Nie mam wątpliwości, że chrześcijanie powinni protestować przeciwko złu. Problem w tym, jak to robią.
Mój znajomy, który ma pojęcie na temat funkcjonowania rynku muzyki rozrywkowej w Polsce, szturchnął mnie niedawno w bok i powiedział: „Sądząc po wielkiej i długotrwałej akcji reklamowej, to bilety na sierpniowy koncert Madonny w Polsce chyba nie sprzedają się jak ciepłe bułeczki”. Nie znam się, ale nawet moją uwagę zwróciła częstotliwość i natarczywość akcji reklamowej tej imprezy muzycznej. Nie wiem też, na ile termin koncertu jest świadomą antykościelną prowokacją. Zakodowało mi się, że ledwo ogłoszono wiadomość, iż sławna piosenkarka pojawi się w Polsce, znana dziennikarka w telewizji natychmiast podkreśliła, że koncert odbędzie się w wielkie święto maryjne. Nie należę do fanów piosenkarki Madonny. Należę do czcicieli Maryi, Matki Bożego Syna. A mimo to nie przyszło mi do głowy, aby przeciwko koncertowi na warszawskim Bemowie protestować. Może marny ze mnie katolik i ksiądz? Może powinienem postąpić tak jak trzy lata temu pewien holenderski duchowny? Chciał zapobiec koncertowi Madonny w Amsterdamie, więc zadzwonił na policję, by poinformować, że na stadionie podłożono bombę. Aresztowano go bardzo szybko, bo dzwonił z telefonu domowego. W związku z tym, prędko też okazało się, że nie ma realnego zagrożenia wybuchem. Zdaje się, że ukarano go jakimiś pracami społecznymi. A koncert i tak się odbył. Mnie protestowanie do głowy nie przyszło, ale przyszło pewnemu radnemu sejmiku mazowieckiego. Nie został z tym pomysłem sam. Zapowiedział „Wywołamy moralne powstanie warszawskie”. A wspierający go ksiądz z pięknym życiorysem w specjalnym apelu napisał: „Winnych tego przedsięwzięcia trzeba ujawnić. Kościół i naród powinien z mocą protestować: non possumus!”. Radny sejmiku zagroził „Zagłuszymy Madonnę”. Okazuje się jednak, że w tym moralnym powstaniu warszawskim nie wszyscy chcą wziąć udział. Także nie wszyscy duchowni. Pół biedy, że pewien jezuita w koncercie 15 sierpnia nic złego nie widzi. Ale nawet jeden biskup oświadczył: „Jeśli ktoś 15 sierpnia pójdzie najpierw do kościoła na Mszę świętą, a potem na koncert Madonny, to na pewno nie zgrzeszy. Pan Bóg stworzył przecież wszystkich ludzi wolnymi i powinniśmy z tego korzystać. Jeśli komuś piosenkarka się podoba, to dlaczego zabraniać mu uczestnictwa w koncercie?”. Mało tego! Hierarcha wyraził żal, że nie wypada mu być na koncercie, bo jest biskupem… Obawiam się, że organizatorzy protestu wbrew swoim intencjom przyczynią się do popularyzacji planowanej w sierpniu imprezy. Myślę, że najlepszym protestem przeciwko jej działalności (a z pewnością niektóre jej wyczyny mogą obrażać uczucia religijne chrześcijan), jest jak najbardziej powszechna rezygnacja z udziału w koncercie. Bilety są niesłychanie drogie. Jeśli więc organizatorzy i sama piosenkarka zamiast zarobić, stracą, z pewnością zaczną się poważnie zastanawiać nad tym, co, jak i kiedy robią. Na protesty i manifestacje są uodpornieni, a często jeszcze dzięki nim zyskują. Nie mam wątpliwości, że chrześcijanie powinni protestować przeciwko złu. Problem w tym, jak to robią. Protest, który nie przeszkadza złu, lecz mu pomaga, może się okazać gorszy, niż brak protestu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.