Ponad sto osób zginęło w wyniku błędnego nalotu bombowego sił nigeryjskich walczących z Boko Haram.
Zamiast na pozycje islamistów bomby spadły na obóz dla uchodźców. Do wydarzenia doszło we wtorek w miejscowości Rann, w stanie Borno na północy kraju, w pobliżu granicy z Kamerunem.
Początkowo informowano o ponad pięćdziesięciu ofiarach, ostatnie dane wspominają o prawie stu ofiarach śmiertelnych i pomiędzy 120 -200 rannych. Czerwony Krzyż poinformował, że wśród ofiar jest 20 wolontariuszy tej organizacji.
Wśród rannych jest dwóch żołnierzy i nigeryjscy pracownicy Lekarzy bez Granic.
Według sił nigeryjskich przypadek z Rann, to pierwsza taka pomyłka. Wojsko zapowiada śledztwo w sprawie zbombardowania obozu dla uchodźców. Lokalna społeczność na północy Nigerii wspomina o przypadkach ofiar cywilnych w poprzednich atakach.
W grudniu 2015, prezydent Nigerii, Buhari, deklarował "techniczne pokonanie", Boko Haram. Wschodnia część kraju wciąż jednak jest obszarem działań islamistów, a wtorkowa tragedia z Rann pokazuje, że walka z organizacją powiązaną przysięgą lojalności z Państwem Islamskim, wciąż trwa, zbierając ofiary wśród ludności cywilnej.
Boko Haram, sieje terror w Nigerii od 2009 r.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.