Hillbrow nie zawsze miał ponurą sławę. Usytuowany tuż przy centrum Johanesburga miał być pierwotnie eksluzywną dzielnicą dla białych mieszkańców RPA. Dziś jest nikłym cieniem tego, czym był jeszcze 15 lat temu. Za to dla handlarzy ludźmi stał się rajem.
Zaprojektowany co do detalu z rozmachem, fantazją i pomysłem w czasie swojej świetności musiał zachwycać. Potem już było źle. Bardzo źle. Jeszcze za czasów apartheidu bogaci biali mieszkańcy zaczęli emigrować na obrzeża miasta. Na ich miejsce zaczęła napływać ludność murzyńska. Ta tendencja nasiliła się po upadku reżimu. Nowi mieszkańcy byli zbyt biedni by utrzymać w odpowiednim stanie 15 piętrowe wieżowce. Hillbrow zaczął chylić się ku upadkowi. Dzielnicę dobiła fala emigrantów, gangi, przestępczość, narkotyki i bezradność policji. Dziś Hillbrow jest nikłym cieniem tego, czym był jeszcze 15 lat temu.
Za to dla handlarzy ludźmi stał się rajem. Wyobraźcie sobie dzielnicę kilkunastopiętrowych bloków, gdzie na każdym piętrze, w każdym mieszkaniu można zbudować gniazdo przemytu. Stłoczyć piętnastu ludzi w jednym pokoju. Jak ich znaleźć? Jak policja ma ich szukać w tym labiryncie wieżowców? Handel ludźmi to w zasadzie interes który jest w ciągłym ruchu. Jeżeli się zatrzymasz to zginiesz, wyłapią cię, wypadniesz z interesu! Przemieszczaj się albo zginiesz!
Dzięki kontaktom z policji odwiedzamy miejsca, gdzie są, lub chociaż powinni być ci, którzy coś wiedzą o handlu ludźmi. W byłym hotelu, dziś domu publicznym spotykamy przesympatycznego właściciela. Człowiek musi być pobożny, bo w centralnym miejscu swojego biura powiesił ikonę Jezusa Zbawiciela. Zawsze mnie to zastanawiało jak ci ludzie godzą sacrum i profanum. Nigdy nie spotkałem w życiu prostytutki, która nie byłaby osobą głęboko wierzącą. A teraz ta ikona i burdel...
Losowo wybieramy pięć dziewczyn, z którymi chcę porozmawiać. Trzy spośród tej losowej piątki mają doświadczenie z niewolnictwem. Annet została prawie sprzedana. Jane sprzedał własny stryj. Trzecia dziewczyna miała koleżankę, którą zabrali Nigeryjczycy. Jeszcze przez dwa dni dzwoniła skądś z Hilbrow i błagała o pomoc. Potem telefon zamilkł. Na zawsze. Dziewczyna była zbyt przerażona, a może zbyt rozsądna by szukać pomocy. To losowa piątka z jednego domu publicznego.
Zachęcony „sukcesem” zmieniam lokal. Tym razem jesteśmy w ekskluzywnym klubie, pełnym dziewczyn z Azji, Europy i Afryki. Tu jednak klapa. Każda na dźwięk słowa: „handel ludźmi” milknie. Nikt nie chce rozmawiać. W powietrzu czuć strach.
Prawdziwą zdobyczą tej nocy jest jednak ów właściciel od ikony. Chce mi pokazać prawdziwe miasto – już bez policji, bez podejrzliwości. Stosy papierów zostawiam w bagażniku. Już nie będą potrzebne.
Jest słoneczne popołudnie. Siedzimy w jednym z barów. Rozmawiam z młodą dziewczyną. Opowiada mi o tym jak była sprzedana. Lekkim tonem, bez zbędnej dramaturgii opisuje to, co jej zrobiono. Straszne i fascynujące! Nigdy nie potrafię zrozumieć, jak ci ludzie tak potrafią. Opowiadać jak o jakieś lekkiej przygodzie. Ot, sprzedali mnie, ot trzymali przez miesiąc w piwnicy, bili, gwałcili i narkotyzowali. Wow!
W barze ktoś opowiada o tym jak mafia trzyma nieletnie dziewczyny. Pokazują na jeden z wieżowców – Jak chcesz – mówią – zobaczyć prawdziwy handel ludźmi, to idź tam. Udawaj klienta, który chce kupić dziewczynę, a wtedy zorganizują dla ciebie aukcję.
Mój przewodnik jednak nie chce. W Hillbrow są miejsca, których nawet miejscowi się boją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.