"Żądanie lokalnej ludności ma konkretne podstawy i jest zgodne z apelem ordynariusza Bangassou, bp. Juana-José Aguirre Muñoz" – przyznał imam Oumar Kobine Layama w odniesieniu do prośby o wycofanie marokańskich sił będących częścią kontyngentu ONZ w rejonie
Muzułmański duchowny to lider Platformy Wyznań Religijnych Republiki Środkowoafrykańskiej, organizacji, która uczestniczyła w delegacji ze stołecznego Bangi mającej zbadać sytuację na miejscu, gdzie dokonano masakry cywilów. Błękitne hełmy zostają oskarżone o nieproporcjonalną odpowiedź na atak jednej z grup bojowników, w wyniku czego ucierpieli zwykli mieszkańcy, a także o brak reakcji na agresywne działania ze strony innych rebeliantów.
Bangassou od dłuższego czasu znajdowało się pod kontrolą milicji Seleka, ale 4 sierpnia do wioski wkroczyli uzbrojeni członkowie organizacji Antybalaka. W odpowiedzi kontyngent marokański otworzył ogień do nadchodzących bojowników, co poskutkowało śmiercią cywilów, z których wielu zabiły właśnie błękitne hełmy. Później, gdy następnego dnia rebelianci z grupy Seleki wrócili na miejsce i napadli na szpital, dokonując masakry nawet dzieci, siły ONZ nie zareagowały. O zdarzeniach tych poinformował właśnie bp Juan-José Aguirre Muñoz.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.