Z udziałem premiera Donalda Tuska w środę w Budapeszcie rozpoczęło się spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Węgier, Czech, Słowacji). Po południu odbędzie się szczyt energetyczny z udziałem również szefów rządów państw bałkańskich.
Oprócz Donalda Tuska w szczycie uczestniczyć będą premierzy: Czech - Jan Fischer, Węgier - Gordon Bajnai, Słowacji - Robert Fico oraz Bułgarii - Bojko Borysow, Rumunii - Emil Boc, Słowenii - Borut Pahor, Chorwacji - Jadranka Kosor, Serbii - Mirko Cvetković, a także przedstawiciele Austrii, Bośni i Hercegowiny oraz USA.
Centrum Informacyjne Rządu informowało, że premierzy państw Grupy Wyszehradzkiej będą dyskutować m.in. "o wspólnych i skoordynowanych inwestycjach w infrastrukturę energetyczną i reakcji na potencjalne kryzysy gazowe". Natomiast po tym spotkaniu odbędzie się szczyt energetyczny. "Budapeszt stanie się centrum międzynarodowej dyskusji o kwestiach energetycznych" - czytamy w zapowiedzi wydarzenia.
Dyskusja na temat współpracy nad wspólnymi inwestycjami infrastrukturalnymi w regionie będzie dotyczyła m.in.: budowy połączeń z gazociągiem Nabucco, z gazoportami w Świnoujściu i na chorwackiej wyspie Krk. W projekcie gazociągu Nabucco, który wpierany jest przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone uczestniczą Austria, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Turcja.
Za projekt konkurencyjny uważany jest gazociąg South Stream, za pomocą którego gaz z Rosji i Azji Środkowej, omijając Ukrainę, przez Morze Czarne i Bałkany ma być tłoczony do Europy Południowej, Środkowej i Zachodniej.
W czasie szczytu energetycznego poruszona ma zostać też kwestia potencjalnych kryzysów gazowych i możliwości zastosowania w takich sytuacjach mechanizmu solidarnej reakcji państw Unii Europejskiej. Szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek mówił w zeszłym tygodniu, że sposobem na bezpieczeństwo energetyczne UE może być wspólny zakup gazu poza granicami Unii dla wszystkich krajów członkowskich.
Polska opowiada się za tym, by Komisja Europejska włączała się jak najwcześniej w zapobieżenie potencjalnemu kryzysowi energetycznemu - już na etapie wstępnych ostrzeżeń, a nie dopiero wtedy, kiedy kryzys zostanie formalnie ogłoszony.
Obecne przepisy dyrektywy z 2004 roku zobowiązują do reakcji na poziomie unijnym, jeśli zagrożonych jest 20 proc. dostaw dla całej UE. KE ogłosiła w lipcu ub.r. propozycję rozporządzenia, w którym co prawda znalazł się zapis, że odcięcie już 10 proc. dziennego importu gazu do UE wystarczy, by Komisja ogłosiła sytuację kryzysową, jednak "automatycznie" nastąpi to tylko wtedy, gdy kryzys wystąpi w dwóch lub więcej krajach. Zgodnie z projektem KE, jeśli zakłócenia dostaw będą dotyczyć tylko jednego kraju komisja może, ale nie musi, ogłosić sytuację nadzwyczajną, która uruchomi mechanizmy wewnątrzunijnej solidarności.
Tymczasem polscy politycy uważają, że KE powinna mieć instrumenty, by skłonić państwa członkowskie, które mają nadwyżkę gazu do przesyłania go krajom dotkniętym kryzysem gazowym oraz przeciwdziałać zapisom w kontraktach, które zakazują jego reeksportu.
W Budapeszcie premierzy będą też rozmawiać o kolejnym unijnym budżecie w kontekście utrzymania polityki spójności, która pozwoli na realizację inwestycji w infrastrukturę energetyczną. W czasie obrad Grupy Wyszehradzkiej politycy poruszą kwestię współpracy państw grupy w czasie sprawowania przez jej poszczególnych członków przewodnictwa w Unii Europejskiej. Taka sytuacja dotyczy w niedalekiej przyszłości Polski i Węgier. Dyskusja ma dotyczyć możliwości połączenia działań Grupy Wyszehradzkiej z programami tych dwóch prezydencji.
Grupa Wyszehradzka powstała w lutym 1991 roku. Tworzą ją cztery środkowoeuropejskie kraje: Polska, Czechy, Węgry i Słowacja. Współpraca nie ma charakteru instytucjonalnego, opiera się na konsultacjach w ramach cyklicznych spotkań na różnych poziomach politycznych, w tym głównie prezydentów, premierów i ministrów spraw zagranicznych. Nazwa grupy pochodzi od miasta Wyszehrad w północnych Węgrzech, które gościło w roku 1335 r. zjazd królów Czech, Węgier i Polski.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.