Aleja Trzech Wieszczy, jedna z ważniejszych arterii Krakowa, wypełniona jest tłumem w kolorowych pelerynach, pielgrzymi zmierzają na Błonia, na mszę inaugurującą Światowe Dni Młodzieży. Ok. godz. 15 nad Krakowem przeszła burza, wciąż kropi, ale niewiele osób się tym przejmuje.
Idąc na Błonia, pielgrzymi śpiewają, tańczą, skandują nazwy własnych krajów. Australijczycy niosą kartony owinięte plastikiem - do ochrony przed deszczem.
Na placu przed Muzeum Narodowym obok Błoń dochodzi do małego zamieszania - zaczyna się poszukiwanie sektorów, sprawdzanie, czy nikt się zgubił.
W kilku miejscach stoją policyjne wozy z napisem: "punkt kontroli bezpieczeństwa"; służby porządkowe wyrywkowo kontrolują pielgrzymów.
Część kobiet ma na stopach sandały, a na Błoniach jest błoto; niektórzy pielgrzymi założyli na nogi foliowe worki, inni chodzą boso. Dziewczyny mają na głowach wianki. Wiele osób robi sobie zdjęcia.
Sektor 4 zamierza po uroczystości utworzyć największe żywe logo ŚDM. Pielgrzymi z Wysp Cooka mówią, że lecieli ponad 30 godzin, żeby uczestniczyć w tym wydarzeniu.
Przed rozpoczęciem mszy na telebimach na Błoniach pokazywane były materiały z poprzednich ŚDM, z głośników puszczano fragmenty wystąpień Jana Pawła II do młodzieży: "nie cofajcie się przed przeszkodami, które piętrzą się na ścieżkach, liczę na was". Młodzi mówili o wdzięczności i dzielili się świadectwami ze spotkań z polskim papieżem.
Toalety są oblężone, z kontenerów rozdawana jest woda.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.