Chińska policja zatrzymała kolejnych 319 osób w Urumczi i innych rejonach Sinkiangu w związku z zamieszkami na tle etnicznym z początku lipca - poinformowała w niedzielę chińska agencja Xinhua, powołując się na komunikat policji. Agencja dodaje, że wcześniej, w środę, informowano o aresztowaniu w Sinkiangu 253 osób.
Do zatrzymania 319 osób doszło po sporządzeniu listy poszukiwanych za udział w zeszłym miesiącu w zamieszkach w Urumczi, stolicy autonomicznego regionu Sinkiang-Ujgur. Upublicznienie przez Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Urumczi w czwartek listy nazwisk i zdjęć 15 Ujgurów, poszukiwanych za udział w zamieszkach, pomogło zdaniem władz w zatrzymaniu 319 osób.
Także większość zatrzymanych, o których Xinhua informowała w środę, to osoby przekazane milicji przez mieszkańców Urumczi należących - jak zaznacza chińska agencja - do różnych grup etnicznych.
Według Xinhua w dzień po wybuchu zamieszek zatrzymano ponad tysiąc ludzi.
Rzecznik policji nie podał, ilu z aresztowanych do tej pory zwolniono.
Xinhua, która powołuje się na lokalnych urzędników bezpieczeństwa z Sinkiangu, nie podaje łącznej liczby osób przebywających w areszcie w związku z zamieszkami, które wybuchły 5 lipca.
Według informacji agencji AP z czwartku, bezpośrednio po niepokojach w Urumczi z 5 lipca aresztowano około 1,6 tys. uczestników zamieszek.
W starciach Ujgurów z napływowymi Chińczykami według danych Pekinu zginęło w Urumczi 197 osób, w większości etnicznych Chińczyków - Hanów, a rannych zostało ponad 1600 osób.
Ujgurzy, którzy są muzułmanami i związani są kulturowo z Azją Środkową, stanowią około 40 procent 20-milionowej ludności Autonomicznego Regionu Sinkiang-Ujgur. W samym Urumczi i w większych oazach większość stanowią napływowi Chińczycy.
Wielu Ujgurów jest niechętnych nasilającej się chińskiej imigracji oraz kontroli partyjnej nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium. Z kolei Hanowie, zachęcani przez władze do osiedlania się w Sinkiangu, uważają, że Ujgurzy powinni być wdzięczni rządowi za szybki rozwój regionu.
Napięcia na tle etnicznym są w Sinkiangu, czyli dawnym Turkiestanie Wschodnim, bardzo silne od lat.
Pekin nie chce utracić kontroli nad tym rozległym terytorium graniczącym z Rosją, Mongolią, Kazachstanem, Kirgistanem, Tadżykistan, Afganistan, Pakistanem i Indiami, zasobnym w ropę i gaz ziemny.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.