Za uszkodzenie zabytku o szczególnym znaczeniu dla dobra kultury skazał we wtorek krakowski sąd dwóch nastoletnich Anglików, którzy w czerwcu 2015 r. zabrali z terenu Muzeum Auschwitz m.in. części maszynki do strzyżenia i widelca oraz dwa kawałki szkła zbrojonego ze świetlików.
Sąd skazał oskarżonych na kary grzywny w wysokości po 2 tys. zł i nakazał im zapłacenie po 6 tys. zł nawiązki na Fundację Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau.
Sprawa dotyczyła dwóch 17-letnich Anglików, którzy zostali zatrzymani w czerwcu 2015 r. przez straż Muzeum po tym, gdy na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau wygrzebali z ziemi - według relacji strażnika - przedmioty i schowali je do kieszeni. Działo się to w rejonie, w którym w czasach funkcjonowania obozu znajdowały się magazyny z mieniem zagrabionym Żydom. W chwili zatrzymania mieli przy sobie m.in. części maszynki do golenia i kawałki szkła zbrojonego ze świetlików w baraku.
Prokuratura oskarżyła Bena T. i Marcusa D. o kradzież dóbr o szczególnym znaczeniu dla dobra kultury, ale sąd w wyroku zmienił kwalifikację prawną zarzutu.
Zdaniem sądu oskarżeni, podnosząc z gruntu w celu przywłaszczenia przedmioty z naturalnego historycznego miejsca ich ujawnienia, dokonali uszkodzenia zabytku w postaci pozostałości magazynu nr 5 rejonu Kanada 2, stanowiącego dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury na szkodę Państwowego Muzeum Auschwitz - Birkenau w Oświęcimiu. Oskarżeni uszkodzili oryginalny kontekst kulturowy, w jakim znajdowały się podniesione przedmioty.
"Mamy tu do czynienia z zabytkiem nieruchomym, który stanowiły pozostałości magazynu nr 5 Kanady, objęte fundamentem stanowiącym obrys magazynu, w środku którego stała szklana gablota i wokół której to gabloty znajdowały się przedmioty mające status zabytków, czyli poobozowe przedmioty. Ziemia rokrocznie oddaje te przedmioty, te przedmioty są dwa razy do roku gromadzone, katalogowane i umieszczane w tej gablocie. Takie same rzeczy jak w gablocie znajdowały się też koło gabloty w ziemi, tylko jeszcze nie zdążyły znaleźć w niej swojego miejsca, ze względów praktycznych i finansowych" - podkreślił w uzasadnieniu sędzia Wojciech Kolanko.
"Ze względu na wagę historyczną i dla badań ważne jest, gdzie te przedmioty się znajdują, i skoro każdy z nich jest opisywany i katalogowany w danym konkretnym miejscu, dlatego karygodnym było samo podniesienie tych przedmiotów z ziemi i przemieszczenie ich. Na tym polegało uszkodzenie tego zabytku" - podkreślił sąd.
Jak dodał, "same przedmioty nie stanowiły dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, ale stanowiły elementy składające się na kompleks, jakim była pozostałość po magazynie Kanada, która niewątpliwie dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury stanowiły".
Zdaniem sądu dwaj uczestnicy angielskiej wycieczki świadomie podnieśli z ziemi przedmioty, by zabrać je na pamiątkę, mieli przy tym świadomość, że kompleks obozowy stanowi zabytek i dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury i przynajmniej godzili się z tym, że przedmioty te mogą mieć walor zabytku. Umyślnie dokonali w ten sposób uszkodzenia zabytku.
Sąd zastosował wobec oskarżonych nadzwyczajne złagodzenie kary, biorąc pod uwagę ich młodociany wiek i bardzo dobre opinie, współpracę z polskim wymiarem sprawiedliwości i duże prawdopodobieństwo, że nie wkroczą na drogę przestępstwa. Wyrok jest nieprawomocny.
"Taka kwalifikacja prawna to dla nas zaskoczenie. Decyzję o ewentualnym wniesieniu apelacji podejmiemy po analizie prawnej i konsultacjach z naszymi klientami" - powiedzieli PAP obrońcy oskarżonych adwokaci Paweł Osik i Marcin Koszmider. Przedstawiciele oskarżycieli nie chcieli się wypowiadać.
Po zatrzymaniu Anglicy początkowo przyznali się do winy i chcieli dobrowolnie poddać się karze. Po powrocie do kraju zmienili jednak zdanie, tłumacząc, że nie mieli świadomości, iż były to przedmioty o szczególnym znaczeniu dla kultury.
Sprawa trafiła do krakowskiego Sądu Okręgowego. Obrońcy domagali się jej umorzenia z uwagi na brak znamion przestępstwa, ponieważ znalezione przez oskarżonych przedmioty nie stanowiły dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Prokuratura i Muzeum żądały odrzucenia wniosku.
W marcu ub.r. sąd zadecydował, że znalezione przez Anglików przedmioty nie stanowią dobra o szczególnym charakterze dla kultury, a ich brak nie wpływa na status muzeum, które takim miejscem w całości jest. Kwestię zarzutu kradzieży, stanowiącej w tym przypadku wykroczenie, przekazał do rozpoznania sądowi rejonowemu w Oświęcimiu.
Przeciwko takiemu stanowisku wystąpiły wszystkie strony. Obrońcy uważali, że sprawa powinna zostać umorzona. Z kolei Muzeum Auschwitz podkreśliło m.in., że cały teren Miejsca Pamięci jest dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury.
W czerwcu ub.r. krakowski Sąd Apelacyjny uwzględnił stanowiska prokuratury i Muzeum. Postanowił, że sprawą kradzieży zajmie się sąd okręgowy. Miał ocenić zarówno intencje sprawców, jak i kwestie, czy ukradzione przedmioty są dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury.
Proces rozpoczął się we wrześniu ub.r. Oskarżeni wyjaśniali wtedy przed sądem, że jedynie podnieśli z ziemi przedmioty, które chcieli obejrzeć i spytać o nie przewodnika. Zanim zdołali to zrobić, zatrzymał ich pracownik straży.
W toku procesu sąd przesłuchał także w trybie wideokonferencji przed sądem w Cambridge opiekunkę wycieczki; uzyskał także trzy opinie biegłych, z których dwie mówiły, że znalezione przez Anglików przedmioty nie stanowiły dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, a jedna - że stanowiły.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.