Przywrócenie obiektywnego, humanitarnego i ewangelicznego języka w dyskusji nt. uchodźców – tak cel konferencji „Uchodźcy – pytanie o fundamenty Europy” zdefiniował o. Maciej Zięba OP, przewodniczący Fundacji Służby Rzeczypospolitej, która zorganizowała spotkanie.
Gośćmi konferencji „Uchodźcy – pytanie o fundamenty Europy”, zorganizowanej w audytorium tzw. „dawnego BUW-u” są m.in. metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, przedstawiciel KPRM, przedstawiciele władz samorządowych, ambasad i kancelarii dyplomatycznych, bp Krzysztof Zadarko – przewodniczący Rady KEP ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek, Massimiliano Signifredi ze Wspólnoty Sant’Egidio, przedstawiciele władz samorządowych i członkowie rady Fundacji Służby Rzeczypospolitej. Jak mówił w słowach powitania o. Maciej Zięba, przewodniczący Fundacji Służby Rzeczpospolitej, celem konferencji jest „przywrócenie obiektywnego, humanitarnego i ewangelicznego języka w dyskusji na temat uchodźców”.
– Umiejętność nazywania rzeczy po imieniu jest niezwykle ważna. Szczególnym wyzwaniem jest to w Kościele – mówił zakonnik, kierujący powstałą przed 8 miesiącami Fundacją. Przytaczając fragmenty „Redemptoris Missio” przypomniał papieskie nauczanie dotyczące powinności chrześcijańskiej w zakresie przyjmowania przybyszów, także nie będących chrześcijanami.
Pierwsza część konferencji rozpoczęła się projekcją przygotowanego przez Fundację filmu, będącego refleksją nad współczesnym i historycznym znaczeniu migracji i losem uchodźców. Wśród świadków zabierających głos w filmie, znaleźli się m.in. ambasador Marek Prawda, dr Samer Marsi, prezes Fundacji „Wolna Syria”, Czesław Mozil i Ewa Zielińska łączniczka z czasów Powstania Warszawskiego.
Po projekcji pierwsze wystąpienie należało do prof. Adama Rotfelda, badacza stosunków międzynarodowych i byłego ministra spraw zagranicznych.
„Ten problem został upolityczniony i stał się przedmiotem politycznej gry wewnątrz państwa” – mówił o problemie migracji i uchodźców, przypominając, że zjawisko to nie jest nowe w polskiej rzeczywistości i łączy się choćby z doświadczeniem przyjęcia uciekinierów z Czeczenii w latach 90. Przypominał, że upolitycznienie tego zagadnienia stoi w sprzeczności z jego wymiarem etycznym i moralnym. Podziękował także za zaangażowanie Kościoła w kwestię pomocy uciekinierom, wyrażone m.in. w kwietniowym liście polskich biskupów mówiących o sposobach niesienia pomocy współczesnym uchodźców.
Odwołując się do trwającej w przestrzeni publicznej debaty dot. uchodźców, prof. Rotfeld zwrócił też uwagę na problem zniekształcenia znaczenia słów używanych w tejże debacie. Jako przykład podał mylne utożsamianie pojęcia uchodźcy oraz imigranta.
„Przyczyny narastającego lęku wynikają właśnie z tego świadomie narzuconego języka i upolitycznienia problemu, a nie z powodów rzeczywistych” – mówił, odwołując się do pozytywnego w skutkach doświadczenia przyjęcia uchodźców z Czeczenii. Podkreślił też negatywny wpływ obecnej sytuacji i sposobu podejmowania tego tematu na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej.
„Mylą się ci, którzy szukają jednego klucza do rozwiązania tej sprawy. Sprawa jest wieloaspektowa i wymaga niekonwencjonalnego podejścia (…) ten problem będzie z nami do końca naszych dni i kilku kolejnych pokoleń” – podkreślał naukowiec, nawiązując zarówno do trwających obecnie konfliktów na Bliskim Wschodzie, jak też do zmian klimatycznych generujących migracje społeczeństw, które przemieszczają się z powodu braku zasobów wody pitnej.
„Ci ludzie mają prawo, by szukać dla siebie miejsca do życia. Dla nich celem nie jest Polska, ani inny kraj” – mówił, odwołując się do dotacji przekazanej Europie w następstwie tzw. Planu Marshalla, która pozwoliła na odbudowę kontynentu po zniszczeniach wojennych. Jak sugerował, podobne rozwiązanie powinno być rozważane współcześnie w stosunku do wyludniającego się kontynentu afrykańskiego.
Na zakończenie zaapelował o odpolitycznienie dyskusji wokół tematu uchodźców.
„Tyle jesteśmy warci, ile potrafimy zrobić dla innych” – konkludował, przypominając, że historia Polski pokazuje zdolność Polaków do dzielenia się i otwartości. Wyraził nadzieję, że taka postawa będzie też cechowała współczesne społeczeństwo i zastąpi obserwowaną obecnie „drogę prowadzącą donikąd”.
O złożoności problemu dot. uchodźców mówił następnie bp Krzysztof Zadarko, odpowiedzialny w KEP za kwestie dot. uchodźców. W swoim wystąpienia wyjaśnił stosunek Kościoła do tego zjawiska. Podobnie jak prof. Rotfeld, odwołał się do historii powojennej Polski i Europy, a także do definicji „uchodźcy” sformułowanej w Konwencji Genewskiej. Odwołał się także do papieskich wytycznych duszpasterskich z roku 2013: „Przyjęcie Chrystusa w uchodźcach i przymusowo przesiedlonych” przygotowanych przez Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących oraz Papieską Radę Cor Unum.
„Kościół mówi jednoznacznie: wobec uchodźcy, niezależnie od jego pochodzenia i religii, Kościół winien okazać miłość bliźniego” – mówił hierarcha, odwołując się do słów Jezusa z fragmentu Ewangelii dotyczącego Sądu Ostatecznego. Zwrócił też uwagę, że w oryginalnym tekście wg św. Mateusza słowo, określające potrzebującego oznacza dosłownie: „obcego” – choć polskie tłumaczenia – w przeciwieństwie m.in. do francuskiego czy angielskiego – nie oddają tego znaczenia, posługując się słowami „przybysz” czy: „wędrowiec”.
„Siłą chrześcijaństwa jest to, że stając wobec obcego, który przynosi ze sobą wielką niewiadomą, sięgamy po to, co jest naszą największą siłą: miłość i miłosierdzie” – mówił bp Zadarko. Przypominając apel papieża Franciszka, że odpowiedzią na terroryzm powinno być miłosierdzie, podkreślił, że słowa te wymagają ewangelicznego dopowiedzenia. Podkreślił też, że uchodźców nie należy przyjmować bezkrytycznie, ale że otwarciu się na bliźniego trzeba „nadać ramy sensowności i odpowiedzialności”, egzekwowane m.in. oczekiwaniami wobec uchodźców przyjęcia tradycji, kultury i porządku prawnego kraju i społeczeństwa, które ich przyjmuje.
Hierarcha przypomniał też o symbolicznym geście papieża Franciszka, który pierwszą wizytę apostolską odbył na Lampedusie. Mówiąc o stanowisku Kościoła w Polsce, przypomniał, że
on „nawołuje i prosi, odwołując się do własnego autorytetu i nauczania Chrystusa, o otwarcie się i przyjęcie uchodźców”. Zaznaczył jednak hierarchię instytucji, które powinny nieść pomoc uchodźcom: Państwo, władze samorządowe, Kościół, organizacje pozarządowe.
„Uważam, że na płaszczyźnie europejskiej decyzja o solidarnym rozwiązaniu kryzysu uchodźczego jest jak najbardziej potrzebna. Problem tkwi w detalach: jak to rozwiązać logistycznie, społecznie i polityczne” – mówił, podkreślając, że stanowisko Kościoła w krajach europejskich jest w tym zakresie spójne i jednoznaczne.
Przypomniał też dwie propozycje podjęte niejako w odpowiedzi na apel Franciszka wygłoszony podczas i po zapoznaniu się z sytuacją na Bliskim Wschodzie podczas osobistych wizyt: utworzenie korytarzy humanitarnych, zainspirowanych przez włoską Wspólnotę Sant’Egidio oraz program „Rodzina Rodzinie” będący odpowiedzią na dramatyczną sytuację w nielegalnych obozach uchodźców i pomoc tym, którzy chcą przetrwać czas wojny w swoim kraju.
Na zakończenie bp Zadarko przytoczył też słowa abp. Henryka Muszyńskiego, adresowane do uczestników spotkania. Arcybiskup senior archidiecezji gnieźnieńskiej wyraził przekonanie o chęci Polaków do niesienia pomocy, któremu musi jednak towarzyszyć przygotowanie konkretnych rozwiązań ze strony państwa. Mówił też o rosnącym egoizmie i zatracanym duchu służby, który nie tylko prowadzi do oddalenia się od wartości chrześcijańskich, ale też może doprowadzić do zmarginalizowania Polski na arenie międzynarodowej. Arcybiskup zwrócił też uwagę na rażący rozdźwięk między papieskim apelem do podjęcia konkretnych gestów, a medialnym usprawiedliwianiem braku działania.
Na zakończenie bp Zadarko odwołał się do orędzia Jana Pawła II przygotowanego z okazji Dnia Uchodźcy w 2003 r., w którym papież wzywał do budowania wzorców postaw ewangelicznych, zgody na „drogę krzyżową”, jaką jest niekiedy spotkanie międzykulturowe oraz do zachowania odwagi moralnej.
O inicjatywie korytarzy humanitarnych mówił w swoim wystąpieniu Massimiliano Signifredi.
„To recepta na wskroś włoska, przykład awangardy solidarności (…) które są także modelem dla Europy – kontynentu, który z trudem stara się pogodzić solidarność z wymogami bezpieczeństwa i prawa” – mówił Signifredi. Przypomniał, że także Francja utworzyła korytarze humanitarne dla 500 osób przybywających z obozów w Libanie, z których pierwsze zostaną przyjęte w przyszłym miesiącu. Jak mówił, we Włoszech korytarze w ciągu niespełna roku pozwoliły na przyjęcie ok. 800 osób z Syrii, które przyjęło włoskie społeczeństwo, parafie i rodziny, i które uczą się obecnie włoskiego i asymilują ze społeczeństwem. Podkreślał, że możliwości, jakie dały korytarze są zupełnie odmienne od dramatu uciekinierów, próbujących dotrzeć do Europy. Przypomniał, że Morze Śródziemne, nazywane jest najniebezpieczniejszą granicą, którą Wolfgang Bauer porównał do muru berlińskiego.
„Dziś symbolicznym murem, który rani nasze sumienie jest Morze Śródziemne. Mare nostrum dzieli ludzi na tych, którzy mają wszystko i nie mają nic” – mówił. Przypomniał, że Wspólnota Sant’Egidio zachęca nie tylko do działania, ale też do modlitwy, która towarzyszy zmarłym i ożywia uczucia żyjących – to m.in. doroczne nabożeństwo „Umrzeć z Nadziei” odprawiane równolegle w ok. 20 miastach Europy.
Opisując działanie korytarzy humanitarnych, Signifredi podkreślał nieprzypadkowy i skrupulatny wybór osób, które z nich korzystają, finansową niezależność projektów i działania podejmowane na rzecz integracji przybyszów. Podawał też przykłady konkretnych osób, które skorzystały z tej formy pomocy, m.in. dziewczyny goszczonej przez papieskiego jałmużnika abp. Konrada Krajewskiego, a także pacjentki włoskiego szpitala Bambino Gesu, która jedynie we Włoszech mogła uzyskać konieczną pomoc medyczną. Przyznał, że nie rozwiązują one całego problemu Bliskiego Wschodu, wobec wielkich liczb uchodźców. Od czegoś trzeba jednak zacząć i wyjść z debaty o imigracji, która jest jej polityczną instrumentalizacją, i która nie chroni nikogo przed terroryzmem” – mówił.
„Korytarze humanitarne okazały się skutecznym modelem, który łączy solidarność z bezpieczeństwem, opierając się na społeczeństwie obywatelskim” – podsumował refleksję na temat włoskiej inicjatywy.
Zakończył pytaniem o to, co Polska zrobiła z dziedzictwem solidarności i dziedzictwem nauczania św. Jana Pawła II, które – jak mówił – mogą dziś zadawać sobie Włosi i obywatele innych państw Europy. Podkreślił, że Polska powinna być dumna z Jana Pawła II, pamiętając o uniwersalizmie jego przesłania, zwłaszcza w kontekście odradzających się w Europie murów.
„Katolickie korzenie nie są podważane przez obecność przedstawicieli innych religii, ale przez niewierność korzeniom własnej wiary” – mówił, nawiązując do nauczania papieża-Polaka.
Pierwszą część debaty zakończyło wystąpienie kard. Kazimierza Nycza. Dziękując Fundacji Służby Rzeczpospolitej, podkreślił zaletę obiektywnych debat, dotykających istoty problemu.
„Problemy takie jak migracja są wśród nas, a jeszcze bardziej są przed nami” – mówił metropolita warszawski, odwołując się zarówno do prognoz dotyczących przyszłości Europy, jak też do idei Polski Jagiellońskiej i zachęcając do korzystania z wiedzy i doświadczenia Kościoła w Polsce i polskich wspólnot. Zachęcił do tego, by oczekiwać od rządu pewnego „minimum”, jakim są wizy humanitarne i podjąć współpracę z samorządami. Zapewnił, że taka współpraca będzie wkrótce rozpoczęta w archidiecezji warszawskiej.
Na zakończenie podkreślił konieczność budowania świadomości ewangelicznej wokół problemu uchodźców, w czym pomagają m.in. takie spotkania jak te, przy okazji wizyty kard. Francesco Montenegro podczas Święta Dziękczynienia, czy niedawnej obecności w Polsce prof. Andrei Riccardiego.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.