Zakończył się dramat irlandzkiego misjonarza ks. Michaela Sinnota, porwanego przed miesiącem na filipińskiej wyspie Mindanao. Dziś rano porywacze wypuścili go na wolność.
„Czuję się dobrze, traktowano mnie dobrze, choć czasami było bardzo ciężko” – powiedział dziennikarzom 79-letni kapłan, który pomimo podeszłego wieku i poważnej choroby serca przez wiele dni musiał przedzierać się z porywaczami przez dżunglę.
Jak się okazało, porwania dokonała lokalna grupa muzułmańskich rebeliantów, która dąży do odłączenia wyspy Mindanao od Filipin i zaprowadzenia na niej koranicznego prawa szariatu. Jak zeznał ks. Sinnot, rebeliantom chodziło wyłącznie o okup w wysokości 2 mln dolarów, którego ostatecznie nie dostali. Irlandzkiego misjonarza udało się uwolnić dzięki naciskom największego ugrupowania rebelianckiego na wyspie Mindanao, a mianowicie Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro. Pracujący od 42 lat na Filipinach ks. Sinnot zapowiedział, że lada dzień powróci do szkoły dla niepełnosprawnych dzieci w Pagadian i podejmie przerwaną przed miesiącem posługę duszpasterską.
Jej kontynuacja naraża bezpieczeństwo Izraela i prowadzi do utraty tożsamości państwa.
Działania ChRL wynikają z napięć w relacjach Pekin-Waszyngton.
Różnice zarobków w branżach w regionach wynoszą nawet do 90 proc.
Porwana sukienka - 81 lat temu na Zieleniaku utworzono punkt zborny dla ludności cywilnej.
40 ton czekolady wyprodukowanej z lokalnego, najwyższej jakości kakao.
Miejsce to będzie oddalone od miejsc pochówków ludzi, "aby nikogo nie urazić".