Na cztery placówki rozszerzył się już protest głodowy pielęgniarek domagających się podwyżek płac w pięciu szpitalach Bielska-Białej i Żywiecczyzny.
W strajku zorganizowanym przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych uczestniczy ok. 800 pielęgniarek. W poniedziałek wieczorem protestujące odeszły od łóżek pacjentów. Głodówkę jako pierwsze rozpoczęły w środę pielęgniarki w szpitalu chorób płuc w Bystrej nieopodal Bielska-Białej.
Jak poinformowała PAP szefowa tamtejszego związku Izabela Pilarz, w piątek rano głodówkę prowadziło w Bystrej siedem pielęgniarek. Kolejnych 16 głodowało w szpitalu wojewódzkim w Bielsku-Białej, trzy w szpitalu powiatowym w Żywcu i dwie w szpitalu ogólnym w Bielsku-Białej.
Pilarz zaznaczyła, że do piątku pielęgniarki nie usłyszały jakichkolwiek propozycji. Podobnie oceniła efekty piątkowego spotkania z odpowiedzialnym m.in. za ochronę zdrowia wicemarszałkiem woj. śląskiego Mariuszem Kleszczewskim przewodnicząca związku pielęgniarek w woj. śląskim Iwona Borchulska.
"Jak zwykle usłyszeliśmy, że mamy czekać, że pieniędzy nie ma w tym roku, () że przecież o co właściwie chodzi, bo przecież są regularne wypłaty i tak dalej. No i najlepiej, żebyśmy odpuściły i poczekały, aż będzie lepiej. To słyszymy od dziesięciu lat, więc tak, jak gdyby nic się nie zmieniło" - oceniła.
Borchulska uważa, że dyrektorzy szpitali powinni zasiąść do negocjacji ze związkowcami i wspólnie szukać rozwiązań. Jej zdaniem, musi za tym pójść "ludzka" postawa dyrekcji; wskazała bowiem, że np. w szpitalu psychiatrycznym w Międzybrodziu Bialskim pielęgniarki "siedzą w upokarzających warunkach w piwnicy".
"Będą duże środki na udoskonalenie sprzętu, pomieszczeń. To już wiemy, że w systemie ochrony zdrowia jest w tej chwili usytuowany lekarz i sprzęt, nie ma pielęgniarki. () Byłyśmy tu już w listopadzie, mówiłyśmy: dialog, albo strajk, bo jest ciężka sytuacja. () Nikt się problemem nie zajmuje do momentu, kiedy jest głośno" - oceniła Borchulska.
Zdaniem Kleszczewskiego, głównym problemem w proteście pielęgniarek jest sposób jego prowadzenia. "Trzeba rozmawiać, a nie strajkować. Uważam, że gdyby ten strajk był poprzedzony mediacjami, nie mielibyśmy teraz () tego pata w rozmowach" - ocenił wicemarszałek.
Jego zdaniem, związek wie, że szpitale nie mają pieniędzy na zaspokojenie roszczeń strajkujących, a płace w objętych protestem placówkach nie odbiegają od innych szpitali samorządu. "Decyzja o strajku zaskoczyła nas. Być może nie byłoby jej, gdyby były rozmowy i inne środki potrzebne do rozpoczęcia akcji strajkowej" - powiedział Kleszczewski.
Władze regionu uważają, że protest pielęgniarek narusza przepisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, powołuje się bowiem na zakończony porozumieniem poprzedni spór z czerwca 2007 r. Według Borchulskiej, związek ma opinię prawną o legalności strajku, a sprawę powinni rozstrzygnąć prawnicy, jako że jest to "temat zastępczy" dla przyczyn protestu.
Wobec zapowiedzi eskalacji strajku głodowego pielęgniarek w najbliższych dniach, niektórzy dyrektorzy szpitali zdecydowali już o zakontraktowaniu pielęgniarek spoza swych placówek - by zapewnić bezpieczeństwo pacjentom. Jak ostrzegają, w miarę rozwoju protestu, trzeba będzie rozważyć ewakuację części oddziałów.
„Przedwczesne” jest obecnie rozważanie ewentualnej podróży papieża Leona XIV na Ukrainę
"Czuję się prawdopodobnie tak, jak Polacy, gdy wybrano św. Jana Pawła II."
Ustalenia, które pozwalają na wwóz większości ukraińskich towarów do UE bez cła tracą moc 6 czerwca.
Mieszkańcy regionów terroryzowanych przez zbrojne bandy założyli w stolicy "obóz protestacyjny".