Co dwie minuty ktoś na świecie zaraża się trądem. Najwięcej zachorowań jest w Indiach. Mapa tej choroby pokrywa się ze światową mapą biedy.
Cała wiedza przeciętnego Europejczyka na temat trądu to mieszanka strachu i ignorancji, której często towarzyszy pełne zdziwienia pytanie: to trąd wciąż istnieje? Jeszcze 60 lat temu była to choroba nieuleczalna, na którą cierpiało, co najmniej 20 mln ludzi. Od momentu wynalezienia antybiotyków trąd jest całkowicie do pokonania. Mimo to, jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia, co roku odnotowuje się ok. 200 tys. przypadków nowych zachorowań. Ponad połowa z nich dotyczy Indii, gdzie żyje 70 proc. wszystkich trędowatych. Od samego początku Kościół znajduje się na pierwszej linii walki z tą chorobą wykluczenia. Aktualnie prowadzi na całym świecie ok. 650 leprozoriów. Tylko w Indiach jest ich 258. Warto pamiętać, że w tym kraju pionierami walki z trądem byli Polacy.
Gdyby nie działania chrześcijan wielu trędowatych pozostałoby bez jakiejkolwiek pomocy. „To my, pomagający im, jesteśmy bardzo często związani z Chrystusem, w Jego imię przychodzimy do nich. Nie wiem, czy znaleźliby się hinduiści, którzy chcieliby pomagać bezinteresownie trędowatym. Hinduski lekarz nie dotknie trędowatego, by nie stracić innych pacjentów” – podkreśla doktor Helena Pyz od prawie 30 lat prowadząca Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych w Jeevodaya. W zdominowanych przez hinduizm Indiach, panuje przekonanie, że trąd jest rodzajem bożej kary za grzechy w poprzednim wcieleniu. Kara ta ma wymiar społeczny i religijny. Trąd wyklucza z normalnego życia w społeczeństwie i rodzinie spychając chorych do gett, popularnie zwanych koloniami. Trędowaty nie może też przekroczyć progu hinduistycznej świątyni. Przesiaduje więc na jej schodach starając się użebrać na przysłowiową garść ryżu.
Panuje przekonanie, że bycie żebrakiem to „karma” i nieprzynoszący ujmy zawód, jak każdy inny. Nie pomaga to w rehabilitacji społecznej chorych na trąd, której jednym z elementów jest zapewnienie im wykształcenia, a w konsekwencji możliwości znalezienia normalnego zatrudnienia. Wielu ma świadomość, że więcej zarobi żebractwem niż uczciwą pracą. Jałmużna dawana trędowatym jest mocno obecna w hinduizmie. Nie ma ona jednak nic wspólnego z chrześcijańskim pojęciem miłosierdzia czy zwykłej ludzkiej solidarności. Liczy się w niej to, że oferując garść ryżu czy kilka groszy można sobie poprawić karmę i zapewnić lepsze wcielenie w kolejnym życiu. Trąd jest też elementem spychającym na margines. Na samo dno hinduskiego społeczeństwa choroba ta zrzuca nawet tych, którzy wcześniej należeli do najwyższych kast. Każdy trędowaty, to w tym społeczeństwie niedotykalny. I o ile za życia można spaść na samo dno tej drabiny społecznej, to nie ma zarazem najmniejszych szans, by się po niej wdrapać choć szczebel wyżej. Na to można sobie ewentualnie zasłużyć w kolejnym wcieleniu.
Paradoksalnie jednak w tej samej kulturze ci, którzy pomagają najbardziej pogardzanym, w tym trędowatym, uznawani są przez Hindusów za ludzi Boga. Za takich uważani są też Polacy pracujący w tym kraju: zmarli już ks. Adam Wiśniewski, o. Marian Żelazek i siostra Barbara Birczyńska oraz wciąż niosące pomoc wykluczonym siostra Stefania Gembalczyk i doktor Helena Pyz. Ich dzieło jest nie do przecenienia nie tylko gdy chodzi o powrót do zdrowia tysięcy ludzi, ale i o przywracanie im utraconej godności. To, jak bardzo trąd wyklucza i niszczy własną samoocenę ilustruje historia Mamty. Kobieta ma okaleczone dłonie i stopy. W buszu, zamiast ją leczyć, rodzina ukrywała ją przed sąsiadami. Po śmierci matki, która ją chroniła, brat wypędził ją z domu, gdyż nie chciał jej utrzymywać. Już w pierwszej pracy straciła część palców – z powodu choroby nie czuła, że kamienie, które nosiła są gorące. Mamta pragnęła przyjąć chrzest, jednak zanim o to poprosiła, minęło kilka lat, bo, jak sama wyznała, nie wierzyła, że ktoś tak jak ona okaleczony i należący do najniższej kasty jest tego godzien. Dziś szczęśliwa, przebiera okaleczonymi dłońmi ryż. By zachcieć zacząć na nowo żyć ci ludzie muszą poczuć, że są potrzebni i dla kogoś ważni. Muszą się poczuć kochani. Mamta mówi, że Chrystus sprawił, że się już nie boi, i wie, że nie jest już sama. We współczesnym świecie choroba ta nie jest problemem medycznym, tylko społecznym. W ostatnią niedzielę stycznia obchodzimy Światowy Dzień Trędowatych. Na świecie są ich trzy miliony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.