Kończący urzędowanie prezydent Chorwacji Stipe Mesić oświadczył, iż wysłałby wojsko do Bośni i Hercegowiny, gdyby tamtejsi Serbowie rozpisali referendum w sprawie niepodległości zamieszkałego przez nich obszaru - poinformował we wtorkowym wydaniu ukazujący się w Rijece dziennik "Novi List".
Według Mesicia, Chorwacja jako jeden z sygnatariuszy porozumienia pokojowego z Dayton z roku 1995 jest współodpowiedzialna za jego realizację. Ewentualne serbskie referendum oznaczałoby złamanie tego porozumienia. Władze Republiki Serbskiej w Bośni wielokrotnie zapowiadały zorganizowanie powszechnego głosowania w sprawie jej formalnego oddzielenia od federacji muzułmańsko-chorwackiej.
Kadencja Mesicia kończy się 18 lutego. Obecny prezydent zaznaczył, iż nie wie, jak w takiej sytuacji zadziałałby jego następca Ivo Josipović.
Relacja "Novego Listu" dotyczy pożegnalnego przyjęcia u głowy państwa i prowadzonej tam przez Mesicia nieformalnej rozmowy z dziennikarzami.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.