Delphine de Vigan autorka książki "Podziemne godziny" ("Les heures souterraines") została laureatką tegorocznej edycji nagrody polskich studentów "Lista Goncourtów - polski wybór 2008". Werdykt ogłoszono w sobotę podczas 13. Targów Książki w Krakowie.
Wyboru najlepszej francuskiej książki wydanej w minionym roku dokonali studenci romanistyki z 12 uczelni w całej Polsce. Nad obradami jury czuwa zawsze honorowy przewodniczący, którym w tym roku była pisarka i tłumaczka Magdalena Tulli.
"Podziemne godziny" to opowieść o Matyldzie i Thibault. Nie znają się nawzajem. Ona jest samotną matką trójki dzieci, która po śmierci męża najpierw odzyskuje równowagę w firmie, w której jest ceniona, ale potem nagle z niewiadomych przyczyn znajduje się na cenzurowanym i jest nękana. On 34-letni lekarz pogotowia szaleje za kobietą, która traktuje go tylko jako obiekt seksualny, jego życie składa się "w 60 proc. z zapaleń górnych dróg oddechowych i w 40 proc. z samotności". Oboje marzą o kimś, kogo mogliby pokochać, ale kiedy przypadkowo wpadają na siebie w metrze, nic z tego nie wynika.
Istotnym wątkiem powieści jest opis godzin, które Paryżanie spędzają w metrze, będący jednocześnie symbolicznym opisem społeczeństwa - albo jesteśmy tymi, którzy w metrze i w życiu pędzą do przodu, albo tymi, którzy są potrącani i spychani na bok.
Studenckie jury uznało, że powieść Delphiny de Vigan "opisuje cierpienie i osamotnienie, które ucieka słowom, bo dozowane na co dzień przestaje być wyrażalne".
"Styl narracji i bardzo precyzyjny język idealnie współgrają z treścią książki, pozwalają współbrzmieć ukrytemu okrucieństwu w świecie, gdzie brak miejsca na współczucie. Książka zmusza współczesnego Europejczyka do zastanowienia się, co jest dla nas naprawdę ważne" - napisali w uzasadnieniu werdyktu jurorzy.
"To jest książka, która opisuje społeczeństwo dzisiaj. Myślę, że łatwo jej będzie dotrzeć do przeciętnego czytelnika, który ma podobne problemy. Młodzi ludzie u progu kariery i ci, którzy już coś osiągnęli nagle odkrywają, że nic nie jest pewne, nie wiadomo czy kariera i sukces nie zniknie, a my z osób pewnych siebie staniemy się ludźmi, którzy totalnie się poddają" - mówiła PAP przewodnicząca jury Agata Godlewska z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Magdalena Tulli nie kryła, że dyskusja jury nad wyborem była merytoryczna, ale bardzo gorąca. Najpoważniejszym rywalem zwycięskiej powieści była książka "O mężczyznach" Laurenta Mauvigniera opowiadająca o traumatycznych przeżyciach mężczyzn, uczestników wojny w Algierze, po powrocie do Francji.
Do Krakowa z powodu kłopotów zdrowotnych nie przyjechał laureat zeszłorocznej edycji nagrody "Lista Goncourtów - polski wybór" oraz zdobywca nagrody francuskiej Akademii Goncourtów Atiq Rahimi, afgański pisarz i reżyser. W krótkim wystąpieniu, które odtworzono podczas ogłoszenia werdyktu, pisarz powiedział, że nagroda polskich studentów przyniosła mu szczęście, bo później otrzymał nagrodę we Francji i podkreślił, że bardzo ważna jest dla niego ta zbieżność werdyktów. Nagroda Goncourtów jest jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień literackich we Francji, choć jej wysokość to zaledwie kilka euro. Jest przyznawana od 1903 r. przez członków Akademii Goncourtów, powołanej rok wcześniej na mocy testamentu powieściopisarza Edmont de Goncourta. Laureat otrzymuje czek, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby go zrealizował. W tym roku we Francji nagrodzona została Maria Ndiaye, autorka "Trzech mocnych kobiet".
Polscy studenci - jako jedyni poza Francją - mają prawo dokonywania własnego wyboru. W tym roku zrobili to po raz 12. Pierwszym laureatem, którego wyróżnili był w 1998 r. Pierre Assouline za książkę "Klientka", w 2007 r. nagrodę przyznano Michele Lesbre autorce powieści "Czerwona kanapa", a w 2008 zdobył ją Atiq Rahimi za powieść "Syngue Sabour".
Wszystkie nagrodzone dotychczas przez studentów książki ukazały się po polsku. Przetłumaczone zostaną także "Podziemne godziny". Konkurs organizuje co roku Instytut Francuski w Krakowie przy wsparciu Targów w Krakowie, a w tym roku także Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.