Nowy prezydent Filipin Rodrigo Duterte chce wdrożyć kontrolę populacji. Ma też inne pomysły.
Filipiński prezydent Rodrigo Duterte chce promować antykoncepcję jako środek do zwalczania biedy w tym 102-milionowym kraju. Jednakże eksperci od populacji zwracają uwagę, że to nie liczba dzieci jest problemem dla kraju. Problemem są nadużycia publiczne. Zwykłych rolników wypędza się z ich własnej ziemi, aby zrobić miejsce dla międzynarodowych firm, które przekupują liderów rządowych w zamian za dostęp do ziemi. Tym sposobem rządowe fundusze są rozdzielane do prywatnych kieszeni.
Według raportu sporządzonego przez Fundację Bertelsmana w 2008 roku, 30 procent budżetowych pieniędzy zostało utraconych w wyniku korupcji. Inny raport, stworzony na potrzeby międzynarodowej organizacji ds. finansów Global Financial Integrity, podaje, że Filipińczycy stracili 142 miliardy dolarów w nielegalnych przepływach finansowych w latach 2000-2009.
Duterte, który w czwartek objął urząd prezydenta, obiecuje obniżyć odsetek ubóstwa do 25 procent w ciągu sześciu lat. Ten sam odsetek ludności żyje w warunkach biedy. Sekretarz Finansów Carlos Dominguez zapowiada przełomowy projekt poprawy tej sytuacji, który zostanie wdrożony przede wszystkim w obszarach wiejskich.
W poniedziałkowym przemówieniu w Davao, gdzie Duterte był burmistrzem przez 22 lata i m.in. wsławił się tym, że opłacał z własnej kieszeni sterylizację dla obywateli, obiecał wdrożyć program kontroli populacji. Powołuje się przy tym na swojego poprzednika, Benigno Aquino III, którego idea została zablokowana przez konserwatywną i katolicką opozycję. "Ja odbuduję program planowania rodziny" - zapowiada nowy prezydent. "Troje dzieci wystarczy" - dodał Duterte, który sam jest ojcem czwórki dzieci.
Wskaźnik urodzeń w kraju wynosił 3,01 dziecka na kobietę. Ale to było w 2013 roku. Obecnie wskaźnik spadł do 2,9. Prezydent przyczynę ubóstwa widzi w dużej liczbie urodzeń. Wini też Kościół katolicki, który stanowczo ostrzegał przed wyborem Duterte na prezydenta, określając go najgorszym z możliwych kandydatów. Hierarchowie zapowiadają, że nie będą milczeć. "Kościół nadal będzie głosić to, co uważa za słuszne" - zapowiedział arcybiskup Oscar Cruz.
Program kontroli populacji to nie jedyna kość niezgody, jaka go dzieli z Kościołem katolickim. Przywódcy duchowni potępili jego wypowiedzi dotyczące papieża Franciszka, którego publicznie znieważył i oskarżał o powodowanie zamętu w ruchu drogowym z powodu jego styczniowej pielgrzymki do Filipin. Katoliccy liderzy krytykują także jego postulat, aby zabijać kryminalistów bez procesu.
Duterte sam Kościół katolicki nazywa "najbardziej skorumpowaną" instytucją i uważa, że wszyscy biskupi i księża mają kochanki.
Prezydent twierdzi, że był molestowany przez jezuitę, kiedy uczęszczał do szkoły średniej. Nazwisko, które podaje, jest znane w Ameryce z takich samych przestępstw.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.