Ta pielgrzymka może pomóc przekonać świat, że Angola to normalny kraj, w którym wojna domowa zakończyła się definitywnie przed sześciu laty - mówi Piotr Myśliwiec, ambasador RP w Luandzie.
- Panie Ambasadorze, 20 marca do Angoli, a dokładnie do Luandy przybywa Benedykt XVI. Czy o tej pielgrzymce się mówi, jak jest ona prezentowana i komentowana? P. Myśliwiec: O pielgrzymce Papieża mówi się dość dużo i mówi się pozytywnie, w tonie spokojnym i wyważonym. Po pierwsze, przedstawiono ją jako wizytę głowy państwa, dlatego, że formalnie, według Angolczyków, Papież przyjeżdża na zaproszenie prezydenta. Obecnie podkreśla się aspekt duchowy, aspekt kościelny tej wizyty. Dość obszernie informuje się w mediach o przygotowaniach logistycznych, ale również o szerszych aspektach tej wizyty, ponieważ jest ona traktowana jako wizyta regionalna. Papież nie przyjeżdża tylko do Angoli, ale również do tej części południowej Afryki, albo jeszcze szerzej, do jednego z krajów portugalskojęzycznych i będzie tu miał spotkanie z wiernymi i duchowieństwem nie tylko z Angoli, ale również np. z Mozambiku, Wysp św. Tomasza i Książęcej, Namibii, a może nawet z RPA, Zimbabwe czy Konga. A zatem jest to wizyta regionalna i dlatego, jak tutaj tłumaczą, Papież będzie wyłącznie w stolicy Luandzie. Dość obszernie o tym mówił biskup Kabindy. Wyjaśnił on, że poprzednia wizyta Papieża, Jana Pawła II, była wizytą stricte do Angoli i dlatego odwiedził on pięć najważniejszych dla chrześcijaństwa miejsc. Natomiast ta wizyta nie jest pielgrzymką do Angoli, ale wizytą w południowej części Afryki. A zatem przygotowania prowadzone są w sposób wyważony, z podkreśleniem tego właśnie wymiaru duchowego. Nie zauważyłem jeszcze, aby było to w jakiś sposób wykorzystywane do celów politycznych. W ramach przygotowań odbywały się różne spotkania, dyskusje panelowe i seminaria. Oczekuje się, że przyjedzie duchowieństwo i wierni z krajów sąsiednich. Istnieją też pewne obawy, ponieważ Luanda jest wielkim, bardzo zatłoczonym miastem i nie wiadomo, czy wystarczy miejsc w hotelach. Jest to duże przedsięwzięcie, ale poprzednia wizyta, która odbywała się w czasach znacznie trudniejszych, kiedy trwała jeszcze wojna domowa, wypadła pozytywnie. Jest więc nadzieja, że i tym razem się uda. - A czy mówi się o jakichś konkretnych oczekiwaniach w związku z tą pielgrzymką? P. Myśliwiec: O oczekiwaniach może specjalnie nie. Na pewno widać dumę Angoli, że akurat wybrano ten kraj, tę stolicę na miejsce spotkania. W związku z tym oczekuje się, że polepszy się wizerunek Angoli. Od zakończenia wojny domowej w roku 2002 rząd Angoli podejmuje wiele starań na arenie międzynarodowej, aby polepszyć wizerunek kraju na świecie, aby zatrzeć wspomnienia 27-letniej wojny domowej i jej okropności. Ta pielgrzymka wpisuje się w te działania i dlatego można by powiedzieć, że jest na rękę władzom angolskim. To jest fakt, ale czy jest to złe i jakoś nadużywane? Myślę, że nie. Dlatego że, jeśli po sześciu latach od zakończenia wojny domowej Angola może przyjąć Papieża, może zorganizować takie spotkanie na poziomie międzynarodowym, regionalnym, to samo w sobie jest to bardzo pozytywne. A zatem, jeśli pielgrzymka w jakiś sposób pomoże Angoli, jeśli pomoże zmienić negatywny obraz, jeśli pokaże, że jest to kraj normalny, który funkcjonuje jak każdy inny, to bardzo dobrze.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.