„Nasza społeczność potrzebowała 40 lat, zanim zdecydowała się lobbować na rzecz swoich praw na Kapitolu” - mówi Marilyn Wann, 43-letnia mieszkanka San Francisco. Nie, nie reprezentuje żadnej mniejszości seksualnej ani narodowej. Jest przedstawicielką nowej grupy społecznej, która poczuła się dyskryminowana i w obronie swoich praw nie tylko zakłada stowarzyszenia, ale również zamierza organizować marsze wzorowane na marszach homoseksualistów. Co to za społeczność? To ludzie otyli. Albo po prostu grubasy.
To nie żaden żart. Jak poinformowała Rzeczpospolita, „Otyli się zrzeszają, by skuteczniej walczyć z dyktaturą szczupłych”. Mają już kilka organizacji: Międzynarodowe Stowarzyszenie Szerzenia Akceptacji dla Rozmiaru (ISAA), Rada ds. Dyskryminacji dotyczącej Rozmiaru i Wagi (CSWD). Jest też instytucja dla otyłych cheerleaderek F.A.T.A.S.S. i portal internetowy Bellies Are Beautiful (brzuszki są piękne).
Pewna amerykańska osiemnastolatka wyznała: „Z powodu mojej wagi wciąż słyszę upokarzające uwagi, czuję się prześladowana”. Waży 95 kilogramów i wcale nie chce schudnąć. A kto jej każe? Czy tylko dyktatorzy mody, którzy z uporem godnym lansują na wybiegać chude do granic możliwości modelki? Niekoniecznie.
W październiku media poinformowały, że władze postanowiły odebrać wszystkie siedmioro dzieci, w tym noworodka, pewnemu małżeństwu w Dundee w Szkocji z powodu zagrożenia chorobliwą otyłością. Dwoje dzieci odebrano tym rodzicom już wcześniej. Najmłodsze umieszczono na liście dzieci zagrożonych jeszcze zanim się urodziło, ponieważ matka przed zajściem w ciążę ważyła prawie 150 kilo.
W Hiszpanii sąd orzekł, że nadwaga zagraża życiu dziewięciolatka, który waży siedemdziesiąt kilogramów. W związku z powyższym nakazał odebrać dziecko rodzicom i umieścić w sierocińcu.
Czy ktokolwiek ma prawo ingerować w to, ile ważę? A przede wszystkim, czy może w to ingerować państwo? Czy wolno ograniczać moje uprawnienia dlatego, że za dużo albo za mało ważę? Warto przypomnieć, że niektóre państwa usiłowały również ograniczać prawa do występowania na wybiegach zbyt chudym modelkom.
To jeden aspekt sprawy. Drugi, to rozszerzające się coraz bardziej tendencja do „czucia się dyskryminowanym”. Coraz więcej ludzi uważa się za prześladowanych tylko dlatego, że ktoś na nich krzywo spojrzał albo rzucił jakiś złośliwy komentarz pod ich adresem. Albo dlatego, że pod jakimś względem różnią się od innych. Coraz więcej też cech staje się składnikiem ludzkiej tożsamości. „Waga ciała nie jest podstawowym składnikiem tożsamości, ale nie zdziwię się, jeśli na uniwersytetach powstaną kierunki badające tożsamość otyłości” – wypowiedział się ostrożnie na temat dyskryminowanych ludzi z nadwagą prof. Ryszard Legutko.
Mój znajomy, któremu opowiedziałem o dyskryminowanych otyłych, szczerze się zainteresował i oświadczył, że trzeba będzie założyć stowarzyszenie broniące przed dyskryminacją palaczy papierosów. „Geje i lesbijki mają więcej praw niż my!” – zawołał wojowniczo i sięgnął po kolejnego papierosa.
Dlaczego coraz nowe grupy i społeczności uważają, że są dyskryminowane? Wygląda na to, że pojawił się samonapędzający mechanizm. Swoiste perpetum mobile. Z jednej strony tendencja do normowania szczegółowymi przepisami coraz liczniejszych dziedzin ludzkiego życia. Z drugiej narastające przekonanie, że każdy ma prawo żyć po swojemu i to wszyscy inni powinni się do niego dostosowywać, a nie on do ogółu.
Zdaniem prof. Legutki panuje taka atmosfera, że samozwańczy lider albo grupa ideologiczna może stworzyć ruch, który będzie walczył o przywileje i odszkodowania dla coraz bardziej absurdalnych grup. Jeżeli jego diagnoza jest trafna, to być może już wkrótce dowiemy się, że prześladowaną grupą społeczną są nie tylko blondynki albo teściowe, ale również na przykład schizofrenicy. Jak się bowiem okazuje, co roku od 200 do 300 Holendrów cierpiących na choroby psychiczne prosi lekarzy o eutanazję. I już zwolenników prawa do wspomaganego samobójstwa zaniepokoiło, że pozytywną odpowiedź otrzymuje zaledwie co setny. Czy to nie prześladowanie? Czy to nie dyskryminacja? Czy schizofrenicy, którym odmówiono eutanazji nie powinni założyć stowarzyszenia, zacząć szeroko nagłaśniać problem tożsamości schizofrenika i walczyć o swoje prawa?
Chociaż brzmi to może kpiarsko, piszę całkiem poważnie. I jestem jak najdalszy od lekceważenia czy wykpiwania ludzi chorych na schizofrenię.
Pokusa, aby znaleźć się wśród prześladowanych i dyskryminowanych jest silna. Ponieważ tak zwana walka o prawa konkretnej dyskryminowanej grupy społecznej w rzeczywistości często jest zakamuflowaną walką o przywileje. O lepsze traktowanie. O zwolnienie z przestrzegania jakichś powszechnie obowiązujących reguł.
Moim zdaniem chrześcijanie, katolicy, chociaż nie powinni ulegać pokusie „bycia prześladowanym”, jednego mogą się od takich grup uczyć. Mogą się uczyć budowania poczucia własnej tożsamości. Mocnej, ugruntowanej, w pełni uświadomionej. Tożsamości chrześcijanina, wyznawcy Jezusa Chrystusa. Nie tożsamości dyskryminowanego.