Rada Warszawy ponownie omawiała sprawę reprywatyzacji. Wiceprezydent Witold Pahl i radni PO apelowali o uchwalenie proponowanej przez Platformę ustawy reprywatyzacyjnej. Według PiS ustawa w takiej wersji jest niepotrzebna, a nadużyć można było uniknąć na gruncie obowiązujących przepisów.
Poniedziałkowa sesja została zwołana na wniosek radnych PiS, którzy domagali się wyjaśnień ws. reprywatyzacji od prezydent Warszawy. Na sesję nie przybyła Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zapowiedziała w zeszłym tygodniu, że będzie przebywała w tym czasie na od dawna zaplanowanym urlopie. W sesji uczestniczył wiceprezydent Witold Pahl, który w ratuszu odpowiada za sprawy reprywatyzacji.
Pahl zaznaczył, że w ratuszu toczy się wewnętrzy audyt prowadzony przez podległe mu biura, dotyczący, jak mówił, ok. 100 spraw. Poinformował, że w oparciu o te ustalenia dokonano dziewięciu zawiadomień o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw. "Dotyczy to ulic: Piaseczyńskiej 32, Kępnej 15, Otwockiej 10, Domaniewskiej 10, Barcickiej 35, Zawrat 8, Płatniczej 27, Bagatela 10, Mokotowskiej 8" - wyliczył wiceprezydent.
Sprawy reprywatyzacyjne - podkreślił Pahl - są bardzo skomplikowane i wiele luk w przepisach prawa mogły wykorzystywać osoby, "których działalność była ukierunkowana na bezpodstawne wzbogacenie się majątkiem miasta". "Oczywiście często było to niemożliwe bez współpracy z urzędnikami odpowiedzialnymi za sprawy majątkowe miasta" - powiedział. Dodał, że jest "szereg spraw, które wykazują, że pracownicy urzędu nie wykazali się należytą starannością w sprawach dotyczących chociażby prawidłowości pełnomocnictw".
Wiceprezydent Warszawy podkreślił, że CBA wielokrotnie prowadziło kontrole w ratuszu, co mogło dawać przekonanie, "że procedury funkcjonujące w urzędzie w sposób wystarczający gwarantują należytą ochronę majątku m. st. Warszawy".
Pahl zaapelował o przyjęcie przez Sejm przygotowanego przez PO projektu ustawy reprywatyzacyjnej, która - jak podkreślił - zawiera m.in. gwarancje bezpieczeństwa dla lokatorów budynków podlegającym zwrotom.
Sejmowa komisja ustawodawcza pod koniec stycznia br. zarekomendowała odrzucenie projektu przygotowanego przez PO. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk argumentował wówczas m.in., że projekt Platformy jest "bardzo wyrywkowy, czy też incydentalny", ponieważ dotyczy tylko Warszawy, a nie całego kraju. Wnioskodawcy podkreślali, że projekt jest próbą całościowego uregulowania reprywatyzacji warszawskiej, a projektowane przepisy odnoszą się tylko do Warszawy, ponieważ tzw. dekret Bieruta obowiązywał tylko stolicę.
"Jak można odrzucać ustawę, która właśnie tym osobom (lokatorom - PAP) ma zagwarantować bezpieczeństwo (...), jak można wreszcie pozostawiać tak niespójne prawo, które powoduje możliwość powstania szeregu patologii?" - pytał Pahl.
W imieniu klubu radnych PiS głos zabierał m.in. radny Oskar Hejka. Ocenił, że ustawa reprywatyzacyjna, o której uchwalenie apeluje PO jest niepotrzebna, a poszczególnych nadużyć można było uniknąć na gruncie obowiązujących przepisów. Radny PiS powiedział, że w trakcie 11-letniego sprawowania władzy w stolicy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała więcej decyzji ws. zwrotu nieruchomości objętych dekretem Bieruta niż wszyscy poprzedni prezydenci razem wzięci.
Hejka przedstawił projekt stanowiska Rady m. st. Warszawy, wzywający prezydent Gronkiewicz-Waltz do podania się do dymisji. Jednak w wyniku głosowania jego projekt nie został włączony do porządku obrad poniedziałkowej sesji.
Radny Hejka przypomniał, że Gronkiewicz-Walta kilka miesięcy temu zapowiada przeprowadzenie zewnętrznego audytu ws. reprywatyzacji i mówiła wówczas, że poda się do dymisji, jeśli wynik audytu będzie negatywny. "Z audytu nie wyszło nic i raczej już nic nie wyjdzie" - stwierdził.
Szef radnych PO Jarosław Szostakowski odpowiadając Hejce powiedział, że nie było żadnych dużych firm audytorskich, które byłyby zainteresowane przeprowadzeniem audytu reprywatyzacji mienia w stolicy. "Mamy świadomość, że większość firm audytorskich ma kontrakty rządowe. Czy jest jakaś korelacja? Państwo sami musicie sobie na to odpowiedzieć" - powiedział Szostakowski.
Stołeczny ratusz dwukrotnie unieważnił przetarg na wybór zewnętrznej firmy, która miała dokonać audytu. Trzeciej próby wyboru firmy już nie podjęto. Radny Hejka pytał, czy w sytuacji, gdy audyt nie został przeprowadzony przez rządzących obecnie miastem, ale de facto jego wynik jest negatywny, bo są "działania organów ścigania", prezydent miasta poda się do dymisji. "Czy zrealizuje swoją zapowiedź jako poważny polityk i poważny lider tego miasta?" - dodał.
Radny PiS oświadczył też, że należy doprowadzić do tego, żeby wszystkie procesy reprywatyzacji zostały zawrócone "nawet jeżeli te nieruchomości przeszły już z rąk do rąk". Przez jakiś czas Hejka miał też czapkę z napisem "Make Warsaw great again" (hasło nawiązujące do hasła towarzyszącego kampanii wyborczej Donalda Trumpa - +Make America great again+). Radny mówił, że to symbol tego, iż Warszawie potrzebna jest "drastyczna odnowa", a osoby, które w procesie reprywatyzacji wzbogaciły się kosztem mieszkańców, powinny ponieść odpowiedzialność.
Z kolei radny Szostakowski mówił, że PiS miał "swoją szansę w latach 205-2007" na rozwiązanie kwestii reprywatyzacji, jednak wtedy nie zostały podjęte żadne działania na rzecz mieszkańców z reprywatyzowanych lokali. Szef radnych PO powiedział, że ws. reprywatyzacji Platforma m.in. doprowadziła do uchwalenia tzw. "małej ustawy reprywatyzacyjnej", która pozwala na odmowę zwrotu nieruchomości wykorzystywanych na cele publiczne (np. szkoły). Podkreślał potrzebę uchwalenie "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej.
Szostakowski powiedział, że sprawami nieprawidłowości przy reprywatyzacji powinno zajmować się CBA i prokuratura. "Jeżeli przestępstwo zostało popełnione, każdy winny musi być ukarany" - powiedział. Zaapelował do radnych PiS, którzy jak mówił, reprezentują na sali posiedzeń również rząd, zadbali, żeby śledztwa ws, reprywatyzacji "toczyły się jak najszybciej". Ocenił ponadto, że PiS podejmuje działania, które nie są w interesie mieszkańców, wskazał w tym kontekście na przygotowany przez PiS projekt ustawy ws metropolii warszawskiej.
Na poniedziałkowych sesjach Rady Warszawy zjawili się m.in. mieszkańcy, przedstawiciele ruchów lokatorskich, a także lider KOD Mateusz Kijowski, który w trakcie posiedzenia opuścił jednak salę.
O sprawie reprywatyzacji w Warszawie mówiło się od lat, na nieprawidłowości przy gospodarowaniu nieruchomościami zwracały uwagę ruchy lokatorskie i miejskie. Symbolem stała się sprawa zwrotu w 2012 r. działki w samym sercu Warszawy, obok Pałacu Kultury pod przedwojennym adresem Chmielna 70, o wartości szacowanej nawet na ok. 160 mln zł. Już w kwietniu 2016 r. "Gazeta Wyborcza" pisała, że działka nie powinna nigdy trafić w prywatne ręce, ponieważ zostało za nieprzyznane odszkodowanie na podstawie międzynarodowej umowy.
Po ujawnieniu nieprawidłowości ws. reprywatyzacji odwołani zostali wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak, któremu podlegało Biuro Gospodarki Nieruchomościami oraz wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, który zajmował się inwestycjami w mieście. Sprawami reprywatyzacji zajął się nowy wiceprezydent Witold Pahl.
Na początku września ub. roku na polecenie ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego powołano łącznie trzy zespoły prokuratorskie do spraw warszawskiej reprywatyzacji: w prokuraturach regionalnych - wrocławskiej i warszawskiej oraz w Prokuraturze Krajowej.
Pod koniec stycznia CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu zatrzymało 5 osób w śledztwie dot. reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie, m.in. adwokata Roberta N. i b. wicedyrektora w stołecznym ratuszu Jakuba R. We wtorek wrocławska prokuratura przedstawiła dwa zarzuty Jakubowi R. i trzy Robertowi N. ws. "dzikiej reprywatyzacji" nieruchomości w Warszawie. Zarzuty uczestnictwa w oszustwie usłyszały też trzy pozostałe zatrzymane w tej sprawie osoby. W środę, na wniosek prokuratury, wrocławski sąd aresztował na trzy miesiące: Jakuba R., Roberta N. oraz rodziców urzędnika - Wojciecha R. i Alinę D.
W poniedziałek CBA poinformowało o zatrzymaniu trzech kolejnych osób w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości przy reprywatyzacji w Warszawie. Wśród zatrzymanych - podało CBA - jest m.in. były z-ca dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami i dwie inne osoby z tego biura, które obecnie nadal pracują w jednostkach samorządowych Warszawy. Zatrzymane przez CBA osoby zostaną przewiezione do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, tam usłyszą zarzuty m.in. o charakterze korupcyjnym.
W resorcie sprawiedliwości przygotowano projekt ustawy na mocy, której powołana ma zostać komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji, nad którym pracuje już Sejm.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.