Rozmowa z nowym prymasem Belgii, abp. André-Mutienem Léonardem
- Czym jest dla Księdza Arcybiskupa ta nominacja?
Abp. André-Mutien Léonard: Odbieram to przede wszystkim jako wyraz wielkiego zaufania ze strony Ojca Świętego. I jestem mu za to po synowsku wdzięczny. Jest to też ogromne wyzwanie, które w miarę w mych możliwości podejmuję. Muszę poznać wielką i bardzo złożoną archidiecezję. Biorąc pod uwagę mój wiek, nie mogę temu poświęcić zbyt dużo czasu. Ale muszę też powiedzieć, że ta nominacja jest bardzo stymulująca. Czuję, że będę mógł w nowy sposób wypełniać mą biskupią misję.
- Mówił Ksiądz Arcybiskup o wielkich wyzwaniach. Jakie ma Ksiądz Arcybiskup plany, zamiary względem Kościoła w Belgii?
Abp. André-Mutien Léonard: Moje zamiary są bardzo skromne. Nie znam bowiem dobrze nowej diecezji. Nie mogę więc przyjść z gotowym programem. Moim pierwszym priorytetem jest poznać ludzi, którzy tworzą ten Kościół, iść w teren, aby ich spotkać, poznać, wyrobić sobie, a może zmienić, opinię na ich temat. Zamierzam też być wierny niektórym priorytetom mojego poprzednika, który był niewątpliwie człowiekiem o bogatym życiu duchowym, czy wręcz oddanym przede wszystkim kontemplacji. Co nie przeszkadzało mu z drugiej strony zajmować się, zwłaszcza w ostatnich latach, pilnymi kwestiami społecznymi, jak na przykład sprawą mieszkań w Brukseli. Kard. Danneels ma też wielkie zamiłowanie do liturgii, modlitwy, adoracji. Zamierzam to rozwijać w mojej misji. Pójdę w jego ślady. W kwestiach społecznych również. To są te priorytety, które są nam wspólne.
Inny priorytet to troska o powołania, która oczywiście jest wspólna wszystkim biskupom. Ja jednak w Namur mogłem to przeżywać w sposób bardzo dopingujący. Miałem tam bowiem dwa seminaria: jedno normalne, diecezjalne, i drugie Redemptoris Mater, czyli związane z neokatechumenatem. Było to dla mnie piękne doświadczenie, wnoszące wiele nadziei. Oczywiście nie chcę przenosić do nowej diecezji gotowych schematów, ale zrobię w tej dziedzinie wszystko co w mojej mocy, aby powołania do życia konsekrowanego, do kapłaństwa i do diakonatu na nowo rozkwitły. Pan Bóg na pewno chce dać Kościołowi powołania, lecz oczekuje z naszej strony właściwej współpracy i zaangażowania. Zrobię wszystko co w mojej mocy. Mam wielką wolę zaangażowania się na tym polu.
- Kościół w Belgii, podobnie z resztą jak w innych krajach, jest pogrążony w poważnym kryzysie. Spotykamy się na przykład z osłabieniem praktyk religijnych. W jaki sposób chce Ksiądz Arcybiskup temu zaradzić?
Abp. André-Mutien Léonard: Chcę tu przytoczyć słowa, które były bardzo bliskie wielkiemu teologowi, którego bardzo cenię i od którego wiele otrzymałem. Mam tu na myśli Hansa Ursa von Balthasara. Mówił on o „powrocie do centrum”. Powrót do centrum. Co chcę przez to powiedzieć? Aby wyjść z kryzysu, nie wystarczy walczyć z przejawami, symptomami tego kryzysu. Chodzi zatem o powrót, nie z tęsknoty, lecz przez wierność źródłu, do tego, co jest istotą, sercem. Jeśli chcemy, by Belgia i inne kraje wyszły z tego kryzysu, a przy tym wyniosły z tego jakąś korzyść i naukę, musimy wszyscy razem powrócić do serca. Punktem, w którym wszystko jest skondensowane, punktem, z którego wszystko wypływa, gorejącym ogniem całego życia chrześcijańskiego i życia Kościoła jest.... Serce Chrystusa. Tylko wtedy, gdy na nowo zanurzymy się w źródle, będziemy mieć siły niezbędne, aby z jednej strony konfrontować się ze światem współczesnym, a z drugiej do niego się dostosować. Tak było od samego początku chrześcijaństwa. Wierna nauczaniu apostołów Chrystusa, wiara chrześcijańska się inkulturowała czy to w środowisku żydowskim, czy to w świecie helleńskim, łacińskim. Dziś są nowe konteksty, w których musimy się inkulturować, ale pod warunkiem, że wcześniej zanurzymy się na nowo w Sercu Chrystusa, w centrum.
- Kardynałowi Danneelsowi często zarzucano, że w jakiejś mierze on również jest odpowiedzialny na przykład za przyjęcie w Belgii liberalnego ustawodawstwa o eutanazji czy związkach homoseksualnych. Jakie jest stanowisko Księdza Arcybiskupa w tych kwestiach?
Abp. André-Mutien Léonard: Nie zgadzam się z taką interpretacją faktów. Ustawy te zostały przyjęte ze względu na przemiany, które dokonały się w naszym społeczeństwie. Kościół katolicki jako taki nie mógł tego powstrzymać. I wbrew temu, co się zazwyczaj sądzi, kard. Danneels i inni biskupi regularnie zabierali głos w tych sprawach. Oczywiście czyniono to na sposób belgijski. Nie organizowano wielkich manifestacji, ale wypowiadano się bardzo jasno. Nie sądzę, by podnoszenie głosu powstrzymało przyjęcie tych praw. Tym niemniej myślę, że w naszej epoce musimy bardzo aktywnie uczestniczyć w debacie społecznej, bardziej niż to było czynione do tej pory. My Belgowie mamy swój temperament, temperament „soft”, bardziej wstrzemięźliwy. Szanujemy władze publiczne, ale to nie zwalnia nas z obowiązku czynnego udziału w debacie społecznej. Dzisiaj wymaga się tego od nas o wiele bardziej niż w przeszłości.
- Niektórzy zarzucają Księdzu Arcybiskupowi, że jest zbyt konserwatywny. Jak Ksiądz Arcybiskup reaguje na te zarzuty, co na nie odpowiada?
Abp. André-Mutien Léonard: Oczywiście, jak wszyscy ludzie, i ja mam swoje wady. Czasami byłem być może mało dyplomatyczny, kiedy prezentowałem niektóre opinie. Sądzę jednak, że chodzi tu raczej o stereotypy, obecne u tych, którzy nie znają mnie osobiście i którzy myślą o mnie według zasłyszanych sloganów, tytułów prasowych, upraszczających ze swej natury rzeczywistość. Wierzę jednak, że z czasem, kiedy poznamy się lepiej, te etykietki stracą znaczenie.
- Czego można życzyć Księdzu Arcybiskupowi w związku z objęciem tej nowej funkcji?
Abp. André-Mutien Léonard: Proszę mi życzyć, aby wielu ludzi z serca się za mnie modliło, z serca mnie wspierało również swoją obecnością i pomagało mi pełnić tę funkcję, która nie jest przytłaczająca, lecz bardzo piękna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.