskie państwa Oceanii: Papuę Nową Gwineę i Wyspy Salomona.
Na razie szczątkowe i niepotwierdzone informacje o niszczycielskiej sile cyklonu Pam pochodzą z relacji świadków na portalach społecznościowych, które udało im się wysłać, zanim jakakolwiek łączność została przerwana.
Przebywający w Japonii na konferencji dotyczącej ograniczania skutków katastrof prezydent Vanuatu Baldwin Lonsdale powiedział, że "on sam nie wie, jakie tak naprawdę szkody spowodował cyklon"; zwrócił się do uczestników konferencji o pomoc.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.