Z nietypowej perspektywy - oczami królików - przedstawił historię muru berlińskiego polski reżyser Bartek Konopka, twórca dokumentu "Królik po berlińsku". 9 listopada - w 20. rocznicę obalenia muru - film zostanie pokazany w TVP1.
Zebrał już wysokie oceny - znalazł się m.in. na liście filmów dokumentalnych mających szansę na nominację do Oscara, ogłoszonej przez Amerykańską Akademię Filmową.
Konopka stworzył metaforyczną, poruszającą, a zarazem pełną humoru opowieść o tysiącach dzikich królików, które przez 28 lat zamieszkiwały obszar zieleni stworzony między dwoma pasami muru berlińskiego.
W pierwszych scenach filmu króliki żyją spokojnie na Placu Poczdamskim. Pewnego dnia widzą dziwne zdarzenie - ludzie zaczynają budować mur. Zwierzęta są przekonane, że wzniesiono go po to, by chronić króliki przed zagrożeniem z zewnątrz. Czują się bezpiecznie. Życie królików przypomina raj. Między dwoma murami powstaje królicze królestwo - żaden człowiek nie zakłóca jego spokoju.
Po jakimś czasie sytuacja zmienia się. Strażnicy zaczynają strzelać do królików. Wiele zwierząt chce wydostać się poza pas zieleni. Drążą długie nory, podkopują się pod murem i przedostają na drugą stronę. Tam widzą rzeczy, o których wcześniej nie miały pojęcia - dowiadują się, że istnieje inny smak niż smak trawy oraz że nie wszyscy ludzie są żołnierzami.
Ucieczki zwierząt obserwują mieszkańcy Berlina. Niepokorne króliki stają się dla nich symbolem wolności. Ludzie protestujący przeciw istnieniu muru wznoszą transparenty z wizerunkiem królika i hasłem: "Królik zawsze będzie królikiem!". Pozostałe zwierzęta wydostaną się na wolność dopiero po obaleniu muru. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości będzie dla nich bardzo trudne.
"Twórcy filmu chcieli za pomocą alegorii pokazać, jak żyli obywatele przed zjednoczeniem Niemiec" - podkreśliła Telewizja Polska, jeden z producentów dokumentu. W "Króliku po berlińska" nawiązano do konwencji dokumentu przyrodniczego, lektorem w filmie jest Krystyna Czubówna.
Bartek Konopka powiedział w czwartek PAP: "To opowieść o królikach, które są tchórzliwe i nie wychodzą poza stado. Nagle króliki te znajdują się między dwoma murami. Są uwięzione, ale bezpieczne. To wystarcza im do życia, one nawet z tego się cieszą. Żyją jak w raju. Gdy nagle ktoś burzy mur, króliki nie wiedzą, co ze sobą zrobić".
Konopka wyjaśnił, że poprzez historię o królikach chciał opowiedzieć o ludziach, stworzyć film o "gatunku homo sovieticus, czyli o ludziach ukształtowanych w komunistycznym systemie".
W "Króliku po berlińsku" połączono materiały archiwalne z współczesnymi. Te pierwsze to m.in.: sceny przedstawiające kolejne etapy budowy muru oraz życie ludzi w podzielonym mieście. Archiwalne materiały filmowe udostępniła m.in. niemiecka telewizja RBB. W scenach współczesnych wypowiadają się m.in.: byli strażnicy pełniący służbę na murze, artyści i naukowcy. Autorem zdjęć jest Piotr Rosołowski, który ponadto - razem z Konopką - napisał scenariusz filmu.
Mur berliński - system umocnień o długości 155 km, oddzielający Berlin Wschodni od Berlina Zachodniego - istniał od 13 sierpnia 1961 r. do 9 listopada 1989 r. W sierpniu 1961 r. władze NRD zamknęły przejścia do Berlina Zachodniego. Najpierw wykonano zapory z drutu, potem rozpoczęto budowę muru. Komunistyczna propaganda ogłosiła, że tworzy "mur ochronny przed faszyzmem", rzeczywistym celem przedsięwzięcia było jednak powstrzymanie ucieczek na Zachód.
Muru strzegli NRD-owscy strażnicy i żołnierze. Do ludzi próbujących sforsować mur i przedostać się na Zachód strzelano. Jak wynika z opublikowanego w tym roku wspólnego studium Federalnej Centrali Kształcenia Politycznego, Ośrodka Badań Historycznych w Poczdamie i publicznego radia Deutschlandradio, przy murze berlińskim w ciągu 28 lat zginęło co najmniej 136 osób.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.