Kolędnicy Misyjni już od 24 lat odwiedzają domy w diecezji tarnowskiej, a ich diecezjalny zjazd odbył się 18 raz.
Tym razem gospodarzem zjazdu była parafia pw. Ducha Świętego w Mielcu. Grupy kolędnicze z całej diecezji spotkały się najpierw w kościele, gdzie spotkały się z misjonarzem, a potem uczestniczyły w żywiołowej modlitwie przygotowującej do Mszy św.
Eucharystię celebrował razem z wieloma księżmi bp Andrzej Jeż. - Te dzieci głoszą Ewangelię! Cieszymy się więc, że jest ich coraz więcej. Dla nas ważną rzeczą jest to, aby objąć je trwałą formacją w ramach Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci - mówi biskup.
Kolędnicy podczas odwiedzin w domach i mieszkaniach opowiadali m.in. o nowych błogosławionych męczennikach z Peru, którzy oddali życie dla Chrystusa - jak głosi hasło tegorocznej Kolędy Misyjnej.
– Uczestniczyłem w beatyfikacji dwóch polskich franciszkanów oraz kapłana włoskiego w Chimbote. Mamy wielką nadzieję, iż ci misjonarze, a zwłaszcza o. Zbigniew Strzałkowski z naszej podtarnowskiej Zawady, będą mieli wpływ na ożywienie działalności misyjnej Kościoła w Polsce w kontekście rocznicy chrztu naszej ojczyzny - mówił biskup.
Pasterz diecezji docenił wysiłek wszystkich, którzy włączyli się w dzieło Kolędników Misyjnych w tym roku.
- Bardzo dziękuję dzieciom, ale i ich rodzicom, nauczycielom, katechetom świeckim, duszpasterzom. Jestem im bardzo wdzięczny za gorliwość, której dorośli katolicy czasem się wstydzą, a dzieciom jest łatwiej, są bardziej autentyczni - podkreśla bp Jeż.
Złożone podczas tegorocznej kolędy ofiary wiernych zostaną przeznaczone na pomoc dla dzieci z Madagaskaru oraz z krajów, gdzie pracują tarnowscy misjonarze.
- Widać przełożenie ludzkiej życzliwości i ofiarności na to, co nasi kapłani, siostry zakonne i świeccy robią w Ameryce Południowej czy Afryce. Prowadzą tam wiele projektów ewangelizacyjnych, edukacyjnych i humanitarnych. Jest to możliwe dzięki kolędzie misyjnej - mówi biskup tarnowski, który odwiedził misjonarzy w Republice Środkowej Afryki i niedawno w Peru.
W zjeździe uczestniczyła grupa kolędników z Trzciany. - W tegorocznej kolędzie misyjnej wzięło udział osiem grup dzieci. Każda grupa liczyła siedem osób. Dzieci chętnie zaangażowały się w przygotowanie krótkiej scenki kolędniczej, w czym pomogli im rodzice, którzy m.in. szyli im stroje i uczyli ról. Podczas czterech dni wędrówki, odwiedzając 300 domów w parafii, zebraliśmy prawie 3 tys. zł - mówi Renata Ogorzałek.
W Czerminie pięć grup kolędniczych odwiedzało domy przez pięć dni. - Chodzimy już w Czerminie od 2004 roku. Mówiliśmy o tajemnicy Bożego Narodzenia, o Panu Jezusie i Jego Matce, o męczennikach z Peru o. Michale i o. Zbigniewie. Zebraliśmy ponad 5,7 tys. zł. W organizacji pomagali starsi, rodzice i opiekunowie - mówią panie: Ewa, Oliwia i Emilia.
Kolędnicy Misyjni w diecezji tarnowskiej działają już od 24 lat, a ich zjazd odbywa się po raz 18.
- To ogromna armia dzieci, bo 21 tysięcy małych misjonarzy włącza się w dzieło misyjne Kościoła. Pomagają w tym dorośli, co jeszcze bardziej powiększa grono Kolędników Misyjnych - mówi ks. Piotr Boraca z wydziału misyjnego tarnowskiej kurii.
Jego zdaniem istotą kolędy misyjnej jest głoszenie Ewangelii, formacja duchowa dzieci, rodzin. Przy okazji dzieci mogą też poznać problemy swoich rówieśników na całym świecie.
- Chleb, który dzielą później misjonarze, lekarstwa, które rozdają, przybory szkolne, ubrania i wiele innych rzeczy to dary kolędników i tych, którzy ich wsparli. Kolędnicy Misyjni mają okazję uczyć się miłosierdzia i je urzeczywistniać - tłumaczy ks. Boraca.
Przeczytaj także relacje dziennikarzy GN z innych oddziałów:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.