Premiera filmu "Generał Nil"

Brak komentarzy: 0

KAI/jk

publikacja 18.04.2009 20:55

Wstrząsający dramat biograficzny o gen. Fieldorfie, zamordowanym przez komunistów, miał premierę w Warszawie. Przybyło wielu znanych artystów, ludzi kultury i polityków oraz biskupi stolicy: abp Kazimierz Nycz i abp Henryk Hoser.

Abp Henryk Hoser Jest to wstrząsający obraz i akt sprawiedliwości wobec pokolenia, które zostało w ten sposób potraktowane – powiedział KAI abp Henryk Hoser po zakończeniu premiery filmu „Generał Nil”. „Film pokazuje, że prawda zawsze się ujawni, a kłamstwo zostanie zdemaskowane. To jest memento tego filmu” – dodał. Zdaniem biskupa warszawsko-praskiego film Ryszarda Bugajskiego jest hołdem wobec pokolenia bohaterów najwyższej klasy oraz aktem hołdu dla tych, którzy nigdy się nie załamali i byli wierni prawdzie, sobie i innym. Jest to bardzo ważna i przejmująca lekcja historii. Historii, która była negowana i deformowana. dla tych, dla których prawda ta była zakryta. Film o generale Emilu Auguście Fieldorfie – podkreślił abp Hoser – to również „Memento” dla tych, którzy współpracowali z czerwoną okupacją, jak i ich następców, którzy tę sama pracę wykonywali przez dziesięciolecia. Abp Hoser zaznaczył, że film ten, niezależnie od pokazanego tam okrucieństwa niesie nadzieję, że prawda zawsze się ujawni, a kłamstwo zostanie zdemaskowane. „A skoro ludzka sprawiedliwość jest względna i nie zawsze skuteczna, my wiemy, że będzie jeszcze sprawiedliwość Sądu Ostatecznego. To jest memento tego filmu” – dodał z mocą. Andrzej Wajda, reżyser „Jestem bardzo szczęśliwy, że widziałem Olgierda Łukaszewicza, odtwarzającego gen. Fieldorfa w roli godnej jego talentu” – powiedział KAI Andrzej Wajda. „ Nie jest to pomnikowe ujęcie lecz prawdziwe. Olgierd eksponuje nie siebie, lecz kogoś, kogo chce dać innym” - dodał reżyser. Film „Generał Nil” - zdaniem Wajdy - odpowiada na potrzebę uzupełnienia współczesnej historii Polski o te mało znane i w istocie straszne momenty, co nie jest dzisiaj łatwe. Wajda podkreśla przy tym, że ostatnia sekwencja filmu, że „nikt z komunistycznych zbrodniarzy nie został ukarany w wolnej Polsce”, jest „głęboko niechrześcijańska”. Reżyser uważa, że dostatecznym aktem sprawiedliwości jest sam film ukazujący ogrom zbrodni, wobec czego nie jest potrzebna jakaś dodatkowa zemsta. mp/maz
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona