Karykatura ma wiele wspólnego z oryginałem. Tylko tak akcentuje szczegóły, że zniekształca prawdziwy obraz.
Pierwszych wykładów z filozofii przyszło mi wysłuchać pewnie zanim skończyłem 10 lat. Fascynowała moją starszą o siedem lat siostrę, Marylkę. A że siostra miała zacięcie pedagogiczne, lubiła się swoją wiedzą dzielić. Spacer do lasu? Świetna okazja, by młodemu zrobić wykład z Plotyna o jedni i hipostazach. Nic więc dziwnego, że sam miałem tendencję do poszukiwania reguł rządzących tym światem.
– Wiesz co? – oznajmiłem pewnego dnia siostrze gdzieś pod koniec podstawówki. –Wydaje mi się, że często jest tak: najpierw człowiek uznaje coś za prawdę; z czasem skłania się do tezy przeciwnej, ale na koniec wraca do wcześniejszego poglądu, lekko go tylko pod wpływem tej tezy przeciwnej modyfikując. Siostra spojrzała na mnie ze zdumieniem. – Ty, brat, czy ty wiesz, że właśnie samodzielnie doszedłeś do dialektyki Hegla?
Nie wiedziałem. Trochę było mi nie w smak, że to moje odkrycie to coś, na co przede mną wpadli już inni. A zrobiło się gorzko, kiedy dowiedziałem się jak twórczo do tego pomysłu podszedł niejaki Karol Marks. Ale cóż... Sama zasada nie wydawała mi się i ciągle nie wydaje pozbawiona racji. Teza, antyteza, synteza...
Ot, podejście do kwestii religii w szkole. Wiosną 1990 roku z ust wykładowcy katechetyki na KUL usłyszałem, że usunięcie przez komunistów religii z perspektywy czasu okazało się błogosławioną winą. Kiedy niespodziewanie we wrześniu tego samego roku religia wróciła do szkół wygłaszanie takich i podobnych tez było uznawane za atak na Kościół. Kto próbował mówić o zaletach katechezy w salkach automatycznie był zaliczany do zaczadzonych propagandą Wyborczej zwolenników usunięcia religii ze szkoły. Minęło parę lat. Z ust kompetentnych osób w mojej archidiecezji słyszę (nie na ucho, podczas jednej z sesji trwającego u nas synodu), że przez tych dwadzieścia parę lat Kościół już się nawrócił. I teraz widzi, że choć religia w szkołach ma naprawdę wielkie znaczenie (choćby preewangelizacyjne) zrozumieliśmy, że nie zastąpi katechezy parafialnej. Zwłaszcza katechizowania dorosłych.
Dziś... Cóż... Może nie mam racji. Ale myślę, że podobnie jest z „Kościołem otwartym” i „Kościołem zamkniętym”. Teza? Wiadomo,Kościół musi być otwarty. Bez tego traci to, co najistotniejsze: swoją misyjność. Tyle że byli (i są) tacy, którzy z tej owej otwartości i dialogowania zrobili karykaturę. Dlatego przyszła reakcja w postaci antytezy: najważniejsza jest wierność; nawet gdyby wszyscy nas wyśmiewali. Stąd rozkwit ruchów o tendencjach tradycjonalistycznych, wszelki dialog i dostosowanie do zmieniającego się świata traktujących jak zdradę. I sukces owego nowego stylu: ideał chrześcijanina ciągle nastroszonego, ciągle gotowego do walki. A że przymykającego oko na łamanie zasad, że cel nie uświęca środków, że trzeba oceniać sprawy sprawiedliwie? Czasy takie, że trzeba zwierać szyki; więc kto nie z nami bez zastrzeżeń ten przeciw nam....
Teza, antyteza... A synteza? Kościół musi być misyjny. Musi więc być otwarty, musi rozmawiać z tymi, którzy wierzą inaczej. I z pokorą, nie świętym oburzeniem przyjmować ich czasem przecież słuszne i oparte na prawdzie złośliwości. Ale jednocześnie musi być wierny. Nie tylko prawdom wiary. Także w chrześcijańskim stylu konsekwentnie musi przestrzegać zasady miłości bliźniego. Postawiony na świeczniku nie może kopcić, będąc solą ziemi nie może stracić smaku. Miłość właśnie, posunięta aż do miłości nieprzyjaciół, powinna odróżniać nas od zwykłych przyzwoitych ludzi....
Póki co wśród polskich chrześcijan w modzie jest antyteza. Na wielkiego zwolennika syntezy, papieża Franciszka spogląda się podejrzliwie. Cóż... Trochę potrwa zanim znudzą nam się karykatury....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.