Wy wszyscy w domu, którym jest Kościół, jesteście mile widziani. Pytanie, czy naprawdę tak jest?
Ostatnia homilia podczas pielgrzymki Franciszka do Ameryki Południowej jest swoistym podsumowaniem. Papież mówi o gościnności. Bardzo szeroko pojętej.
Moglibyśmy skupić się na słowach „chleb”, „pieniądze”, „torba”, „laska”, „sandały”, „suknia” i to jest słuszne – mówi papież, komentując wczorajszą Ewangelię. - Wydaje mi się jednak, że jest słowo kluczowe, które mogłoby pozostać niezauważone. Jest to słowo centralne w duchowości chrześcijańskiej, w doświadczeniu uczniostwa: gościnność. Jezus jak dobry nauczyciel, pedagog, wysyła ich, aby żyli gościnnością.
Żyć gościnnością, to znaczy umieć dawać i przyjmować. To znaczy oczekiwać gościnności i samemu przyjmować pod swój dach. To postrzegać tych, którzy przychodzą, jako mile widzianych gości. O kogo chodzi?
Gościnność okazywana głodnemu, spragnionemu, przybyszowi, nagiemu, choremu, więźniowi (por. Mt 25, 34-37), trędowatemu czy sparaliżowanemu. – wymienia papież. Gościnność wobec tego, kto myśli inaczej niż my, kto nie ma w sobie wiary lub ją utracił. Gościnność dla prześladowanych i bezrobotnych. Gościnność dla różnych kultur, w które ta ziemia jest tak bogata. Gościnność okazana grzesznikowi. Wy wszyscy w domu, którym jest Kościół, jesteście mile widziani.
Pytanie, czy naprawdę tak jest?
Głodnego nakarmić. Dajemy mu chleb. Nagiego odziać. Nie ma sprawy, dostanie coś po kimś. Choremu wykupimy leki. To wszystko otrzymają, ale niech wracają z tym do swojego świata. Nakarmić nie znaczy dziś posadzić przy swoim stole. Nie znaczy: nawiązać więź.
Gościnność wobec prześladowanych. Bezrobotnych. Nie da się ich odesłać. Trzeba by się zaangażować, stanąć obok nich w ich życiu. Ująć się za nimi. Czynnie. Nie wystarczy „dobra rada”. Nie tego potrzebują.
Mile widzianym gościem ma być też ten, kto myśli inaczej. Ten, kto stracił wiarę albo nigdy jej nie miał. Ten, kogo ukształtowała inna kultura, kto jest zupełnie inny niż my. Inaczej wyraża siebie. Trzeba wysiłku, by się wzajemnie zrozumieć. W końcu: gościnność okazana grzesznikowi. Bo nie wraca się do domu, w którym nikt na ciebie nie czeka, a jak wrócisz mimo wszystko potrzymają za drzwiami, żebyś zapamiętał…
Nikt nie może zmusić nas, byśmy nie byli gościnni i nie przyjmowali życia swego ludu. Nikt nie może prosić nas, abyśmy nie przyjmowali i nie troszczyli się o życie naszych braci, szczególnie tych, którzy stracili nadzieję i smak życia. Jakże pięknie jest wyobrazić sobie nasze parafie, wspólnoty, kaplice, miejsca, gdzie są chrześcijanie, jako prawdziwe ośrodki spotkania między nami i z Bogiem – mówi papież.
Tego oczekuje od Kościoła. Do tego wzywa chrześcijan. Warto to przyłożyć do naszej rzeczywistości. W której można usłyszeć zastanawianie się, czy warto pomagać i pytania: „a co, jeśli nas oszukują?” Odpowiedź brzmi: nic. To sprawa ich sumienia. Sprawa naszego jest udzielenie pomocy.
Warto to papieskie wezwanie przyłożyć do naszej rzeczywistości, w której częstsze niż gościnność wobec inaczej myślących jest wołanie: wykluczyć! I nie słychać w głosie wołających bólu z powodu śmierci braci. Tak, śmierci, bo grzech sprowadza śmierć. Nie widać, by motywem była walka o ich życie (bo jest to metoda walki o życie: pozwolić, by dosięgnęły człowieka konsekwencje jego wyborów). To robi raczej wrażenie zemsty. Chęci pozbycia się „nieczystych”.
Tylko… kto z nas jest czysty? Kto z nas nie potrzebuje Bożej gościnności, mimo wszystko?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.