Pożegnanie z Pragą

Już niebawem arcybiskup Pragi i Prymas Czech kończy urzędowanie. Radiu Watykańskiemu opowiedział o swych osiągnięciach i porażkach. Zdradził też, co lubi u Polaków, a co mu u nas wadzi. Przedstawił także własną receptę na zapobieganie islamizacji Europy.


- Księże Kardynale, zdaniem nuncjusza apostolskiego w Pradze, abp. Diego Causero czeski Kościół za bardzo zwrócony jest ku przeszłości, za bardzo rozpamiętuje swoje ciężkie doświadczenia, co negatywnie rzutuje na obraz Kościoła w opinii publicznej. Czy tego można było uniknąć? Czy nie nadszedł wreszcie czas, aby Kościół w Czechach stanął na własnych nogach, bez odwoływania się do komunizmu, rekatolicyzacji, Husa?

Kard. M. Vlk: Nuncjusz Causero czeski Kościół kocha i często się na jego temat wypowiada. Nie słyszałem, by mówił o Kościele zwróconym ku przeszłości. Jest to prawdopodobnie myśl wyrwana z kontekstu. To, co przedstawia pan jako opinię nuncjusza, nie jest zgodne z prawdą. Nie wydaje mi się, by Kościół ciągle wracał do doświadczeń z przeszłości. Nuncjuszowi chodziło raczej o to, że to nasze społeczeństwo wraca do przeszłości i postrzega Kościół przez ten pryzmat. Muszę jednak powiedzieć, że istnieje wielka różnica między władzami lokalnymi i centralnymi. Na szczeblu lokalnym mamy dobre relacje z władzami i czynnie z nimi współpracujemy. Ale na najwyższych piętrach polityki brak wartości duchowych. Panuje tam osobisty i partyjny egoizm. Brak też zainteresowania współpracą z Kościołem. Ci właśnie politycy często wracają do przeszłości i to tej bardzo odległej, do naszych błędów. Z tym się zgadzam.

- Zmieńmy trochę temat rozmowy. Dość często bywał Ksiądz Kardynał również w Polsce. Jako zewnętrzny, lecz przecież życzliwy obserwator polskiego Kościoła, co mógłby nam Ksiądz Kardynał poradzić? Za co nas ceni, a nad czym polscy katolicy powinni popracować?

Kard. M. Vlk: Jako zewnętrzny obserwator podziwiałem wiarę polskich katolików. W Częstochowie czy w Gnieźnie, gdzie bywałem często na uroczystościach św. Wojciecha, widziałem tłumy wiernych. To ocaliło Kościół w czasach komunizmu. Inna ważna rzecz to wyraźna obecność Kościoła w życiu publicznym, dobre relacje ze społeczeństwem. A co mógłbym wam poradzić? Wskazałbym dwie rzeczy. Duma jest na pewno czymś bardzo ważnym, duma z tego, że jestem chrześcijaninem. Ale równie ważna jest też pokora, gotowość do służby. Mieć partnerski stosunek do innych ludzi, do społeczeństwa. Traktować drugiego człowieka jako partnera dialogu, a nie przemawiać do niego z zadartym nosem, z pozycji tego, który wie, że posiada prawdę nie podlegającą dyskusji. Nie można być takim partnerem, który w ogóle nie słyszy tego, co mówią inni, nie spodziewa się, że mógłby się od nich czegoś nauczyć, że oni również mogą mieć część racji. Tego, jak mi się wydaje, czasami wam potrzeba. Inna sprawa to rozwój braterskich relacji między kapłanami i świeckimi, które nie byłyby oparte na zasadzie władzy i posłuszeństwa. Takie są moje rady, choć podkreślam, że podziwiam siłę waszej wiary, to jak się ona przejawia w społeczeństwie i wydarzeniach masowych.

- Na Prymasa Czech mianował Księdza Kardynała Jan Paweł II. Czy mógłby nam Ksiądz Kardynał powiedzieć, jakie były wasze relacje, jak go dzisiaj wspomina?

Kard. M. Vlk: U niego nigdy nie zauważyłem tego, o czym mówiłem przed chwilą w odniesieniu do Polaków. Był otwarty, zachowywał się po bratersku. Zstępował, dosłownie zstępował z wysokości swego urzędu między ludzi, słuchał ich. Przypominam sobie na przykład jego zachowanie w czasie Światowego Spotkania Młodzieży w Manili, kiedy poruszał się w rytm muzyki, czym wzbudził trwogę stojących obok niego kardynałów. Dla mnie było to świadectwo, że Papież się z innymi ludźmi utożsamia, do nich zstępuje. Takich sytuacji było naprawdę wiele.

- Po ostatnim konklawe nie ukrywał Ksiądz Kardynał, że nie jest w pełni zadowolony z jego wyników. Jak dziś, z perspektywy niemal 5 lat, a zwłaszcza po wizycie Benedykta XVI w Czechach, postrzega ten pontyfikat?

Kard. M. Vlk: Tak to być może postrzegali dziennikarze. Ja jestem głęboko przekonany, że wyboru dokonuje Duch Święty. Takie jest moje doświadczenie. Choć oczywiście ci ludzcy wyborcy, czyli kardynałowie mogą mieć swoje poglądy. Papież Benedykt wcale nie zachowuje się po profesorsku, nie traktuje ludzi na dystans, jak to wtedy niektórzy myśleli. Świadczą o tym choćby audiencje, tłumy ludzi, które wokół niego się gromadzą. Jest autentycznym nauczycielem prawdy, który mówi zrozumiale i zwraca się do świata. Jego encykliki są wyrazem prawdziwego urzędu nauczycielskiego Kościoła. Tak postrzegam Benedykta XVI dzisiaj.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Środa
noc
5°C Środa
rano
8°C Środa
dzień
9°C Środa
wieczór
wiecej »