Bojownicy związani z nieżyjącym już czeczeńskim dowódcą polowym Szamilem Basajewem przyznali się do przeprowadzenia zamachu na prezydenta Inguszetii Junus-Beka Jewkurowa, w którym zginęły trzy osoby. Autentyczności oświadczenia nie udało się jak dotąd potwierdzić.
Grupa o nazwie Brygady Męczenników Rijadusa Salichijna oświadczyła, że dokonała samobójczego zamachu na prezydenta Inguszetii, byłego oficera rosyjskiego wywiadu, ponieważ wspierał on politykę Kremla na Północnym Kaukazie i z powodu roli, jaką odegrał w czasie drugiej wojny w Czeczenii, rozpoczętej w 1999 roku.
"Ta operacja po raz kolejny pokazała Kremlowi i jego sługom w Czeczenii, że mudżahedini są uprawnioną władzą na tych ziemiach oraz że nigdy nie zaakceptują praw wroga i jego okupacji" - napisano.
Autentyczności oświadczenia nie udało się jak dotąd potwierdzić, jednak zostało zamieszczone na znanej rosyjskojęzycznej stronie internetowej, która od dawna jest wykorzystywana przez ugrupowania rebeliantów do zamieszczania krytycznych artykułów i raportów dotyczących sytuacji na Północnym Kaukazie.
Do zamachu, w którym Jewkurow został ciężko ranny, doszło 22 czerwca na autostradzie Kaukaz w pobliżu stolicy Inguszetii - miasta Magas. Wypełniony materiałami wybuchowymi samochód osobowy stojący na poboczu - lub jadący powoli poboczem - eksplodował, gdy mijała go kolumna prezydenta.
W zamachu zginęli dwaj ochroniarze, a trzech zostało rannych. Wśród rannych jest młodszy brat prezydenta Uwajs Jewkurow, który dowodzi jego ochroną. Jewkurow w ciężkim, ale stabilnym stanie przebywa w szpitalu w Moskwie.
Do 2006 roku Brygady Męczenników Rijadusa Salichijna znane też jako Batalion Rozpoznania i Sabotażu Czeczeńskich Męczenników, były dowodzone przez Szamila Basajewa. Od jego śmierci przed trzema laty o grupie niewiele było słychać.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"