O wierze, wypadku, który na zawsze zmienił jego życie, przezwyciężaniu siebie, oparciu w rodzinie i pomaganiu słabszym opowiadał w Łodzi Jasiek Mela – ambasador ŚDM.
Jasiek Mela zainaugurował cykl spotkań Pt. „Raban” z ambasadorami ŚDM w parafii św. Anny w Łodzi. Współorganizatorem spotkania była wspólnota Chemin Neuf, która w lipcu organizuje w mieście festiwal „Welcome to Paradise in the City”. Weźmie w nim udział blisko 8 tysięcy młodych z całego świata.
Ambasador ŚDM, który w nieszczęśliwym wypadku stracił część ręki i nogi, opowiedział licznie zebranym młodym o swoim życiu, ciężkich doświadczeniach, jakie spotkały jego i jego rodzinę, o wierze, walce i ciągłym przezwyciężaniu samego siebie. - Uważam siebie za szczęściarza! Jestem specjalistą w upadaniu i przegrywaniu, ale i w podnoszeniu się! W każdym doświadczeniu naszego życia jest jakiś sens - mówił Jasiek, niepełnosprawny zdobywca obu biegunów Ziemi.
Przyznał się również, że największym wyzwaniem dla niego było zaakceptowanie i polubienie samego siebie. - Pobyt w szpitalu po wypadku trwał 3 miesiące, zdobycie obu biegunów – 1,5 roku, zaś polubienie siebie zajęło mi 8-10 lat. Mamy wpływ na niektóre elementy swojego życia, ale nie na wszystkie. Trzeba polubić siebie! - apelował do młodych ambasador ŚDM.
- Kiedy po wypadku było bardzo ciężko, nie rozumiałem, dlaczego to się stało, poczułem, jaką wartość ma dla mnie rodzina. Są to ludzie na których zawsze i wszędzie mogłem liczyć! To tata nauczył mnie, że niepełnosprawność to wszystkie nasze ułomności, z którymi możemy nauczyć się żyć. Dla jednych jest to brak ręki czy nogi, dla innych krzywy nos czy zbyt niski wzrost. Z kolei kalectwo to przekonanie, które siedzi głęboko w naszej głowie. To, co nas blokuje, powoduje, że mamy wrażenie, że nie damy sobie z czymś rady. Tata nauczył mnie zaakceptować moją niepełnosprawność i się jej nie poddawać – mówił Mela.
Opowiedział również o swojej pracy w fundacji „Poza Horyzonty”, która stara się wielopłaszczyznowo pomagać osobom po wypadkach, czekającym na protezy oraz potrzebującym wsparcia psychologicznego i prawnego.
- Moim największym skarbem są spotkania z ludźmi, którzy uczą mnie by nie oceniać nikogo po pozorach. Od osób niepełnosprawnych można się wiele nauczyć. Nasza Fundacja pomaga ludziom stanąć na nogi – w przenośni i dosłownie! Udowadniamy, że tak, jak nauczył mnie tego Marek Kamiński (polarnik, pierwszy zdobywca obydwu biegunów w jednym roku na świecie), że marzenia się nie spełniają, ale to my możemy je spełniać. Jeśli tylko mamy wystarczająco dużo energii w sobie. Dlatego warto iść pod prąd, zawalczyć w to, co się wierzy. Nie wstydźcie się siebie, nie udawajcie nikogo, bądźcie po prostu sobą! - mówił Jasiek do młodych, którzy szczelnie wypełnili aulę kościoła św. Anny w Łodzi.
- Dając dobro, inwestujemy w samych siebie. Dobro generuje jeszcze więcej dobra. Jeśli coś nam nie pasuje, zacznijmy czynić jeszcze więcej dobrego, współdziałać i pomagać sobie nawzajem. Skupmy się na ludziach wokół nas, a to przyniesie dużo dobrego! - zakończył Jasiek.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.