To była jedna z największych katastrof w historii polskiego lotnictwa. Pod Mirosławcem życie straciło 20 osób, w tym najwyżsi rangą dowódcy sił powietrznych. Ósma rocznica tragedii, w której zginęło 16 oficerów i czterech członków załogi przypada jutro. Ale już dziś uczczono pamięć poległych w miejscu katastrofy.
Uroczystość rozpoczęła się Mszą św. w intencji poległych lotników w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Mirosławcu.
- Utraceni, lecz nie zapomniani. Pokonani nie w walce, lecz przez los. Kościół zawsze jest z tymi, którzy się weselą i także z tymi, którzy się smucą przeżywając dramaty. Dzisiaj gromadzi nas potrzeba serca i modlitwy, za tych, których kochaliśmy, znaliśmy, którzy należeli do tej wspólnoty parafialnej, podawaliśmy ręce, rozmawialiśmy - mówił ks. Edward Matyśniak, proboszcz wspólnoty w Mirosławcu, przywołując sentencję, umieszczoną na pomniku poświęconym ofiarom katastrofy. On sam jako jeden z pierwszych był na miejscu zdarzenia. Wielu z tych, których nazwiska odczytywał prosząc o modlitwę w ich intencji było mu doskonale znanych, także jako parafianie.
- Te nazwiska brzmią jak litania. Zawsze bolesna. Dzisiaj ogarniamy sercem tych wszystkich, którzy nagle, gwałtownie i niespodziewanie odeszli i tych wszystkich, których to zabolało. Ten ból trwa od lat. Naszą sprawą jest być z ludźmi: modlić się za tych, którzy odeszli i za tych, którzy muszą żyć dalej, pomimo bólu. Niech ta modlitwa będzie pełna miłości, pełna ich obecności w naszych sercach - prosił bp Edward Dajczak, który przewodniczył Eucharystii.
- Mam w pamięci tę Mszę św. z wszystkimi trumnami i w pamięci mam widok rodzin stojących po drugiej stronie. Jakby dwa światy. I nie można sobie nie stawiać pytań zasadniczych o to, czym jest życie. Śmierć jest okrutna, zwłaszcza, gdy przychodzi tak niespodziewanie. Przerywa wszystko, poza jednym: nie przerywa miłości. Zniszczy życie, zniszczy wiele rzeczy, ale nie ma szans na zniszczenie miłości. Ta pozostaje głęboko wypisana w sercu człowieka – mówił hierarcha w homilii. - Dzięki śmierci okrywamy prawdę o wyjątkowości każdego człowieka. Nikt nie zastąpi nam tego, który od nas odchodzi. Każdy i każda z nas jest jedyny i niepowtarzalny.
Po raz kolejny wszystkie nazwiska odczytane zostały pod obeliskiem w miejscu katastrofy. Po krótkiej modlitwie pod pomnikiem zapalone znicze postawili bp Edward Dajczak i płk dypl. pil. Łukasz Andrzejewski - Popow, dowódca 12. Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych, nowej jednostki w Mirosławcu.
Karolina Pawłowska /Foto Gość Miejsce katastrofy upamiętnia obelisk - W katastrofie straciłem kilku bliskich kolegów, z którymi przepracowałem całe lata. Nie zapomnimy o nich nigdy. Ich nazwiska, odczytane w ciszy tego miejsca, brzmią szczególnie mocno. Ja tej ciszy, którą zastałem osiem lat temu, nigdy nie zapomnę. I jako człowiek, i jako lotnik - przyznaje ppłk. Andrzej Puchała, szef sztabu 12. BBSP, wówczas zastępca dowódcy 12. Bazy Lotniczej. Osiem lat temu jako jeden z pierwszych zjawił się na miejscu tragedii.
- Przeżywam to nieustannie, za każdym razem, gdy tu jestem. Nie da się opowiedzieć o tym, co zastaliśmy na miejscu, choć widziałem wiele wypadków. Nie było już komu pomagać, choć bardzo się staraliśmy zrobić wszystko, co tylko po ludzku było możliwe. Szukaliśmy żywych, a mogliśmy jedynie zabezpieczać szczątki - mówi. - O tym, co się stało nie zapomnimy jako koledzy, ale także jako wojskowi, wyciągając wnioski z katastrofy - dodaje.
Do katastrofy doszło 23 stycznia 2008 r. o godz. 19.07, gdy samolot transportowy CASA C-295M numer 019 podchodził do lądowania na lotnisku wojskowym 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu.
Badająca wypadek komisja ustaliła, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było nieświadome doprowadzenie przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu, w wyniku nieprawidłowego rozłożenia uwagi w kabinie, powodujące postępujący spadek siły nośnej, co doprowadziło w końcowej fazie lotu do gwałtownego zniżania z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią. Na lotnisku nie działał wówczas system precyzyjnego naprowadzania ILS, a załoga samolotu i personel naziemny posługiwały się różnymi jednostkami ciśnienia i wysokości.
Zginęły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie: czterech członków załogi i 16 oficerów Sił Powietrznych. Wysocy rangą oficerowie i dowódcy polskiego lotnictwa wracali, o ironio, z odbywającej się w Warszawie konferencji na temat bezpieczeństwa lotów. 15. z nich służyło w jednostkach podległych świdwińskiej brygadzie.
Jutro w uroczystych obchodach rocznicy katastrofy wezmą udział bliscy ofiar, przedstawiciele władz państwowych, wojskowych i samorządowych oraz okoliczni mieszkańcy. Uroczystości rocznicowe rozpoczną się o godz. 16 Mszą św., odprawioną w kościele pw. NPNMP w Mirosławcu. O godz. 17 w kościele odbędzie się występ chóru „Sonores” oraz „Cantus” ze Świdwina, a o godz. 18 - apel pamięci pod pomnikiem ofiar katastrofy, gdzie zostaną złożone wieńce. Planowane jest wystąpienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.