Systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe Patriot to za mało, by Polska czuła się bezpiecznie; oprócz tego konieczne jest przekonanie, że Polska ma pełne poparcie NATO, którego siły stacjonują na jej terytorium - powiedział PAP rosyjski historyk dr Jurij Felsztyński.
Felsztyński to urodzony w Związku Sowieckim historyk i politolog, autor wielu książek poświęconych najnowszej historii ZSRR i Federacji Rosyjskiej. Od 1978 roku mieszka w Stanach Zjednoczonych. W przeszłości był wykładowcą szeregu uczelni, w tym amerykańskiego Uniwersytetu Rutgersa, swojej "alma mater".
- Generalnie Rosja traktuje jakiekolwiek rozmieszczenie obcych wojski czy też jakiekolwiek wyposażenie militarne blisko swoich granic jako akt agresji. Polska oczywiście miała bardzo skomplikowane stosunki, zarówno z Imperium Rosyjskim przed rokiem 1917, jak i ze Związkiem Sowieckim. (...) Polska ma powody, aby nie ufać Rosji. Musimy mieć nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego, ale moim zdaniem Patrioty to za mało. Sam zakup Patriotów - jeśli Polska nie będzie miała pełnego wsparcia NATO - nie wystarczy, aby zabezpieczyć jej interesy - uważa Felsztyński.
Stwierdził, że rozmieszczenie Patriotów na terytorium Polski jest reakcją na agresywną politykę Rosji, jaka rozpoczęła się przynajmniej w 2008 roku. W tym roku miała miejsce inwazja Rosji na Gruzję. W roku 2014 Rosja dokonała inwazji Ukrainy. - W istocie Rosja w okresie od 2016 do 2018 roku dokonuje powolnej aneksji Białorusi. Rosja podpisała porozumienie z Białorusią, na mocy którego ma prawo do zabezpieczenia swojej zachodniej granicy. Oznacza to, że rosyjskie wojska mogą być tam rozmieszczone kiedykolwiek, o ile nawet nie są tam już od dawna. Podczas gdy aneksja Krymu była bardzo głośnym wydarzeniem, tak samo aneksja Wschodniej Ukrainy jest odnotowana w mediach na Zachodzie, w przypadku Białorusi odbyło to się to bez rozgłosu - zauważył.
Komentując wydalenie rosyjskich dyplomatów przez kilkanaście krajów Zachodu w reakcji na próbę zabójstwa byłego szpiega Siergiej Skripala i jego córki, ocenił, że jest to mocno spóźniona odpowiedź. - Jak mawiają Amerykanie, jest to "za późno i za mało". Chciałbym przypomnieć, że po zamordowaniu Aleksandra Litwinienki (byłego oficera FSB otrutego w Londynie w 2006 roku radioaktywnym polonem - PAP) nie przeprowadzono nawet właściwego dochodzenia, aby nie drażnić Rosji i zachować dobre stosunki pomiędzy premierem Tony Blairem a Władimirem Putinem. Dodatkowo nie wydaje mi się, aby taka odpowiedź - wydalenie w sumie ponad 100 rosyjskich szpiegów ze Stanów Zjednoczonych i z krajów sojuszniczych - była wystarczająca. Doskonale wiemy, że Federacja Rosyjska ma obecnie przynajmniej tylko samo szpiegów w Stanach Zjednoczonych, ilu miał Związek Sowiecki podczas najgorszych lat zimnej wojny i jestem przekonany, że tak samo jest w przypadku państw Europy - zakończył Jurij Felsztyński.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.