Robert Lewandowski zdobył bramkę, ale Bayern Monachium przegrał w Madrycie z Realem 2:4 po dogrywce i odpadł w ćwierćfinale piłkarskiej Ligi Mistrzów. Hat-trickiem popisał się Cristiano Ronaldo, który ma już 100 goli w tych rozgrywkach. Awansowało też Atletico.
Lewandowski nie mógł zagrać sześć dni temu w Monachium z powodu urazu barku. Bayern przegrał z obrońcami trofeum przed własną publicznością 1:2.
Później Polak odpoczywał także w krajowej ekstraklasie - w meczu z Bayerem Leverkusen pauzował za kartki. Jednak już wcześniej było wiadomo, że zdążył się wyleczyć przed spotkaniem na Santiago Bernabeu. Wraz z nim do gry wrócili kontuzjowani ostatnio stoperzy Jerome Boateng i Mats Hummels.
Real musiał z kolei grać bez Walijczyka Garetha Bale'a. Na prawym skrzydle zastępował go Isco.
Spotkanie na Santiago Bernabeu toczone było w bardzo szybkim tempie, obie drużyny już w pierwszej połowie miały po kilka okazji bramkowych. Świetnie spisywała się jednak defensywa gospodarzy, na posterunku zawsze był również bramkarz Bayernu Manuel Neuer. W jednej sytuacji popełnił błąd i, zamiast złapać piłkę, odbił ją pod nogi kapitana rywali Sergio Ramosa. Strzał Hiszpana zablokował jednak blisko linii bramkowej Jerome Boateng.
Na początku drugiej połowy to samo pod bramką Realu zrobił Brazylijczyk Marcelo, który wybił głową piłkę sprzed linii po strzale Arjena Robbena.
Jednak w 51. minucie Holender wpadł w pole karne, gdzie został podcięty przez Casemiro. Sędzia podyktował rzut karny dla gości, a do piłki podszedł Lewandowski i pewnie wykorzystał "jedenastkę". W pierwszym meczu, pod nieobecność Polaka, ten stały fragment gry nieskutecznie wykonał Chilijczyk Arturo Vidal.
Jak wyliczył serwis OptaJoe, Polak wykonywał rzut karny po raz szósty w LM i na razie ma stuprocentową skuteczność. Był to też jego szósty gol w konfrontacji z Realem Madryt - nikt nigdy nie strzelił "Królewskim" tak wiele w tych rozgrywkach.
To jednak nie Polak był bohaterem wieczoru. Był nim zdobywca hat-tricka Ronaldo, który w Champions League ma już łącznie sto bramek i jest liderem klasyfikacji wszech czasów. We wtorek pierwszy raz na listę strzelców wpisał się w 75. minucie, pokonując Neuera głową.
Z wyrównania gospodarze cieszyli się jednak tylko przez dwie minuty. Po chwili po drugiej stronie boiska Lewandowski i Thomas Mueller zaatakowali obrońców Realu, a naciskany Ramos źle podał do bramkarza i trafił do własnej siatki.
Wynik 2:1 oznaczał, że sędzia musiał zarządzić dogrywkę. Bayern musiał sobie w niej radzić w dziesiątkę, ponieważ w 84. minucie drugą żółtą kartkę (wydaje się, że niezasłużenie) zobaczył Vidal. Chwilę później Lewandowski zakończył udział w tym meczu - został zmieniony przez Joshuę Kimmicha.
Mimo gry w osłabieniu, to goście przeważali przez pierwszą część dogrywki, jednak w 105. minucie spotkał ich cios - drugi raz tego wieczoru do siatki trafił Ronaldo, wyrównując na 2:2. Jak pokazały telewizyjne powtórki, Portugalczyk był jednak na spalonym, co umknęło sędziemu liniowemu.
Być może w nieprawidłowy sposób Ronaldo zdobył także trzeciego gola w 110. minucie. Efektownym rajdem w środku boiska popisał się Marcelo, a następnie odegrał do Portugalczyka, który trafił do pustej bramki. Są wątpliwości, czy i w tej sytuacji mistrz Europy z 2016 roku nie był na spalonym.
Te dwa trafienia Portugalczyka podcięły skrzydła gościom, którzy stracili koncepcję gry. W efekcie w 112. minucie "dobił" ich rezerwowy Marco Asensio. Real ostatecznie awansował i ma szansę zostać pierwszym w historii Champions League klubem, który obroni trofeum.
Mistrz Anglii Leicester City zakończył debiutancki sezon w Lidze Mistrzów na ćwierćfinale. Po porażce w Madrycie z Atletico 0:1 w ubiegłym tygodniu, "Lisy" ambitnie dążyły przed własną publicznością do odrobienia strat, ale losy awansu praktycznie rozstrzygnęły się w 26. minucie, kiedy głową do siatki trafił Saul Niguez.
To oznaczało, że gospodarze musieli uzyskać trzy gole i nie stracić żadnego, aby znaleźć się w kolejnej rundzie. Atletico nie dało sobie strzelić trzech bramek w Champions League od 16 września 2014 roku, kiedy uległo Olympiakosowi Pireus 2:3.
We wtorek hiszpańska drużyna straciła tylko jednego gola. W 61. minucie zdobył go Jamie Vardy. To dodało "Lisom" sił, mistrzowie Anglii stworzyli jeszcze kilka okazji bramkowych, ale żadnej nie udało się wykorzystać. Remis okazał się zwycięski dla Atletico, które w półfinale Champions League zagra po raz trzeci w czterech ostatnich sezonach.
Pozostali półfinaliści zostaną wyłonieni w środę. Tego dnia AS Monaco Kamila Glika podejmie wracającą do normalności po ubiegłotygodniowym zamachu Borussię Dortmund, której piłkarzem jest Łukasz Piszczek. W Niemczech zespół z Księstwa wygrał 3:2.
Emocji nie powinno zabraknąć także na Camp Nou, gdzie Barcelona będzie chciała odrobić stratę z pierwszego meczu w Turynie, przegranego z Juventusem 0:3. Na konferencji prasowej trener gospodarzy Luis Enrique powiedział, że ma na rewanż tylko jedną receptę: "Atak, atak, atak". Oba środowe spotkania również rozpoczną się o 20.45.
Losowanie par półfinałowych zaplanowano na piątek. Finał zostanie rozegrany 3 czerwca w Cardiff.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.