W dniu, w którym zmarły w grudniu o. Jan Góra OP świętował zazwyczaj swoje urodzino-imieniny, modlił się za niego cały Kraków.
Na zaproszenie Wspólnoty "Chrystus w Starym Mieście" odpowiedziało wiele, nie tylko młodych, osób. Do bazyliki Mariackiej przyszli zarówno wychowankowie dominikanina, jego znajomi i rodzina, ale też ci, którzy nie zdążyli go poznać osobiście. Chcieli podziękować za jego dzieła w najpiękniejszy sposób - modląc się za niego.
- Był takim duszpasterzem, który przyciągał młodych. Stworzył Lednicę, bez której później w ciągu roku nie dało się żyć i tylko czekało się, aż nadejdzie kolejny czerwiec. Był niesamowitym człowiekiem! - wspominała Agnieszka.
Wśród uczestników sobotniego nabożeństwa nie zabrakło również organizatorów Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. - Nie można sobie wyobrazić ani duszpasterstwa młodzieży w Polsce, ani przygotowań do ŚDM 2016 bez o. Jana Góry! Wierzymy, że on teraz pomaga i wyprasza z góry wszystkie potrzebne nam łaski - mówiła Dorota Abdelmoula z Sekretariatu Generalnego ŚDM. - Fascynuje mnie w o. Janie to, jak wiele wkładał energii i pomysłowości w pokazywanie młodym ludziom, gdzie jest ich miejsce w Kościele - dodała. Jak podkreślała, najlepszym sposobem na to, by pamięć o dominikaninie trwała w nas, jest właśnie kontynuowanie tego dzieła, które on rozpoczął. - Temu też służą Światowe Dni Młodzieży - zauważyła.
Mszy św. dziękczynnej za życie i działalność duszpasterską o. Jana przewodniczył bp Grzegorz Ryś. Wspominał m.in., że o. Jan był człowiekiem przywiązującym wielkie znaczenie do znaków.
- Kiedyś myślałem, że on ma talent do wymyślania nowych znaków i że to jest być może jego najważniejszy charyzmat. Jednak on ich nie wymyślał. O. Jan uczył czytać te znaki, do których wszyscy się przyzwyczaili - opowiadał bp Ryś. Dodał też, że dziś jest wiele znaków, które "potrafiliśmy stępić, które nam nic nie mówią i po których się ślizgamy, zamiast wejść w ich głębię".
Nawiązał również do słów czytanej wcześniej Ewangelii wg św. Łukasza: "Nie bój się, wypłyń na głębię", które - jak powtarzał o. Góra - były jedną z ośmiu pereł podarowanych młodzieży lednickiej przez Jana Pawła II. - Wejdź głęboko w słowo, które słyszysz od Chrystusa, bo wiara rodzi się z tego, co się słyszy - zachęcał bp Ryś. - Tak, jak trzeba wchodzić głęboko w znaki, a nie ślizgać się po nich, bo one wtedy niczego z nami nie czynią - przestrzegał.
Kiedy Msza św. dobiegła już końca, nikt nawet nie myślał opuszczać kościoła. Wszyscy zostali po to, by wsłuchać się w niezwykłe świadectwa o dominikaninie, które wygłosili o. Andrzej Chlewicki OP z Jamnej oraz Paula Szydłowska ze Wspólnoty "Chrystus w Starym Mieście".
- On błogosławił nasze śluby, strofował nas, kiedy trzy lata temu wyjeżdżaliśmy do Rio de Janeiro na ŚDM, mówiąc, że powinniśmy być wtedy z nim na Lednicy. Pouczał nas, modlił się za nas, próbował nas swatać, ale przede wszystkim prowadził nas do Jezusa i uczył, jak budować z Nim więzi - wspominała P. Szydłowska. Podkreślała też, że o. Górze najbardziej jest wdzięczna za to, iż potrafił z nią rozmawiać o Janie Pawle II, o Chrystusie oraz za to, że zawsze od niej czegoś chciał. - Kiedy mu odpowiadałam, że nie mam czasu albo siły, jego w ogóle to nie interesowało, bo dobrze wiedział, że mu nie odmówię, jeśli tylko coś było w mojej mocy - wspominała Paula.
Tego wieczoru w bazylice Mariackiej rozbrzmiały również bliskie o. Janowi pieśni lednickie. Nie mogło zabraknąć też kopii ikony Matki Bożej Niezawodnej Nadziei z Jamnej. A - jak przekonywali uczestnicy uroczystości, której towarzyszyło hasło: "Liczę na was!" - był tam wśród nich również sam o. Jan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.