Turecki premier Ahmet Davutoglu oświadczył we wtorek, że jeśli to będzie konieczne, Turcja nałoży sankcje na Rosję w odpowiedzi na retorsje Moskwy po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca, który wtargnął na przestrzeń powietrzną Turcji.
"Rosja nałożyła sankcje (na Turcję). Jeśli uznamy, że to konieczne, to my wprowadzimy nasze sankcje" wobec Moskwy - powiedział turecki premier, nie precyzując, jakie kroki może podjąć Ankara.
W piątek Davutoglu mówił, że rosyjskie sankcje gospodarcze, wprowadzone po zestrzeleniu przez tureckie siły powietrzne rosyjskiego samolotu, nie rzucą Turcji na kolana.
Dodał, że Ankara nie będzie przepraszać za "obronę własnych granic".
Turecki premier powiedział też wówczas, iż jego kraj "ze względów moralnych" nie mógł zezwolić na to, by maszyna skorzystała z tureckiej przestrzeni powietrznej, a następnie zbombardowała obszary zamieszkane przez syryjskich Turkmenów.
Turcja twierdzi, że bombowiec naruszył jej przestrzeń powietrzną, czemu Rosja zaprzecza.
W odpowiedzi na ten incydent Moskwa wprowadziła embargo na liczne tureckie produkty żywnościowe i zawiesiła współpracę w sferze gospodarczej oraz naukowo-technicznej. Rosyjski prezydent Władimir Putin w wygłoszonym w czwartek orędziu do połączonych izb parlamentu zapowiedział, że reakcja jego kraju nie ograniczy się do sankcji handlowych.
Strącenie Su-24 przez tureckie myśliwce 24 listopada doprowadziło do pogorszenia stosunków między Moskwą a Ankarą. Jak komentuje AFP, jest to najgorszy kryzys dyplomatyczny między tymi krajami od lat zimnej wojny.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.