Na pomoc państwa w zakresie dożywiania w latach 2010-2013 zostanie przeznaczone co najmniej 2,2 mld zł - przypomniała minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak, przedstawiając Sejmowi sprawozdanie z realizacji tego programu za lata 2007 i 2008.
Fedak zaznaczyła w piątek, że pomocą objęte są m.in. dzieci do 7. roku życia, uczniowie gimnazjum, rodziny i dzieci w trudnej sytuacji życiowej oraz osoby w podeszłym wieku. O pomoc w dożywianiu mogą ubiegać się osoby, w których rodzinach dochód na osobę nie przekracza 526 zł (150 proc. kryterium dochodowego, uprawniającego do świadczeń z pomocy społecznej) oraz osoby samotne, których dochód nie przekracza 715 zł miesięcznie.
Fedak podkreśliła, że w całym kraju w latach 2007-2008 było blisko 23 tys. punktów dożywiania (około połowa z nich znajdowała się na wsiach). O środki na dożywianie ubiegało się 2,4 tys. gmin. Pomoc w zakresie dożywiania była realizowana m.in. w formie zapewnienia posiłku, a także przez zasiłek celowy na zakup żywności. W latach 2006-2009 na pomoc w zakresie dożywiania - jak przypomniała Fedak - przeznaczono 2 mld zł.
W trakcie debaty wszystkie kluby parlamentarne pozytywnie oceniły realizację programu. Teresa Wargocka (PiS) podkreśliła, że by ubiegać się o środki na dożywianie gminy muszą same przeznaczyć na realizację programu nie mniej niż 40 proc. środków. Zwróciła też uwagę, że w roku 2008 było o 855 punktów wydawania posiłków mniej niż w roku 2007. "To, że ten ogromny potencjał jest likwidowany przez samorządy nie będzie pomagało, żeby program ulegał rozwojowi" - powiedziała.
Tadeusz Tomaszewski (Lewica) zauważył, że z programu korzysta jedynie 14,4 proc. wszystkich dzieci. Szczególnie niski - jak mówił - jest odsetek uczniów szkół ponadgimnazjalnych (2,89 proc.). Zwrócił uwagę, że programem objętych było 225 tys. uczniów w gimnazjach, natomiast w przypadku uczniów szkół ponadgimnazjalnych było to jedynie 41 tys. "Z tym nie możemy sobie poradzić" - podkreślił.
Domicela Kopaczewska (PO) podkreśliła, że mimo spadku liczby dzieci, kwoty na dożywianie zwiększają się z roku na rok. Jak mówiła, charakterystyczne jest zjawisko zmniejszania w finansowaniu programu wkładów własnych gmin. Większość finansowania pochodzi z budżetu państwa (średnio 65 proc. przy 35-procentowym udziale środków gmin).
Kopaczewska zaznaczyła, że w większości przypadków dożywianie odbywa się w punktach żywieniowych, a nie w stołówkach szkolnych. Jak podkreśliła, zdecydowana większość placówek, w których program jest realizowany, oferuje dzieciom co najmniej jeden gorący posiłek, a tylko nieliczne - drożdżówkę czy bułkę.
Mieczysław Kasprzak (PSL) zwrócił uwagę na fakt, że szczególnie w wiejskich szkołach dochodzi do sytuacji, w których dzieci korzystające z programu są "stygmatyzowane". "Dostajesz posiłek, to znaczy, że jesteś biedny - to bardzo niebezpieczne zjawisko" - mówił. Jego zdaniem, udałoby się tego zjawiska uniknąć, gdyby programem objąć wszystkie dzieci w poszczególnych szkołach. "W niektórych placówkach wszystkie dzieci dostają posiłek, bo rodzice lub szkoła dopłacają tę złotówkę" - wyjaśnił. Według niego, trzeba dążyć, by tak było również w innych szkołach.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.