„Uważam, że Kościół powinien zabierać głos rzadko i kiedy jest to rzeczywiście niezbędne” - odpowiada kardynał Carlo Maria Martini czytelnikowi „Corriere della Sera”, zarzucającemu hierarchii, że „interweniuje z wielkim opóźnieniem lub kiedy jest już za późno”.
Po raz trzeci w ostatnią niedzielę miesiąca emerytowany arcybiskup Mediolanu komentuje dziś na łamach mediolańskiego dziennika uwagi napływające na jego adres internetowy (cardinal.martini@corriere.it). Jego rubryka, według wstępnej umowy, ukazywać się będzie przez 12 miesięcy.
Kard. Martini przyznaje, że wiele z otrzymywanych listów dotyczy Kościoła, a większość ich autorów sygnalizuje „błędy czy dyskomfort, jakiego doznają w Kościele lub z jego strony”.
„Chciałbym przede wszystkim powiedzieć, że jeżeli poszczególnych przypadków, które są naszym udziałem, nie usytuujemy w kontekście nadziei i radości, jaką obdarza nas Kościół, wówczas nasze chrześcijaństwo będzie kulejące, nacechowane rozczarowaniem i smutne. Tylko poprzez radość w wierze i w Kościele otrzymujemy ów dar swobody, zręczności, lekkości, który pozwala nam mimo wszystko iść naprzód z ufnością i nadzieją” - pisze włoski kardynał.
Dodaje, że „stała modlitwa i lektura Pisma Świętego bardzo pomagają żyć w pokoju także i w tych naszych trudnych czasach (kiedy jednak czasy były łatwe?)”. Czytelnikowi, który twierdzi, że Kościół za późno interweniuje w wielu sprawach, emerytowany metropolita Mediolanu przeciwstawia opinię większości, że czyni to zbyt często. „Uważam, że Kościół powinien interweniować mało i kiedy jest to rzeczywiście niezbędne. W innych przypadkach wystarczy zmysł wiary chrześcijan i refleksje teologów” - uważa kard. Martini.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.