Barca!

W pierwszych trzech minutach meczu dwa poważne błędy popełnił argentyński obrońca Barcelony Javier Mascherano. Mogło się to dla Katalończyków źle skończyć, ale w czwartej minucie to oni zdobyli bramkę, uprzednio dokładnie rozmontowawszy obronę turyńczyków. Najpierw Messi z głębi pola podał na lewe skrzydło do Neymara, ten odegrał w pole karne do wbiegającego Iniesty, który zabrał ze sobą obrońcę i oddał piłkę Rakiticiowi. Chorwat dopełnił formalności.

Mascherano tymczasem skorzystał z przerwy pod zdobyciu bramki, by zmienić buty. Nie pomogło mu to jednak, bo po chwili przegrał pojedynek biegowy z Moratą. Hiszpan wyłożył piłkę Vidalowi, ale ten spudłował.

Juve nie poddał się, miał swoje okazje, ale miała je także Barcelona, która była przy piłce mniej więcej dwa razy dłużej niż mistrzowie Włoch. W pierwszych 45 minutach wynik się nie zmienił.

Młodej, bo wypracowanej w pierwszej części meczu tradycji szybkiego zdobywania bramek mogło stać się zadość w drugiej części. Barca parę minut po początkowym gwizdku miała kapitalną szansę. Suarez długo nie mógł uwierzyć, że Buffon zdołał obronić jego strzał.

Parę minut później Morata dopadł piłki odbitej przez Ter Stegena po strzale Teveza i wpakował ją do siatki. Było 1:1.

Kolejny gol padł także po dobitce. W 68 min. strzelał Messi, dobijał Suarez.

Trzy minuty później Neymar doszedł do miękkiego dośrodkowania i z najmniejszej odległości uderzył głową. Piłka wpadła do bramki. Ale gol nie został uznany. I słusznie, bo po uderzeniu głową piłka trafiła jeszcze w rękę Brazylijczyka.

W ostatnich minutach przed końcem spotkania Juventus miał dwukrotnie okazję do doprowadzenia do dogrywki. Nie udało się.

W ostatniej akcji meczu gola zdobyła za to Neymar, który jako jeden z trzech graczy Barcy poszedł z kontratakiem przeciwko dwójce obrońców Juventusu. 

I tak puchar powędrował do stolicy Katalonii. Już na zawsze.