Wywiad z Pawłem Kwaśniakiem, prezesem Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, fundacji która koordynuje Marsze dla Życia i Rodziny w Polsce.
Ludwika Kopytowska: Jaka jest idea Marszu dla Życia i Rodziny?
Paweł Kwaśniak: Marsze dla Życia i Rodziny są radosną i wspólnotową formą wyrażania przywiązania do wartości życia i rodziny; życia od poczęcia do naturalnej śmierci i rodziny rozumianej jako trwały związek małżeński kobiety i mężczyzny otwarty na przyjęcie i wychowanie dzieci. W marszach uczestniczą przede wszystkim rodziny z dziećmi, ale także duchowni oraz członkowie wielu organizacji pozarządowych czy grup modlitewnych.
Gdzie odbędą się główne marsze?
Na pewno w Warszawie odbędzie się jeden z największych marszów w Polsce. Marsze organizowane są jednak w 140 miastach, zarówno wielkich takich jak jak Warszawa, Łódź czy Kraków, ale też w niewielkich miasteczkach powiatowych. Bardzo ciekawe jest to, że w niedużych, kilku - kilkunastotysięcznych miejscowościach, niektóre marsze są naprawdę imponujące pod względem liczebności i atrakcyjności. Na przykład w mojej rodzinnej Rawie Mazowieckiej w organizację marszu włączają się szkoły. Dzieciaki własnoręcznie przygotowują kwiaty z papieru, a potem razem ze swoimi rodzicami, dziadkami i rodzeństwem uczestniczą w marszu.
Z czego wynika wysoka frekwencja w małych miejscowościach?
Myślę, że marsze w mniejszych miastach są jednymi z większych wydarzeń społecznych w ciągu roku. Takie małe społeczności są często bardziej zintegrowane niż społeczności wielkomiejskie. W małych miejscowościach ludzie się znają, informacje rozchodzą się bardzo szybko i istnieje stosunkowo duży szacunek dla Kościoła. Ogłoszenia podawane podczas mszy świętych niedzielnych z zaproszeniem na marsze dla życia i rodziny, spotykają się z dużym odzewem.
Jaka jest tendencja? Czy z roku na rok ubywa czy przybywa uczestników marszów?
To zależy od miasta, od pogody, czy od promocji marszu. Generalnie jednak z roku na rok obserwujemy tendencję wzrostową. Co roku przybywa kilka nowych miast marszowych. Tysiące ludzi na przestrzeni lat przekonało się, że jest to wydarzenie, w którym warto brać udział, więc jako organizatorzy, w przyszłość patrzymy optymistycznie. Widzimy bowiem, że Polacy w swojej bardzo dużej części cenią wartość życia i rodziny i chcą publicznie dać temu wyraz.
Czy organizowanie takich marszów w obronie życia ma przełożenie na realia w Polsce?
Oczywiście to nie jest do końca mierzalne. Jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu tematy związane z kwestiami demograficznymi, promocją rodziny czy pomocą rodzinie, nie były zauważane i podnoszone w debacie publicznej. Mało kto mówił o zagrożeniach związanych z brakiem prostej zastępowalności pokoleń czy ogromną emigracją rodzin za granicę. A musimy pamiętać, że w Polsce rodzi się przeciętnie 1,2 dziecka na kobietę, co oznacza, że jako naród nie rozwijamy się, tylko wymieramy. Podczas Marszów dla Życia i Rodziny te kwestie były co roku podnoszone. Sądzę więc, że marsze stały się znaczącym elementem przyspieszającym pojawienie się w debacie publicznej tych właśnie tematów. Wprowadzane od niedawna programy na rzecz rodziny, choć wciąż niewystarczające, to jeden ze skutków stałego i wieloletniego przypominania i nacisku społecznego na władze państwowe, realizowanego również poprzez publiczne wydarzenia jakimi są marsze.
Czy w trakcie marszów zdarzają się nieprzyjemne incydenty?
Z reguły nie spotykamy się z negatywnymi reakcjami. Dominuje życzliwość, lub ewentualnie obojętność. Powinniśmy się cieszyć z tego, że mamy w Polsce możliwość mówienia o rodzinie i o życiu w sposób swobodny, naturalny i prosty, mówienia o ochronie życia dzieci nienarodzonych, o istocie ludzkiej od chwili poczęcia jako o człowieku, a nie zlepku komórek. Możemy być dumni z tego, że nie udało się w Polsce zafałszować języka tak, aby zło nazywać dobrem a dobro złem. Wciąż, i oby tak już zostało, możemy nazywać rzeczy po imieniu, bez absurdalnych ograniczeń wynikających z politycznej poprawności.
W ostatnich tygodniach jednak pojawiły się w przestrzeni publicznej napięcia związane ze startem społecznego projektu "Stop aborcji", mającego na celu pełną ochronę życia dzieci nienarodzonych. Mam tu na myśli m.in. prowokację środowisk feministycznych przeprowadzoną w kościele św. Anny w Warszawie. Musimy brać pod uwagę, że podobne incydenty mogą się powtarzać również podczas marszów.
Jako organizatorzy zawsze dbaliśmy i dbamy o to, aby Marsze dla Życia i Rodziny były radosnym wydarzeniem, gdzie jest dużo rodzin z dziećmi. Jednocześnie tę radosną atmosferę łączymy z ważnym i poważnym przesłaniem. My nie demonstrujemy przeciwko komuś tylko za: za życiem i za rodziną.
Jakie przesłanie przyświeca tegorocznej edycji?
W tym roku idziemy pod hasłem "Każde życie jest bezcenne". Chcemy w sposób szczególny przypomnieć tę podstawową wartość jaką jest ludzkie życie, w tym życie dzieci nienarodzonych. Hasło i przesłanie marszu nie jest w tym roku przypadkowe. Jesteśmy przekonani, że obecnie w Polsce istnieje możliwość wprowadzenia pozytywnych zmian w zakresie ochrony życia dzieci nienarodzonych. Marsze w tym roku zbiegają się z kampanią zbierania podpisów pod społecznym projektem mającym na celu ochronę życia. Podczas marszów będzie więc można to uczynić. Wolontariusze zaś będą też rozprowadzać pakiety z formularzami do zbiórki podpisów, aby uczestnicy marszu mogli w późniejszym czasie zebrać podpisy wśród rodziny, znajomych i przyjaciół.
Czy będą jakieś dodatkowe akcje w ramach marszu, np. zachęcanie do duchowej adopcji dzieci poczętych?
Tak, jak najbardziej. Podczas wielu marszów uczestnicy podejmują się duchowej adopcji. Prowadzone są również inne działania, takie jak zbiórki na szlachetne cele, konkursy z nagrodami (np. na największą rodzinę), uhonorowanie mam w stanie błogosławionym itd. Komitety marszowe w poszczególnych miastach mają swoją autonomię. Marsze organizujemy pod wspólnym szyldem, wspólnym hasłem i ze wspólnym przesłaniem, natomiast to, czym marsze są obudowywane, zależy od pomysłowości lokalnych komitetów organizacyjnych.
A jak będzie "obudowany" marsz w Warszawie?
W Warszawie marsz zaczniemy o 12.45 pod pomnikiem Kopernika przy Krakowskim Przedmieściu. W czasie drogi będziemy mogli podziwiać popisy zespołu „Pipes&Drums” z Częstochowy, który przydaje marszowi warszawskiemu niezwykłego kolorytu. Następnie ulicami miasta dojdziemy do Parku Kazimierzowskiego na piknik rodzinny z licznymi atrakcjami dla dzieci i dorosłych. W przerwach pomiędzy zabawami prowadzonymi przez wodzirejów będzie też można posilić się specjałami kuchni polskiej i bawarskiej. Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze!
Jakub Szymczuk /Foto Gość Marsz dla Życia i Rodziny
Więcej o Marszu dla Życia i Rodziny dowiesz się TUTAJ.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.