Czteroosobowy zespół prokuratorów do prowadzenia śledztwa w sprawie piątkowej katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" powołała we wtorek Prokuratura Okręgowa w Katowicach - poinformowała podczas wtorkowego briefingu rzeczniczka prokuratury prok. Marta Zawada-Dybek.
Czteroosobowy zespół prokuratorów do prowadzenia śledztwa w sprawie piątkowej katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" powołała we wtorek Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Przesłuchania w tej sprawie będą prowadzone równolegle z podobnymi czynnościami nadzoru górniczego, który wyjaśnia przyczyny zdarzenia w ramach swych kompetencji.
Rzecznik katowickiej prokuratury Marta Zawada-Dybek wskazała podczas briefingu, że zgodnie z decyzją Prokuratora Okręgowego przesłuchania w tej sprawie "będą prowadzone wspólnie" przez prokuratorów oraz inspektorów Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach (OUG) - aby nie dublować przesłuchań prokuratury oraz komisji ekspertów powołanej dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
Takie sformułowanie zakwestionował Prokurator Krajowy Edward Zalewski, którego rzeczniczka Katarzyna Szeska podała m.in., że - zgodnie z jego decyzją - przesłuchania górników mają być prowadzone przez prokuraturę "bez udziału jakichkolwiek osób czy instytucji spoza prokuratury".
Prok. Zawada-Dybek uściśliła po południu, że zgodnie z zamiarem Prokuratora Okręgowego, przesłuchania w ramach śledztwa mają być prowadzone "równolegle" z przesłuchaniami prowadzonymi przez inspektorów Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach (OUG). Wyjaśniła, że chodzi o to, by prokuratura nie czekała na wyniki dochodzenia prowadzonego przez te organa, dlatego przesłuchania będą dokonywane w tym samym czasie.
W ramach czynności nadzoru górniczego, dochodzenie po piątkowej katastrofie z urzędu prowadzi właściwy w takich sytuacjach Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, który w tej sprawie w poniedziałek przesłuchał już sześć osób, a we wtorek - kolejne cztery. Niezależnie od tego, prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa powołał specjalną komisję ekspertów, którzy również zajmą się wyjaśnieniem przyczyn tragedii.
Podobna sytuacja miała miejsce m.in. po katastrofie w rudzkiej kopalni "Halemba" w listopadzie 2006 r. - prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach opierała się zarówno o ustalenia Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach, jak i specjalnej komisji ekspertów powołanej przez prezesa WUG.
Jak podała prok. Zawada-Dybek, do tego czasu w ramach śledztwa Prokuratury Okręgowej w Katowicach przesłuchano łącznie "kilka osób". Tego dnia trwały przesłuchania kolejnych świadków, śledczy zabezpieczali też dalsze materiały kopalnianej dokumentacji.
Rzeczniczka katowickiej prokuratury przypomniała też, że już w piątek zostali wstępnie przesłuchani ratownicy biorący udział w akcji ratunkowej. Zastrzegła, że nie może informować o szczegółach przesłuchań prowadzonych w ramach śledztwa.
Wskazała jednak, że do prokuratury zgłosił się już górnik, który po katastrofie przekazał mediom informacje o nieprawidłowościach związanych z pomiarami metanu w "Wujku". Chodzi o autora filmu dostarczonego w kwietniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mającego dokumentować owe uchybienia. Górnik ten zostanie przesłuchany w najbliższych dniach.
W środę zostanie wykonana sekcja zwłok górnika, który w poniedziałek zmarł we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Wydano już zgodę na odbiór ciał 13 górników zmarłych wcześniej w wyniku katastrofy. We wtorek część rodzin odebrała już ich w pełni zidentyfikowane zwłoki.
Według katowickich śledczych śledztwo będzie miało "żmudny charakter". "Koniecznych jest wiele przesłuchań, wiele czynności. Cały czas czekamy na możliwość zjazdu na dół kopalni celem przeprowadzenia tam wizji lokalnej, oględzin - będzie to bardzo istotna okoliczność dla czynienia ustaleń w tej sprawie" - zaznaczyła prok. Zawada-Dybek.
Na pytania o różne wątki związane z domniemanymi nieprawidłowościami, dotyczącymi m.in. czasu od katastrofy do wezwania karetek, czy doniesień o naruszeniach przepisów w kopalni prok. Zawada-Dybek odparła, że śledztwo "dotyczy wszelkich nieprawidłowości, które są związane z tym zdarzeniem".
Prokurator odniosła się też do medialnych doniesień, jakoby po katastrofie ktoś miał odkręcić jeden z czujników metanowych. "Z polecenia kierującego akcją ratowniczą w piątek taki czujnik z powodu jego uszkodzenia został zabezpieczony, faktycznie - bez wcześniejszego powiadomienia prokuratora uczestniczącego w oględzinach miejsca zdarzenia" - oświadczyła.
Jak wyjaśniał też tego dnia, prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa, uszkodzony czujnik został wymontowany, zabezpieczony do badań i zastąpiony nowym na polecenie kierownika akcji ratowniczej. Jeden z ratowników przyniósł ów czujnik do sztabu akcji, gdzie przekazano go policji.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.