„Przeżywamy obecnie czas solidarności, towarzyszenia, wielkiego bólu, naprawdę wielkiego” – powiedział biskup Pescary, odnosząc się do ostatnich wydarzeń we włoskim regionie Abruzji.
Do ofiar trzęsienia ziemi i lawiny, która zeszła na hotel Rigopiano, dołączyły kolejne. Są to ludzie, którzy ponieśli śmierć w miejscowościach zasypanych śniegiem oraz w górskiej katastrofie śmigłowca niosącego pomoc poszkodowanym. Odbył się już pierwszy pogrzeb pracownika zasypanego lawiną hotelu.
„Być razem, towarzyszyć, być obecnymi. Chciałem, żeby to proboszczowie poszczególnych parafii prowadzili Msze pogrzebowe swoich wiernych, przede wszystkim dlatego, aby rodziny miały blisko siebie swoich duszpasterzy, których dobrze znają. To proboszczowie towarzyszą im w tych trudnych chwilach cierpienia – mówi Radiu Watykańskiemu bp Tommaso Valentinetti. – Oprócz tego milczenie, ponieważ wobec misterium śmierci trzeba zamilknąć, trzeba mieć odwagę, aby nic nie mówić, nie szukać słów, które są zbędne, albo jakichś tłumaczeń, które miałyby dać rozwiązanie tego, co rozwiązania nie ma: ponieważ tajemnica śmierci nie znajduje wytłumaczenia w tym życiu, tylko w przyszłym. I wreszcie modlitwa. Dlatego postanowiłem szczególnie się modlić, żyć w ten sposób w tym czasie, kiedy te rodziny znajdują ukojenie w płaczu podczas modlitw pogrzebowych”.
W środkowych Włoszech zakończyła się akcja ratownicza w hotelu Rigopiano. Spod wielkich zwałów śniegu i rumowisk zniszczonego budynku wydobyto ciała dwóch ostatnich ofiar. Łącznie uratowano 11 osób, ale 29 nie przeżyło zejścia wielkiej lawiny będącej efektem trzęsienia ziemi, które w ostatnich miesiącach niemal ciągle nawiedza środkowe Włochy. Tylko dziś od północy do wczesnych godzin porannych odnotowano 11 wstrząsów, z których najsilniejszy z epicentrum w okolicach całkowicie zniszczonej już w sierpniu ub. r. miejscowości Amatrice wyniósł 3,2 stopnia w skali Richtera.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.