Premier Donald Tusk zapewnił w piątek wieczorem, że zostały uruchomione wszystkie procedury, dzięki którym rodziny poszkodowanych w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" znajdą się pod właściwą opieką, zostanie im też zapewniona pomoc materialna.
W katastrofie w kopalni "Wujek" 1050 metrów pod ziemią zginęło w piątek 12 górników, a do szpitali trafiło łącznie 41 rannych. Przyczyną wypadku - według wstępnych ocen - był zapłon metanu, niektórzy eksperci mówią też o możliwości wybuchu tego gazu
"Informacje, jakie tutaj uzyskaliśmy, dają nam poczucie, że nikt nie zostanie sam z rodzin poszkodowanych" - podkreślił premier, który przybył w piątek wieczorem na miejsce tragedii. Zapewnił, że rząd będzie monitorował strumień pomocy dla poszkodowanych.
Szef rządu złożył kondolencje rodzinom ofiar. "Wiemy, że słowa niczego nie zmienią, ale chcemy, aby wszystkie rodziny tragicznie zmarłych górników wiedziały, że naprawdę dzisiaj wszyscy Polacy myślą z wielkim smutkiem i pamiętają o tym zdarzeniu" - powiedział Tusk.
Premier był w jednym ze szpitali, gdzie trafili poszkodowani, rozmawiał też z uczestnikami akcji ratowniczej. Powiedział, że jest pod wrażeniem zaangażowania i bohaterstwa uczestników akcji. Wśród poszkodowanych jest sztygar, który narażał życie wyprowadzając ludzi z zagrożonego rejonu - mówił.
Tusk zaapelował, by nie tworzyć atmosfery podejrzliwości wobec tych, którzy działają na miejscu. Jak mówił, spokoju potrzebują też rodziny górników. Jak zaznaczył, jeśli okaże, że ktoś jest odpowiedzialny za tę tragedię, to nie będzie "żadnej wyrozumiałości".
Szef rządu podziękował też za sprawne działanie służb medycznych. "Ogrom tej katastrofy i sam charakter tego tragicznego zdarzenia spowodował, że, niestety, ci, którzy zginęli nie mieli szans na pomoc, chociaż ona przyszła bardzo szybko" - powiedział premier. Akcję chwaliła minister zdrowia Ewa Kopacz, która także przyjechała do kopalni. Był w niej też wicepremier szef MSWiA Grzegorz Schetyna.
Podczas konferencji prasowej premier Tusk był też przez dziennikarzy pytany o film, który w piątek pokazała TVN24. W filmie anonimowy górnik mówi, że w kwietniu był wysyłany do pomiarów stężenia metanu w kopalni "Wujek-Śląsk". Twierdzi, że informował przełożonych o kilkukrotnych przekroczeniach dopuszczalnych norm, ale nikt nie reagował. Tusk powiedział, że sprawę zbadano "bardzo pieczołowicie" i nie potwierdzono tego donosu. Zwrócił uwagę, że doniesienie dotyczyło zupełnie innej części kopalni niż ta, w której doszło do tragedii.
Tuż po konferencji premiera zatrzymała jedna z kobiet, która żaliła się, że dotychczas nie wywieszono listy z nazwiskami ofiar. Jak mówiła, nie wie co stało się z jej bliskim. Szef rządu tłumaczył, że najpierw należy zidentyfikować ciała ofiar.
Później premier udał się z bliskimi ofiar do pomieszczeń kopalni.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.