„Modlitwa jest kluczem otwierającym serce Boga” – tego nas uczy i o tym świadczy Benedykt XVI – napisał papież Franciszek we wstępie do 12 tomu Opera Omnia swego poprzednika, poświęconego kapłaństwu.
Nosi on tytuł „Głosiciele Słowa i słudzy waszej radości”, a zgromadzono w nim ponad 80 tekstów poświęconych posłudze kościelnej. Fragment tego tekstu obecnego Następcy św. Piotra publikuje dziś dziennik „La Repubblica”. Franciszek zwraca uwagę, że papież senior udziela nam w najbardziej oczywisty sposób jednej ze swoich największych lekcji: „teologii na klęczkach”.
Oto cytowany fragment w tłumaczeniu na język polski:
Za każdym razem, kiedy czytam dzieła Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, staje się dla mnie coraz bardziej jasne, że uprawiał on i uprawia „teologię na klęczkach”. Dlatego na klęczkach, że przede wszystkim jest on nie tylko wielkim teologiem i nauczycielem wiary, ale człowiekiem, który naprawdę wierzy, który naprawdę się modli. Widać, że jest to człowiek, który uosabia świętość, człowiek pokoju, człowiek Boży. Zatem w sposób wzorowy ucieleśnia on istotę całej aktywności kapłańskiej: owo głębokie zakorzenienie w Bogu, bez którego wszelkie możliwe zdolności organizacyjne i wszelka domniemana wyższość intelektualna, wszystkie pieniądze i władza okazują się bezużyteczne. Ucieleśnia on tę stałą relację z Panem Jezusem, bez której nic nie jest już prawdą, wszystko staje się rutynowe, kapłani stają się niemal jak pracownicy etatowi, biskupi – jakby biurokratami, a Kościół nie jest już Kościołem Chrystusa, ale naszym wytworem, jakąś organizacją pozarządową, w ostatecznym rachunku zbędną.
Kapłan jest tym, który „ucieleśnia obecność Chrystusa, świadcząc o Jego zbawczej obecności” - pisze w tym kontekście Benedykt XVI w liście ogłaszającym Rok Kapłański. Czytając ten tom, jasno widać, jak on sam w ciągu sześćdziesięciu pięciu lat kapłaństwa, które dziś obchodzimy, przykładnie żył i żyje, świadczył i świadczy o tej istocie działalności kapłańskiej. Kardynał Gerhard Ludwig Müller autorytatywnie stwierdził, że dzieło teologiczne Josepha Ratzingera wcześniej, a następnie Benedykta XVI, umieszcza go w gronie wybitnych teologów na Stolicy Piotrowej, takich jak na przykład papież Leon Wielki, święty i doktor Kościoła. Rezygnując z czynnego sprawowania posługi Piotrowej, Benedykt XVI zdecydował poświęcić się całkowicie na służbę modlitwy: „Pan wzywa mnie, bym «wyszedł na górę», bym jeszcze bardziej poświęcił się modlitwie i medytacji. Nie oznacza to jednak opuszczenia Kościoła. Przeciwnie, jeśli Bóg mnie do tego wzywa, to dlatego, bym mógł dalej Mu służyć z takim samym oddaniem i taką samą miłością, z jakimi starałem się do tej pory to czynić” - powiedział podczas ostatniego, wzruszającego rozważania przed modlitwą „Anioł Pański”, której przewodniczył. Z tego punktu widzenia do słusznych uwag prefekta Kongregacji Nauki Wiary chciałbym dodać, że może właśnie dzisiaj, jako papież senior, udziela nam w najbardziej oczywisty sposób jednej ze swoich największych lekcji: „teologii na klęczkach”. Bo to zapewne nade wszystko w klasztorze Mater Ecclesiae, do którego wycofał się Benedykt XVI, nadal świadczy w sposób jeszcze jaśniejszy o „czynniku decydującym”, o tym wewnętrznym rdzeniu posługi kapłańskiej, o którym diakoni, księża i biskupi nigdy nie mogą zapominać, a mianowicie, że pierwszą i najważniejszą posługą nie jest załatwianie „spraw bieżących”, ale modlitwa za innych, bez przerwy, ciałem i duszą, właśnie tak jak to czyni dziś papież senior. Stale zanurzony w Bogu, z sercem ciągle zwróconym do Niego, jak oblubienica, która w każdej chwili myśli o umiłowanym, niezależnie od tego, co robi. W ten sposób Jego Świątobliwość Benedykt XVI poprzez swoje świadectwo ukazuje nam, co to jest prawdziwa modlitwa. Nie jest ona zajęciem niektórych ludzi uznanych za szczególnie pobożnych i być może za słabo nadających się do rozwiązywania problemów praktycznych, tego działania, o którym najbardziej „czynni” sądzą, iż jest elementem decydującym naszej posługi kapłańskiej, spychając faktycznie modlitwę do „czasu wolnego”. A modlitwa nie jest też tylko jedynie dobrą praktyką, aby nieco uspokoić swoje sumienie, czy pobożnym środkiem, by zyskać od Boga to, co, jak sądzimy, służy nam w danym momencie. Nie, modlitwa - mówi nam w tej książce, i świadczy, Benedykt XVI - jest czynnikiem decydującym, jest wstawiennictwem, którego Kościół i świat - a zwłaszcza w tym czasie prawdziwych przemian epokowych – potrzebują bardziej niż kiedykolwiek, jak chleba, a nawet bardziej niż chleba. Modlitwa jest bowiem powierzaniem Kościoła Bogu, ze świadomością, że Kościół nie jest nasz, lecz Jego, i właśnie dlatego On go nie porzuci; ponieważ modlitwa oznacza zawierzanie świata i ludzkości Bogu. Modlitwa jest kluczem, który otwiera serce Boga, jest jedyną, która może stale na nowo przyprowadzić Boga z powrotem do naszego świata, a zarazem jedyną, która potrafi przyprowadzić stale na nowo ludzi i świat do Niego, jak syna marnotrawnego do ojca, pełnego miłości do niego, tylko czekającego, aby móc go objąć.
Benedykt nie zapomina, że modlitwa jest pierwszym zadaniem biskupa (Dz 6,4). W ten sposób modlitwa naprawdę idzie w parze ze świadomością, że bez niej świat bardzo szybko nie tylko traci orientację, ale także autentyczne źródło życia: „Bo bez więzi z Bogiem jesteśmy jak satelity, które utraciły swą orbitę i spadają jak szalone w pustkę, nie tylko rozbijając siebie, ale także zagrażając innym” - pisze Joseph Ratzinger, dając nam jeden z wielu pięknych obrazów rozsianych po całej tej książce. Drodzy współbracia! Ośmielam się powiedzieć, że jeśli ktoś z was miałby przeżywać wątpliwości odnośnie do centrum swej posługi, jej sensu, jej użyteczności, jeśli miałby mieć wątpliwości odnośnie do tego, czego ludzie naprawdę od nas oczekują, powinien dogłębnie przemyśleć zaproponowane nam strony, ponieważ oczekują oni od nas przede wszystkim tego, co w tej książce znajdziecie opisane i zaświadczone: abyśmy przynieśli im Jezusa Chrystusa i abyśmy ich do Niego doprowadzili, do wody świeżej i żywej, której pragną bardziej niż czegokolwiek innego, którą jedynie On może dać i którego nigdy nie może zastąpić żadna namiastka. Abyśmy ich doprowadzili do pełnego i prawdziwego szczęścia, gdy nic ich nie satysfakcjonuje, abyśmy doprowadzili ich do spełnienia ich najbardziej intymnego marzenia, którego żadna władza nigdy nie może obiecywać - spełnienia! [...]
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.