Kolejny atak przeciw chrześcijanom.
W Indiach zamordowano zwierzchnika lokalnej wspólnoty protestanckiej w stanie Pendżab. Przedstawiciele Kościoła uznali to za kolejny atak przeciwko tamtejszym chrześcijanom. Sultan Masih był pastorem pentekostalnej „Świątyni Bożego Kościoła” w miejscowości Slem Tabri. Nie miał wrogów ani konfliktów z sąsiadami. Kule dosięgły go 15 lipca przed kościołem, gdy rozmawiał przez telefon komórkowy. Zamachowcami było dwóch mężczyzn, którzy przyjechali pod kościół na motocyklu.
Zamach spowodował protesty bliskich zabitego i członków jego wspólnoty, którzy na kilka godzin zablokowali pobliską autostradę żądając wyjaśnienia zbrodni. Po incydencie władze wzmocniły policyjną ochronę kościołów, przyznały odszkodowanie wdowie po zamordowanym pastorze oraz zaoferowały jego dzieciom pracę.
Miejscowy ordynariusz katolicki bp Franco Mulakkal uznał zamach za atak na całą wspólnotę chrześcijańską. Zaznaczył, że zabójcy dobrze wiedzieli, do kogo strzelają i że wydarzenie wstrząsnęło wszystkimi wyznawcami Chrystusa. Z kolei przewodniczący Wszechindyjskiej Rady Chrześcijan Sajan George potępił „kulturę linczu i bezprawie”, jakie panują na znacznym obszarze Indii, nakręcając spiralę nienawiści i bezkarności. „My chcemy pokoju. Przemoc i zabójstwa są sprzeczne z nauczaniem każdej religii” – stwierdził przedstawiciel indyjskich chrześcijan.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.