Premier Donald Tusk ocenił, że chociaż formalny wybór Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego ma nastąpić dopiero w najbliższy wtorek, to wyklucza niespodzianki w tej sprawie.
"Jerzy Buzek jeszcze nie jest szefem PE, chociaż wykluczam właściwie niespodzianki" - powiedział premier w niedzielę w TVP Info.
Pięć największych frakcji politycznych w PE zapowiedziało w piątek, że większość należących do nich eurodeputowanych poprze 14 lipca w Strasburgu wybór Buzka na szefa europarlamentu.
Tusk uznał, że wybór Buzka "jest ewidentnym sukcesem Polski". "Oczywiście nie byłoby mowy o tym, żeby Polak stanął na czele PE, gdyby nie zupełnie inna niż kilka lat temu pozycja Polski, więc wszyscy możemy sobie gratulować tego sukcesu" - mówił.
Premier pytany o kulisy negocjacji relacjonował, że ponad rok temu szef frakcji chadeckiej w PE Joseph Daul zasugerował, że polskie aspiracje do funkcji szefa PE "nie są wcale takie nierealne". "Od tego momentu miałem okazję odbyć kilkanaście rozmów (...) i mniej więcej w październiku zeszłego roku wyczuwana już była atmosfera takiej oczywistości, jeśli chodzi o polskie aspiracje", iż "wszyscy akceptują i rozumieją, że największe państwo wśród nowych państw członkowskich ma prawo do tej bardzo istotnej, kluczowej pozycji w PE" - mówił.
Tusk zaznaczył, że na kwietniowym kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Warszawie nikt nie powiedział mu "nie" ws. Buzka. "To już dawało mi wyraźnie taki sygnał, że to jest najmocniejsza propozycja, że to jest kandydatura, wobec której nie opłaca się mówić: +nie, nie poprzemy+, bo być może wygra" - podkreślił.
Według szefa rządu "fakt, że ten projekt zaczęliśmy tak szybko przygotowywać" spowodował, że kontrkandydat Buzka, Włoch Mario Mauro "nie był traktowany, jako kandydatura do końca przemyślana, taka na 100 proc. serio".
Podkreślił, że równie istotnym atutem jest osobista pozycja Buzka. "Gdyby nie to, że jest akceptowany, lubiany, że ma silną pozycję historyczną, że jest byłym premierem, że świetnie wykonywał swoją robotę w PE, to też byłoby trudniej" - stwierdził premier.
Tusk pytany czy prezydent Lech Kaczyński pomagał w forsowaniu kandydatury Buzka, odparł: "Na pewno nie miałem poczucia, aby ktokolwiek z polskich polityków przeszkadzał, i to w zupełności wystarczyło".
Jak wyjaśniał rozgrywka o szefa PE toczyła się w ramach frakcji chadeckiej i "tutaj nikt nie mógł ani zaszkodzić, ani pomóc". "Ale gdyby z Polski pojawiły się sygnały negatywne, to oczywiście ułatwiłoby to pracę naszym konkurentom" - zastrzegł.
"Muszę powiedzieć, że zarówno prezydent, jak i opozycja zachowywali się ze standardami jakich można by oczekiwać też w przyszłości" - powiedział.
Premier pytany, czy Polak w fotelu szefa europarlamentu osłabia nasze szanse na ważną tekę w Komisji Europejskiej, powiedział: "ta wygrana Jerzego Buzka wzmacnia pozycją Polski i ja mam dodatkowy atut i argumenty, kiedy będę dyskutował o KE".
"Martwi mnie to, że niektórzy w Polsce, żeby zdyskredytować sukces czy Jerzego Buzka, czy Platformy usiłują wmówić Polakom i Europejczykom, że ta funkcja nie ma większego znaczenia. Powiem bardzo mocno - nic głupszego nie można robić" - mówił.
Dodał, że w rozmowach, które toczył na temat szefa PE "nikt nigdy się nie ośmielił używać argumentu typu: dostaniecie szefa PE, ale będziecie się musieli zadowolić słabszą pozycją w KE".
Szef rządu kolejny raz powtórzył, że "Polskę interesuje silna, poważna teka" gospodarcza.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.