O wyjątkowości człowieka pośród innych stworzeń i sensie ewolucji rozmawiali
uczestnicy seminarium naukowego Venice Summer School on Science and Religion,
w którym uczestniczył abp Józef Życiński. Wcześniej wygłosił wykład dla
studentów Uniwersytetu w Padwie. Z metropolitą lubelskim rozmawiała KAI.
KAI: Jaki był powód wizyt Księdza Arcybiskupa we włoskich ośrodkach naukowych?
- Świat nauki wspomina w tym roku postaci Galileusza i Darwina. Galileusz jawi się jako symbol, Darwin w 1859 roku wydał swoje główne dzieło „O pochodzeniu gatunków”, w którym sformułował podstawy teorii doboru naturalnego. Z tej racji zostałem zaproszony z wykładami najpierw do Padwy, gdzie na słynnym uniwersytecie prowadził wykłady Galileusz, a następnie do Wenecji.
Na Uniwersytecie w Padwie, którego wejście do auli zdobi popiersie Kopernika, a wśród postaci polskich studentów są na ścianach m.in. Jan Kochanowski, Klemens Janicki, Stefan Batory, po przedstawianiu wykładu dyskutowałem ze studentami o tym, czy Pan Bóg mógł stworzyć człowieka zgodnie z teorią Darwina. Ze strony studentów nie było oporów, a jeśli jakaś problematyka ich intrygowała, to dlaczego jest zło w ewoluującym wszechświecie, skąd te rysy naznaczone cierpieniem? Mieliśmy o czym dyskutować, bo problem cierpienia jest jednym z najgłębszych, jakie intrygują człowieka.
300-osobowa grupa z Kolegium Barbarigo formułowała wiele opinii, które były wyrazem ich ewolucyjnego podejścia do zagadnień. To nie była dla mnie rzecz banalna, że oni nie widzą konfliktu między nauką a wiarą, bo w pobliskim Mediolanie zaledwie trzy lata temu z inicjatywy pewnych środowisk politycznych zorganizowano tydzień antyewolucyjny. W przeciągu tygodnia źle mówiono o Darwinie, noszono plakaty, umieszczano napisy, z których wynikało, że bronić człowieka i wartości ludzkie to znaczy atakować Darwina. Oczywiście tego typu wizja jest niechrześcijańska, bo niezgodna z przesłaniem, które Jan Paweł II wyraził 22 października 1996 roku w swoim adresie do Papieskiej Akademii Nauk. Studenci z Padwy na szczęście orientowali się w tej tematyce.
KAI: A co było tematem spotkania w Wenecji?
- Nikt nie ma ambicji, aby atakować teorię Einsteina czy mechanikę kwantową, pewne chore protesty z przeszłości w tej dziedzinie się skończyły, natomiast walka z teorią Darwina jest traktowana jako powód do dumy. Dlatego Fundacja Templetona wraz z weneckim Instytutem Nauki i Sztuki zorganizowała pięciodniowe spotkanie p.t. „Ewolucja a jedyność człowieka”.
Konferencja zgromadziła uczestników z wielu środowisk, byli uczestnicy z Princeton, Cambridge, Padwy, z wielu ośrodków amerykańskich. W tej grupie było trzech uczestników muzułmańskich, którzy opowiadali się za teorią ewolucji, nas katolików było pięciu, a pozostali to albo członkowie różnych wspólnot protestanckich albo agnostycy, których było kilku.
Wygłosiłem wykład inauguracyjny, w którym proszono mnie o podjecie tematu „Bóg, ewolucja i sens stworzenia”. Muszę powiedzieć, że nawet środowiska agnostyczne przyjęły z otwartością idee, które przedstawiłem. Oni już nie mówią o Bogu, ale zgodzili się, że pewne strukturalne zależności ukazane przeze mnie w wykładzie upoważniają do wypowiedzi o sensie ewolucji. Nie jest to błahe stwierdzenie, bo istnieją dziś autorzy, np. Daniel Dennett czy Edward Wilson, twórca socjobiologii, którzy kwestionują sens ewolucji i autorzy ci są bardzo dobrze znani uczestnikom naszej sesji. Michael Ruse, filozof i filozof nauki, który wygłosił jeden z głównych wykładów, bezpośrednio po zakończeniu sesji pojechał na urodziny do Edwarda Wilsona.